- 1 Było ciężko, ale Arka o punkt do lidera (165 opinii) LIVE!
- 2 Lechia: Mocny gong, wielka złość (87 opinii)
- 3 Wybrzeże pewne utrzymania w Superlidze (12 opinii)
- 4 Zmora i przebudzenie w Wybrzeżu (55 opinii)
- 5 Niższe ligi. Rekordowy wynik (42 opinie)
- 6 W Arce plagi egipskie, nóż na gardle Resovii (65 opinii)
Mamy taki klub w Szwecji
23 października 2003 (artykuł sprzed 20 lat)
Rozmowa z Adamem Borzęckim, hokeistą Hammarby IF
Od tej pory gdańszczanin Adam Borzęcki będzie jedynym polskim hokeistą na szwedzkich lodowiskach. Wychowanek Stoczniowca podpisał kontrakt z Hammarby IF. W niedzielę wyjeżdża z małżonką i synem do Sztokholmu.
- To klub pierwszej ligi, czyli zaplecza Elitserien. Ale z aspiracjami awansu, które potwierdza. Z trzynastu dotychczasowych spotkań przegrał tylko jedno i jest liderem grupy północnej. Kiedyś przez rok grał tam Mariusz Czerkawski - opowiada 25-letni obrońca, który poprzedni sezoni spędził w Syracuse Crunch z północnoamerykańskiej AHL. - W kadrze są sami Szwedzi, lecz wszyscy znają angielski, więc nie ma bariery językowej. Zresztą w Szwecji grałem krótko równe dziesięć lat temu, więc trochę wiem na temat kraju i życia tam. Poznałem nowych kolegów, zaliczyłem trzy treningi, zobaczyłem ligowy mecz, widziałem nawet dwie gry elity z udziałem innego stołecznego klubu, mocnego Djurgardens. Co ciekawe, trzy zespoły ze Sztokholmu, bo jeszcze AIK, trenują w tej samej hali, sąsiadującej z wielką "Globen". Mamy szatnie obok siebie.
- Długo zwlekałeś z podpisaniem kontraktu.
- Tym większa radość, że czas niepewności skończył się. Byłem blisko załapania się w DEL, trenowałem we Frankfurcie i Norymberdze, ale koniec końców miał to być Hamburg. Też zobaczyłem jak tam grają, jak efektowne są lodowiska, jak dużym zainteresowaniem cieszą się rozgrywki. Szkopuł w tym, że mamy porę roku, kiedy szkoleniowcy nie potrzebują nowych graczy, a czekać do grudnia nie mogłem. Miałem jednak to szczęście, że Hamburg Freezers oraz Hammarby wchodzą w skład wielkiej grupy kapitałowej posiadającej również Los Angeles Kings z NHL, Lakers'ów z NBA, bodaj jeszcze jeden klub z DEL, jakiś szwajcarski klub i któryś czeski. Skoro w Hamburgu, gdzie zrobiłem korzystne wrażenie na trenerze, nie było dla mnie miejsca, pomyślano, że mogę być przydatny w Szwecji. Do Niemiec, jeśli spełnię oczekiwania, być może wrócę w nowym sezonie, a kto wie, czy nie awansuję z Hammarby i nie zakotwiczę w Szwecji na dłużej. To fajny kraj, ponoć potrzebujący lekarzy, więc może i małżonka znajdzie coś dla siebie. Długo się zastanawialiśmy, czy jednak nie wrócić do USA i ustawić się tam. W Stanach urodził się przecież Kuba. Jednak spróbujemy bliżej Gdańska, co też ma swoje plusy. Wskoczę na prom i jestem u rodziców. Będę mógł przyjeżdżać na zgrupowania reprezentacji.
- Straciłeś sporą cześć sezonu.
- Walka o awans w Szwecji jest rozłożona na trzy fazy, do rozegrania jest około 60 meczów, więc nie wygląda to tak źle. W pierwszej rundzie musimy zająć miejsce w czołowej czwórce. W drugiej ów kwartet połączy się z najlepszymi klubami grupy południowej. Do kwietnia zdążę się nagrać.
- Jak porównałbyś warunki finansowe z AHL.
- W Ameryce kasa lepiej wygląda na papierze. Potem widzisz, że lwią część pochłania fiskus, że sporo wydajesz na dom, na samochód. Hammarby zapewniło mi mieszkanie i auto, a kontrakt określa zarobek netto. Finansowo jest korzystniej.
- A sportowo?
- Jestem pod wrażeniem poziomu rozgrywek. Jechałem tam z przeświadczeniem, że to niższa liga, więc cudów nie będzie. Szwedzi są świetnie wyszkoleni technicznie, doskonale jeżdżą na łyżwach. Zobaczyłem, że występy tam będą dla mnie wyzwaniem. Nie jestem przecież wirtuozem i zawsze uważałem, że mam predyspozycje do gry za oceanem. Odzwyczaiłem się też od gry na większych taflach. Mam nadzieję, że za rok będę bardziej wszechstronnym hokeistą.
Od tej pory gdańszczanin Adam Borzęcki będzie jedynym polskim hokeistą na szwedzkich lodowiskach. Wychowanek Stoczniowca podpisał kontrakt z Hammarby IF. W niedzielę wyjeżdża z małżonką i synem do Sztokholmu.
- To klub pierwszej ligi, czyli zaplecza Elitserien. Ale z aspiracjami awansu, które potwierdza. Z trzynastu dotychczasowych spotkań przegrał tylko jedno i jest liderem grupy północnej. Kiedyś przez rok grał tam Mariusz Czerkawski - opowiada 25-letni obrońca, który poprzedni sezoni spędził w Syracuse Crunch z północnoamerykańskiej AHL. - W kadrze są sami Szwedzi, lecz wszyscy znają angielski, więc nie ma bariery językowej. Zresztą w Szwecji grałem krótko równe dziesięć lat temu, więc trochę wiem na temat kraju i życia tam. Poznałem nowych kolegów, zaliczyłem trzy treningi, zobaczyłem ligowy mecz, widziałem nawet dwie gry elity z udziałem innego stołecznego klubu, mocnego Djurgardens. Co ciekawe, trzy zespoły ze Sztokholmu, bo jeszcze AIK, trenują w tej samej hali, sąsiadującej z wielką "Globen". Mamy szatnie obok siebie.
- Długo zwlekałeś z podpisaniem kontraktu.
- Tym większa radość, że czas niepewności skończył się. Byłem blisko załapania się w DEL, trenowałem we Frankfurcie i Norymberdze, ale koniec końców miał to być Hamburg. Też zobaczyłem jak tam grają, jak efektowne są lodowiska, jak dużym zainteresowaniem cieszą się rozgrywki. Szkopuł w tym, że mamy porę roku, kiedy szkoleniowcy nie potrzebują nowych graczy, a czekać do grudnia nie mogłem. Miałem jednak to szczęście, że Hamburg Freezers oraz Hammarby wchodzą w skład wielkiej grupy kapitałowej posiadającej również Los Angeles Kings z NHL, Lakers'ów z NBA, bodaj jeszcze jeden klub z DEL, jakiś szwajcarski klub i któryś czeski. Skoro w Hamburgu, gdzie zrobiłem korzystne wrażenie na trenerze, nie było dla mnie miejsca, pomyślano, że mogę być przydatny w Szwecji. Do Niemiec, jeśli spełnię oczekiwania, być może wrócę w nowym sezonie, a kto wie, czy nie awansuję z Hammarby i nie zakotwiczę w Szwecji na dłużej. To fajny kraj, ponoć potrzebujący lekarzy, więc może i małżonka znajdzie coś dla siebie. Długo się zastanawialiśmy, czy jednak nie wrócić do USA i ustawić się tam. W Stanach urodził się przecież Kuba. Jednak spróbujemy bliżej Gdańska, co też ma swoje plusy. Wskoczę na prom i jestem u rodziców. Będę mógł przyjeżdżać na zgrupowania reprezentacji.
- Straciłeś sporą cześć sezonu.
- Walka o awans w Szwecji jest rozłożona na trzy fazy, do rozegrania jest około 60 meczów, więc nie wygląda to tak źle. W pierwszej rundzie musimy zająć miejsce w czołowej czwórce. W drugiej ów kwartet połączy się z najlepszymi klubami grupy południowej. Do kwietnia zdążę się nagrać.
- Jak porównałbyś warunki finansowe z AHL.
- W Ameryce kasa lepiej wygląda na papierze. Potem widzisz, że lwią część pochłania fiskus, że sporo wydajesz na dom, na samochód. Hammarby zapewniło mi mieszkanie i auto, a kontrakt określa zarobek netto. Finansowo jest korzystniej.
- A sportowo?
- Jestem pod wrażeniem poziomu rozgrywek. Jechałem tam z przeświadczeniem, że to niższa liga, więc cudów nie będzie. Szwedzi są świetnie wyszkoleni technicznie, doskonale jeżdżą na łyżwach. Zobaczyłem, że występy tam będą dla mnie wyzwaniem. Nie jestem przecież wirtuozem i zawsze uważałem, że mam predyspozycje do gry za oceanem. Odzwyczaiłem się też od gry na większych taflach. Mam nadzieję, że za rok będę bardziej wszechstronnym hokeistą.
Wywiady
Opinie (2)
-
2003-10-27 13:32
Adam wpadnij czasem na mecz Stoczniowca jak bedziesz w Gdansku
- 0 0
-
2003-10-27 13:50
PRZYKLAD DLA INNYCH
TAKICH MLODYCH I AMBITNYCH HOKEISTOW NAM POTRZEBA, CZASAMI ZE SZWECJI JEST BLIZEJ DO N H L ANIZELI Z A H L - SZWEDZKA SZKOLA SIE TUTAJ LICZY.
W STANACH JEST LEPSZY KLIMAT DLA POLAKOW OBECNIE - W KONCU JESTESMY SOJUSZNIKIEM #2 ;)
CZERKAWSKI TEZ JAK NA RAZIE MA WSPANIALY POCZATEK... DOBRA REKLAMA DLA POLSKICH HOKEISTOW
ZYCZE SAMYCH SUKCESOW W SZWECJI I REPREZENTACJI, CZEKAJAC CIERPLIWIE NA DEBIUT W N H L- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.