• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

MŚ 2002. Echa blamażu z Koreą Południową

6 czerwca 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Nie milkną echa sławetnej przegranej Orłów Engela z Koreańczykami. Cała Polska jest pod wrażeniem tragicznej gry naszych reprezentantów i niemal wszyscy są zgodni, że jesteśmy - poza Arabią Saudyjską - najsłabszą ekipą na mundialu.

Mnie osobiście, po wczorajszym "występie" Polaków, poraziły dwie informacje. Najpierw ta, że naszej kadrze w przeddzień meczu zaplanowano trzyipółgodzinną wycieczkę autokarową z Daejon, gdzie jest zakwaterowana nasza ekipa, do miasta rozgrywania meczu, czyli Busan. Dosłownie oniemiałem z wrażenia, gdy dowiedziałem się o autokarowej drodze naszych Orłów na mundial. Mało tego, jako niewierny Tomasz, osobiście sprawdziłem tę wydawałoby się niewiarygodną informację mojego telefonicznego rozmówcy. Fakty się zgadzały. Polacy na swój pierwszy mecz w mistrzostwach świata jechali kilka godzin najzwyklejszym, aczkolwiek zapewne superluksusowym, autobusem!

Ludzie, kto to wymyślił i zaplanował?! Pewnie, że nawet krótkotrwała podróż samolotem i tak nie uskrzydliłaby naszych Orłów w grze przeciwko Korei, ale liczą się fakty. Skoro na przygotowania reprezentacji wydaje się grube miliony dolarów, to po co szukać śmiesznych oszczędności na transporcie, za który i tak płaci organizator mundialu. Ba, po co było powoływać specjalny sztab przygotowań, żeby... No właśnie, przecież szefem tego sztabu został nikomu nieznany w środowisku piłkarskim osobnik o nazwisku Puchalski, jakiś bliski kolega czy daleki krewny wiceprezesa Bońka. To by nieco wyjaśniało ten idiotyzm, ale nie do końca. Do tej sprawy wrócę po mundialu.

Druga kwestia. Kto nie oglądał wtorkowego głównego wydania telewizyjnych "Wiadomości", niech żałuje, ale już wyjaśniam o co chodzi. Komentator Dariusz Szpakowski przekazał telewidzom takie zdanie (cytuję dosłownie): "A gdy Aleksander Kwaśniewski pocieszał Polaków w szatni, prezes PZPN, Michał Listkiewicz powiedział jedno: Panie Prezydencie, niech Pan nasze mecze dalej ogląda w telewizji, bo jak Pan jest z nami, to jakoś nie przynosi Pan nam szczęścia".

Ho, ho, ho, nigdy nie podejrzewałem bogobojnego kolegę prezesa "Misia" o taki tupet. Przegonić głowę państwa z międzynarodowej imprezy to niechybnie akt rozpaczy albo jeszcze gorzej. Szkoda tylko, że Michał zapomniał o tym, że gdy Pan Prezydent pojawił się niedawno na stadionie Legii w przerwie meczu z Estonią, Polacy zaraz strzelili gola i wreszcie wygrali. Dlatego wskazanie na osobę Aleksandra Kwaśniewskiego jako tego, który przyniósł pecha naszej drużynie jest - delikatnie mówiąc - nietaktem, albo głupim żartem.

W związku z powyższym dzisiaj przesyłam aż dwa mundialowe uściski. Pierwszy dla wspomnianego niejakiego Puchalskiego, szefa sztabu organizacyjnego na mundial, i drugi - ponownie - koledze Listkiewiczowi za odważne wskazanie winnego porażki 0:2 z Koreą.

Tomasz Jagodziński

----------

Przegrana Polaków z Koreańczykami odbiła się nad Wisłą szerokim echem. Wszyscy są zgodni co do tego, że poziom gry zaprezentowany przez naszych piłkarzy był żenujący, a porażka ze współgospodarzmi mistrzostw jest zasłużona.

LESŁAW ĆMIKIEWICZ, były reprezentant Polski, uczestnik mistrzostw świata w 1974 roku, trener: - Koreańczycy przewidzieli, że wyłączenie z gry Olisadebe będzie kluczem do sukcesu. Odcinali go od podań, wyprzedzali, łapali na pułapki ofsajdowe. Naszym atutem miały być stałe fragmenty gry, ale Koreańczycy dominowali w powietrzu.

HENRYK KASPERCZAK, trener Wisły: - Piłkarze Korei byli lepsi pod każdym względem. Rywale mieli drużynę i zajmowali się grą w piłkę. My natomiast nie mieliśmy zespołu, a nasza gra ograniczała się do wykopywania piłki. To był zlepek jedenastu zawodników.

RYSZARD KULESZA, były selekcjoner: - Taktyka rywali była znana nam od wielu miesięcy. Nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Koreańczycy przewyższali nas umiejętnościami technicznymi, przygotowaniem fizycznym oraz szybkością. Nasi piłkarze byli bezradni. Zajmowali się wykopywaniem piłki do przodu, a i tak nie wiadomo do kogo.

JAN NOWICKI, aktor: - To były koszmarne dwie godziny. Zaczęło się od odśpiewania hymnu przez Edytę Górniak. Po co ją zaproszono do Korei? Nie wiem. Hymn Polski, który jest mazurkiem, zaśpiewała w tonacji kolędy. To było straszne. Straszna była też gra naszych piłkarzy. Zabrakło im nie tylko umiejętności, ale także woli walki. Byłem zaskoczony, że po pierwszej połowie byli bardzo zmęczeni i brakowało im sił pod koniec meczu. Przecież to są zawodowcy i powinni być pod względem fizycznym dobrze przygotowani do mistrzostw świata. A do tego zdenerwował mnie sprawozdawca telewizyjny, który opowiadał niedorzeczności. Pół godziny przed końcem stwierdził, że jest już za mało czasu, by odrobić straty. Mam chwilowo dość futbolu.

KAMIL KOSOWSKI, piłkarz Wisły: - Koreańczycy zaczęli przestraszeni i szkoda, że tego nie wykorzystaliśmy. Gdyby Krzynówek zdobył prowadzenie, a miał znakomitą pozycję strzelecką, na pewno wynik byłby dla nas korzystny. Stało się inaczej.

MARCIN DANIEC, artysta kabaretowy: - Jestem smutny. Zbyt szybko uwierzyliśmy, że awansujemy do następnej rundy. Byliśmy przekonani, że z Koreą i USA damy sobie łatwo radę, a tylko z Portugalią będzie ciężko. Okazało się, że Koreańczycy znakomicie przygotowali się do mistrzostw. Korea była od nas wyraźnie lepsza i zasłużenie wygrała. Rywale przewyższali nas przygotowaniem motorycznym. Wysoki Kałużny przegrywał większość pojedynków w walce o górne piłki z małymi Koreańczykami.

ANTONI SZYMANOWSKI, były piłkarz Wisły: - Optymistyczne odgłosy z polskiego obozu okazały się mocno przesadzone. Koreańczycy byli lepsi pod każdym względem. Nie potrafiliśmy podjąć walki. Nie widać było żadnej koncepcji w grze naszej reprezentacji. Nasi piłkarze starali się, ale to za mało, aby wygrać nawet z Koreą.

KAZIMIERZ KUTZ, wicemarszałek Senatu RP, reżyser: - Po wywalczeniu awansu do finałowego turnieju polskiej drużynie wyczerpały się bodźce do gry. A w dodatku zagraliśmy z gospodarzem mistrzostw, zespołem niesamowicie umotywowanym. Wszystko rozegrało się w sferze psychiki.

Kryst.

----------

Koreańskie gazety nie ustają w wychwalaniu swoich piłkarzy po zwyciętwie nad Polską.

Koreańczycy odnieśli pierwszą wygraną w piątym starcie na mistrzostwach świata i jest to podkreślane w nagłówkach. - W końcu zwycięstwo - napisało na stronie tytułowej dziennik "Korea Times", który przypomina, że zwycięstwo przyszło po czterech remisach i dziesięciu porażkach w poprzednich występach.

Zwycięstwo nad Polską dziennik "Joongang Ilbo" nazywa historycznym. Dziennikarze gazety uważają, że wygrana jest wynikiem znakomitej pracy całego zespołu. - Zwycięstwo nad biało-czerwonymi skończyło 48-letnią suszę (po raz pierwszy Koreańczycy wystąpili na mistrzostwach w 1954 roku) - pisze dziennik.

- Współgospodarze mistrzostw - Korea Południowa - zapisali minionej nocy wspaniałą kartę w historii - podkreśla "Korea Harold".

Koreańska prasa nie szczędzi słów uznania dla holenderskiego szkoleniowca Guusa Hiddinka. Zdaniem dziennikarzy, jest on sprawcą odrodzenia reprezentacji tego kraju, a sukces jest w dużej mierze jego zasługą. - Hiddink jest geniuszem strategii. Kochamy go! - napisano w "Maeil Business Newspaper".

Nawet nie znając koreańskiego, patrząc tylko na zdjęcia można domyślić się zachwytu występem gospodarzy. Na fotografiach przedstawione są wszystkie najciekawsze dla Koreańczyków fragmenty meczu, a w tym momenty gdy padają bramki. Bardzo wymowne jest eksponowanie radosnych twarzy koreańskich piłkarzy i zasmuconych Polaków. We wszystkich komentarzach panuje przekonanie, że Koreańczycy mogą zajść w turnieju bardzo wysoko.

Coraz mniej można zarobić na Koreańczykach. Zwycięstwo z Polską i dobra gra gospodarzy spowodowały wzrost notowań koreańskiej drużyny. Niemiecka firma bukmacherska do wtorku za jedno postawione Euro była gotowa wypłacić 120. Wygrana z biało-czerwonymi wywołała drastyczny wzrost notowań Koreańczyków. Od środy szanse współgospodarzy mistrzostw są oceniane 50:1.

TŁ, PAP
Głos Wybrzeża

Opinie (10)

  • znalazl sie idealny dzialacz i organizator

    Tomasz Jagodziński - jeden z najbardziej skompromitowanych działaczy piłkarskich już kopie dołki pod sobie niewygodnymi; czas poprosić o azyl, młocie....

    • 0 0

  • ;)

    ten gość pisze jakby był z ubieglej epoki... : "przesyłam aż dwa mundialowe uściski. Pierwszy dla niejakiego Puchalskiego, drugi - koledze Listkiewiczowi " KOLEGA...? NIEJAKI??? Piłeś z nimi bruderszaft tow. Jagodziński? ;((

    • 0 0

  • CIERPLIWOŚCI

    PANOWIE!POCZEKAJMY DO OSTATNIEGO MECZU Z USA.WTEDY BĘDZIEMY MOGLI SIĘ ROZPISYWAĆ I SZUKAĆ WINNYCH PORAŻKI ,JEŻELI TAKA BĘDZIE.PAN JAGODZIŃSKI JAKBY CZEKAŁ NA TĄ PORAŻKĘ Z KOREĄ,ŻEBY TERAZ MÓGŁ SIĘ WYŻYWAĆ.

    • 0 0

  • panie jagodzinski

    chcialem tu cos napisac ale szkoda slow...

    • 0 0

  • Panie Jagodziński, proszę się nie osmieszać!, a
    prezes Listkiewicz miał racje!

    • 0 0

  • Kolego

    jesteś beznadziejny

    • 0 0

  • szkoda slow

    poczekajmy do poniedzialku

    • 0 0

  • 2018 rok! (2)

    Pozdrawiam z 2018 roku! Po 16 latach nadal jesteśmy najsłabsi wraz z Arabią Saudyjską!

    • 0 0

    • (1)

      Poczekajmy do niedzieli xD

      • 0 0

      • Racja!

        Bądźmy cierpliwi! W razie co widzimy się pod wpisem o meczu z Portugalią!

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane