Grając w ultrawiosennym nastroju koszykarki
Lotosu VBW Climy Gdynia nie miały problemów z pokonaniem CCC Aquaparku Polkowice 92:56 (32:15, 20:13, 17:13, 23:15) i 83:72 (22:17, 24:20, 21:15, 16:20) w półfinale play off (do trzech zwycięstw) Sharp Torell Basket Ligi. Najmniej powodów do zadowolenia miała Gordana Grubin, która na początku trzeciej kwarty sobotniego meczu skręciła staw skokowy.
LOTOS: Grubin 9 i -, Bibrzycka 16 i 17, Cupryś 9 i 6, Melvin 14 i 14, Dydek 11 i 12 - Ose-Hlebowicka 9 i 10, Pietrzak 0 i -, Witherspoon 13 i 7, Wodopianowa 11 i 15, Barabanowa 0 i 2.
AQUAPARK: Kłosińska 3 i 3, Pantelejewa 16 i 16, Ciecierska 2 i 15, Marczewska 7 i 9, Portianko 3 i 9 - Klimkowska 0 i -, Waligórska 0 i 4, Koryzna 6 i 8, Kędzior 19 i 8.
Minęło zaledwie 90 sekund pierwszego spotkania i mistrzynie Polski prowadziły już 9:0. Lotos grał jak na treningu, co nie znaczy, że lekceważył rywala. Powiew wiosny dało się odczuć w obu ekipach. Tego faktu nie ukrywała
Agnieszka Bibrzycka, która pierwsze punkty zdobyła w czwartej minucie (15:2), a w 36 min popisała się hakiem ala Moses Malone (80:51).
- Jest coraz cieplej, dni są coraz dłuższe, a my będziemy razem jeszcze tylko przez trzy tygodnie. Cężko jest utrzymać koncentrację na właściwym poziomie - mówiła "Biba", która opuszczała po meczu parkiet z naręczem tulipanów.
Małgorzacie Dydek nie mogła zagrozić żadna z rywalek, a już najmniej niższa o 20 centymetrów Ewa Portianko, zastępująca pod koszem chorą Agnieszkę Pałkę. Objawem powitania wiosny u "Ptysia" były gustowne, złote kolczyki.
- Zapomniałam zdjąć, ale z drugiej strony, bardzo mi się podobają - zauważyła. Gosia ciągle jednak nie może przeboleć pożegnania z Euroligą. Skomentowała to w iście wiosennym stylu.
- To jest, jak ze starą miłością. Będzie bolało tak długo, aż nie pojawi się nowa - wyjaśniła.
Do gdyńskich koszykarek dostosował się
Mieczysław Krawczyk, prezes Basketball Investements SSA, który zamiast tradycyjnej marynarki przyodział się w elegancki sweterek.
- Nie ma już Euroligi, to pozwoliłem sobie na odrobinę luzu - tłumaczył. Przy okazji niżej podpisany miał zamiar przeprosić działacza za pomyłkę w piątkowej zapowiedzi konfrontacji z polkowiczankami, w której zamiast Mieczysława pojawił się Tadeusz.
- Mój ojciec ma na imię Tadeusz, więc wszystko jest w porządku - powiedział prezes, który Mieczysławem był, jest i będzie.
Wiosna dopadła także
Chasity Melvin, która po sobotnim spotkaniu ucięła sobie pogawędkę z
Toddem Fullerem, centrem Prokomu Trefla Sopot.
- Nie myśl sobie za wiele. Razem studiowaliśmy w Stanach, jesteśmy tylko przyjaciółmi - zaprotestował "Wielebny".
Trudności ze skupieniem się na grze miała także męska część widowni w hali GOSiR. Wszystko przez
Annę Kędzior, kilka tyogdni temu uznaną za najładniejszą polską koszykarkę.
- Czy ten tytuł dodał mi pewności siebie w grze? Raczej nie. A w Gdyni panowie byli bardzo mili. Co innego niż w Chełmie, gdzie z trybun pod moim adresem wykrzykiwano wiele przykrych słów - stwierdziła 26-letnia skrzydłowa.
Wynik drugiego spotkania, którego najlepszą zawodniczką była
Natalia Wodopianowa, sugerowałby bardziej wyrównaną walkę. Przez całe spotkanie wydarzenia na boisku były pod pełną kontrolą naszego zespołu. Jego końca jednak nie dotrwały Małgorzata Dydek i Sophia Witherspoon, a z drugiej strony - Edyta Koryzna.