W styczniu br.
Bogusław Lizak przyszedł do Arki na miejsce
Piotra Bajery, jak wiemy napastnika. W założeniach wychowanek Pogoni Smętowo miał być lepszy i strzelać więcej bramek niż "Bajerka" (5 goli i 3 asysty w 27 występach ligowych). Rzeczywistość jest zgoła inna. Jeden z najlepiej opłacanych gdynian szybko został przesunięty do pomocy i uzbierał w 11 meczach (9 razy wychodził w podstawowym składzie) skromne dwie asysty.
W Łodzi ponownie zagrał jako prawy pomocnik i tylko przez 45 minut.
- Mówi się, że uzupełniacie się ze Smarzyńskim, który po kontuzji nie ma sił na 45 minut...- Zapewniam, że mam siły na znacznie dłużej. Jestem dobrze przygotowany, zresztą jak cała drużyna.
- Mimo to trener Kusto zmienia cię.- Wyjaśnić to może tylko szkoleniowiec.
- W Łodzi pochwalono cię za kilka interwencji w obronie.- Staram się grać jak najlepiej, gdziekolwiek trener mnie ustawi.
- Co powiedziałbyś, gdybyśmy napisali, że w tych okolicznościach, gdy Arka nie może strzelić gola, w meczu z Polarem Lizak powinien jeszcze raz otrzymać szansę gry w ataku?- Nie, to mi się nie podoba, to zostanie źle odebrane. Ludzie pomyślą, że przez prasę dopominam się o miejsce w drużynie, a tak nie jest. Im mniej nacisków na drużynę, również na szkoleniowca, tym lepiej. Pan Kusto ma swoją taktykę i nie mnie ją zmieniać. Jestem przekonany, że w środę przełamiemy złą passę. W futbolu tak bywa, że strzelasz gola, nie wiedząc nawet jak, czym i kiedy, a potem nagle dopada cię niewytłumaczalna niemoc.
- Czyli nawet ty, taki rutyniarz, nie wiesz, co się z wami dzieje?- Gdybyśmy w klubie wiedzieli, to dawno byśmy temu zaradzili. To prawda, nieskuteczność jest największym kłopotem Arki, ale nie jest słuszne obarczanie tym wyłącznie napastników. Jako zespół gramy ostatnio słabo. Moi koledzy z ataku starają się i mocno przeżywają niepowodzenia. Ja też marnowałem okazje w Łęcznej i Olsztynie. Gdybym je wykorzystał, być może mielibyśmy więcej punktów. A teraz musimy walczyć, żyby utrzymać pozycję w czołówce. I to wcale nie jest tak, że gramy o pietruszkę. Co prawda nie ciąży nad nami presja tego rodzaju jak nad ŁKS, ale wychodząc na mecz pamiętamy, że gramy nie tylko dla siebie. Przede wszystkim dla kibiców. Nikt w Arce nie chce tak smutnej atmosfery.