• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Liga Światowa: Polska - Japonia 3:0 i 3:0

jag.
21 czerwca 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Bez straty seta dwukrotnie polscy siatkarze pokonali w Katowicach Japonię. Na półmetku rywalizacji w grupie B Ligi Światowej podopieczni Stanisława Gościniaka i Igora Prieleżnego - z pięcioma zwycięstwami i jedną porażką - są liderami. Reprezentantów kraju kwitnącej wiśni ograliśmy po 3:0 (29:27, 25:19, 25:20 i 25:13, 30:28, 25:21).

POLSKA: Zagumny, Gołaś, Murek (wszyscy tylko w piątek), Dacewicz, Gruszka, Gabrych oraz Ignaczak (libero), Bąkiewicz, Stelmach (w sobotę w "6"), Winiarski (tylko w sobotę), Kadziewicz, Świderski (obaj tylko w sobotę, w "6").

Co prawda, goście zdobyli pierwszy punkt, ale po zagrywkach Damiana Dacewicza odpowiedzieliśmy czterema oczkami. Japończycy ponownie zaatakowali w końcowce. Nie tylko wyrównali na 23:23, ale mieli też piłkę setową. Na więcej nie pozwolił im Piotr Gabrych. 32-letni atakujący huknął ze skrzydła na 28:27, a decydujący punkt uzyskał po asowej zagrywce.

O drugiej partii można napisać tylko tyle, że się odbyła. W ostatniej odsłonie goście prowadzili nawet 9:7. Potem nie pograli sobie przy naszym bloku. Mecz zaskończył atak Gabrycha.

- Po przegranej na przewagi w pierwszym secie straciliśmy nieco wolę walki i nie potrafiliśmy się przeciwstawić rywalom - przyznał Ayumu Shinoda, kapitan Japończyków. - W pierwszej partii męczyliśmy się po oddaniu kilku piłek za darmo. Zepsuliśmy parę zagrywek. Najważniejsze, że utrzymaliśmy wszystkie sety - ripostował jego Paweł Zagumny.

W rewanżu polscy trenerzy wymienili pół podstawowego składu. W pierwszej partii Japończycy mieli ogromne kłopoty z przyjęciem zagrywki. Na równie gładki sukces zanosiło się w drugim secie. Biało-czerwoni prowadzili 19:13, a Piotr Gruszka i Gabrych robili co chcieli na siatce. Ale wystarczyło, że na zagrywkę wszedł Yu Koshikawa, by rywale zbliżyli się na 20:21. Następnie obronili trzy piłki setowe. Kres tej męczarni położył ponownie duet Piotrów. Gabrych wygarnął piłkę w obronie, a Gruszka zrobił z niej właściwy użytek w ataku. Japończycy próbowali jeszcze walczyć w trzeciej części. Prowadzili 8:4 i 10:6. Wyrównaliśmy po zagrywce Dacewicza (11:11). Potem przewaga miejscowych systematycznie rosła.

- Zrealizowaliśmy zakładany plan. Wygraliśmy dwa razy bez żadnej straty. Półtora seta rewanżu mogło się kibicom podobać. W drugiej partii było sporo naszych nieporozumień, Japończycy złapali wiatr w żagle i końcówka była dramatyczna. Ale to nam się przyda, bo wszystkie te spotkania są przecież przygotowaniem do trudniejszych meczów czekających nas w Atenach - przypomniał Andrzej Stelmach.

Inne mecze:
Francja - Bułgaria 0:3 (22:25, 18:25, 18:25) i 3:1 (24:26, 30:28, 25:20, 25:20).

1. POLSKA 5-1 11 16:7
2. Francja 3-3 9 12:9
3. Bułgaria 3-3 9 13:10
4. Japonia 0-6 6 3:18
Głos Wybrzeżajag.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane