• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Miałem iść do przodu...

star.
17 marca 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Rozmowa z Aleksandrem Myszką, hokeistą Stoczniowca

- Ile bramek zdobyłeś w sezonie 2003/04?
- Tylko cztery. Do tego zebrałem chyba osiem asyst. Bardzo mało. To było deprymujące. Tak skromna liczba, a także niepewność co do miejsca w drużynie... Psychika mi siadła, nie gwarantowałem gola jadąc na pustą bramkę. Poznałem to uczucie na własnej skórze. Jak sobie przypomnę, że w premierowym sezonie w "Olivii", zaledwie w wieku 20 lat, miał 14 plus 10, to nie jest mi do śmiechu. Miałem iść do przodu.
- W poprzedniej edycji zebrałeś 16 goli i 19 asyst...
- Indywidualny dorobek i sukces drużyny w postaci brązowego medalu wywołały we mnie duże nadzieje, wiele sobie obiecywałem po lidze, chciałem przekroczyć barierę 20 trafień. Zarazem, w perspektywie mistrzostw świata w Gdańsku, marzyło mi się to, co nie udało rok temu przed Budapesztem. Występ w turnieju Dywizji 1 przed własną publicznością byłby wielkim przeżyciem. O tym myślałem we wrześniu. Nic z tego nie wyszło. Mam za sobą stracony sezon.
- Gdzie widzisz przyczyny?
- Trener Pysz nie stawiał na mnie. To była dla mnie zupełnie nowa sytuacja. Przecież rok temu, do spółki z Justką i Bagińskim, tworzyliśmy atak, który często przesądzał o wyniku. A jak nie my, to zagraniczne trio. Tak było. Ciągnęliśmy cały zespół i w efekcie było podium MP. A teraz... Raz grałem, raz nie, co nie służy ani motywacji, ani dobrej grze, tym bardziej strzelaniu bramek. Starałem się, być może za bardzo. Były momenty, że jako rezerwowy w "stoczni" wciąż byłem powoływany na zgrupowania kadry. Zdaję sobie sprawę, że mam ciężki charakter, reaguję wybuchowo... Pan Marian nigdy mi nie wytłumaczył swoich motywów.
- Ale dobrze wiesz, kiedy to się zaczęło?
- Po meczu z Unią, w którym dostałem karę dwa plus dziesięć. Trener posadził mnie po tym na ławkę i trzymał przez kilka kolejek, mimo że graliśmy ze słabszymi drużynami. Nie wiem, czy chciał mi zrobić na złość, czy może coś innego. Inni też mieli kary, lecz unikali dodatkowych konsekwencji. Przesunięty do czwartego ataku nie grałem ani ja, ani moi młodsi partnerzy, Soliński czy Drzewiecki. Słyszałem tylko, że moje zachowanie nie jest takie jak należy.
- Podpadłeś trenerowi również podczas przerwy świątecznej.
- Doszło do nieporozumienia. Nie przyjechałem na mecz z oldbojami, ale na przeszkodzie stanęła choroba. Przez cały miesiąc grałem z chorym gardłem, aż się doigrałem prawie zapalenia płuc. Dostałem L-4 i konieczne były antybiotyki, które źle znoszę. Bardzo mnie osłabiają. To był jedyny powód mojej nieobecności.
- A twoja forma? Szybko okazało się, że zaszkodziło ci... odejście Bagińskiego.
- Na pewno zaszkodziło drużynie odejście napastnika tej klasy co Adam. To zawodnik, którego należałoby zachęcić do powrotu. Prawdą jest, że lubiłem z nim grać, poznaliśmy się już w SMS, ale wiem również, że trzeba grać z każdym. Nie mam zwyczaju dobierać sobie partnerów. Chociaż, nie kryję, fajnie się grało z Piotrowskim i Justką, ale tak było tylko na początku sezonu. Jedyny feler polegał na tym, że zdobywaliśmy mało bramek. Po karze dla mnie zwolnione miejsce zajął Raszczyński i tak już zostało na dłuższy czas.
- Starałeś się o wspólne występy z Piotrowskim.
- Prosiliśmy trenera, aby rozpatrzył powrót do naszego duetu. To była propozycja, nie nacisk. Obok siebie dobrze czujemy się na lodzie. Nieważne, kto byłby tym trzecim. Chcieliśmy spróbować. Chociaż sam Michał bronił się doskonale w innej konfiguracji. Strzelił 17 goli, ma się czym pochwalić.
- A ty nie masz, co stawia cię w trudnej pozycji przed rozmową z prezesem.
- Nie odpowiada mi czwarta piątka. Jestem ambitny. Wybieram się do klubu i chcę wstępnie poznać zamiary i opinie działaczy na temat mojej osoby. Muszę pomyśleć o przyszłości. Chciałbym zostać w Gdańsku. Jest mi tutaj dobrze, małżonka również sobie chwali. Klub jest solidny, pensja przez okrągły rok wpływa na konto.
- Tylko końcowy wynik Stoczniowca okazał się średni.
- Osiągnęliśmy maksimum tego, co mogliśmy, choć mamy świadomość, że w play off całkowicie zawiedliśmy pod względem skuteczności. Jednak jedno czy dwa zwycięstwa niewiele by zmieniły. Przed sezonem Podhale i Tychy znacząco wzmocniły się, początkowo grały z różnym powodzeniem, ale długi sezon, występy w Eurolidze przysłużyły im się.
- Wiele komentarzy wzbudza twój temperament. Nabierasz doświadczeń, ale twoje reakcje wciąż zaskakują. W Gdańsku szturchałeś się również z Bagińskim.
- Potem uścisnęliśmy sobie dłonie. Na lodzie nie ma kolegów, są przeciwnicy. Ale to nieprawda, że się nie zmieniam. Próbuję grać inaczej. Hokej to często sport walki, rzadko grasz z krążkiem przy kiju jeden na jednego. Kolega zagrywa ci gumę i musisz do niej dopaść walcząc z rywalem. Ja to lubię. Bywa, że trzeba kogoś potraktować ciałem albo inaczej. Że to często odbija się rewanżem, cóż, mówi się trudno. Kilku hokeistów w lidze pewnie za mną nie przepada. Jednak zdążyłem zauważyć, że walka kosztuje dużo sił. Tonuję swój temperament i od tej pory zamierzam więcej uwagi skupić na zdobywaniu goli.
Głos Wybrzeżastar.

Kluby sportowe

Opinie (4)

  • Myszka jest nasz!!!! Myszka do nas nalezy !!! Nie damy nikomu,nikomu nie damy bo Myszka do nas nalezy!!! Olek badz najlepszym naszym napastnikiem w nastepnym sezonie

    • 0 0

  • Brawo Olek !!!

    Zostan w Gdansku !!! Wierze ,ze w nst sezonie zagrasz w pierwszej albo drugiej formacji ! Obojetnie czy masz numer 20 czy 88. Ja mam koszulke z numerem 20 i nosze ja z dumą !

    • 0 0

  • dzieki za pozytywne opinie

    • 0 0

  • MYCHA!!!

    W następnym sezonie będzie 20 bramek na poczet poprzedniego numeru i 88 asyst za obecny!!! (jeśli oczywiście Stocznia strzeli tyle bramek;;;)))

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane