• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Miały być cztery medale...

jag.
30 sierpnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Miały być cztery medale, skończyło się - podobnie jak przed ośmioma laty w Atlancie - na jednym i to z najmniej szlachetnego kruszcu. Na torze Schinias na biało-czerwoną flagę na maszcie dla medalistów musieliśmy czekać aż do ostatniej konkurencji. Trzecie miejsce zdobyły Aneta Pastuszka i Beata Sokołowska-Kulesza, które tym samym powtórzyły wynik z Sydney. Dla polskiej ekipy był to siódmy medal zdobyty w Atenach przez kobiety, a szósty wyłowiony z wody!

Od startu mocno ruszyły Hiszpanki, ale mistrzynie świata na 200 metrów zgasły jeszcze przed półmetkiem. Od rywalek szybko odskoczyły Węgierki. Natasa Janics zdobyła dwa złote medale w ciągu godziny, gdyż wcześniej triumfowała na jedynce! Polki walczyły o srebro z Niemkami, które dowodziła Birgit Fischer. 42-latka zdobyła dwunasty medal olimpijski, a w indywidualnej klasyfikacji wszech czasów z dorobkiem 8 złotych i 4 srebrnych medali awansowała na piąte miejsce!

- Powtórzyłyśmy wynik z Sydney, potwierdziłyśmy, że jesteśmy w ścisłej czołówce światowej, ale jest mi żal, iż nie popłynęłam w Atenach lepiej - przyznała Pastuszka, która na jedynce została zdyskwalifikowana po półfinale, gdyż jej kajak był za lekki. - Liczyłyśmy na więcej, ale z brązu też się cieszymy - dodała Skowrońska-Kulesza, która między Sydney a Atenami dochowała się... córeczki.

Długo leżały na pomoście. Twarze miały ukryte w dłoniach, ale trudno było nie zauważyć łez, morza łez, które wylały. Tak żegnała się z Atenami żeńska czwórka po zajęciu czwartego miejsca. Brązowy medal przegrała na rzecz Ukrainek o 184 tysięczne sekundy!

- Liczyłyśmy na medal, chociaż z drugiej strony czwarte miejsce w igrzyskach olimpijskich też jest dobre. W
czasie wyścigu nie obserwowałam rywalek, nie obracałam się, dopiero na mecie spojrzałam i zobaczyłam, którą pozycję zajęłyśmy. Miałyśmy niezły tor, gdyż płynęłyśmy między Niemkami i Węgierkami, które uplasowały się odpowiednio na pierwszej i drugiej lokacie
- mówiła Joanna Skowroń, która płynęła z Małgorzatą Czajczyńską, Karoliną Sadalską i Aneta Białkowską-Michalak.

Tej ostatniej zostanie chociaż satysfakcja, że wygrała... rodzinną rywalizację. Jej mąż Dariusz, który w Sydney zdobył brąz, w tej samej konkurencji był w Atenach ósmy.

W mistrzostwach świata poprzedzających start w Atenach - w Poznaniu, Sewilli i Gainesville - Polacy zdobywali medale workami. Przed rokiem z USA w konkurencjach olimpijskimi wywalczyli cztery krążki, a Paweł Baraszkiewicz i Daniel Jędraszki wrócili ze złotem. W ogóle kanadyjkowy duet z mistrzowskich imprez nie wracał z pustymi rękami od 1997 roku. W Atenach był... dziewiąty.

- Bardzo dobrze widać, które kraje inwestują w zawodników. Technologia idzie do przodu... Chodzi mi o doping i wspomaganie. Wygrywają ci, którzy mają lepsze laboratorium. Chińczycy dopiero w tym roku "wyrośli". Niemców też pół roku nie było widać. Węgrzy w półfinale bardzo się męczyli - przekonywał Baraszkiewicz. - Nie żaden doping i nie zupka żółwiowa pomagają chińskim kajakarzom. Receptą na sukces jest ciężka praca. Trenują dwa razy więcej niż w innych krajach - ripostował Marek Ploch, polski trener chińskich mistrzów w C-2 na 500 metrów, który musiał emigrować, gdyż w kraju nie było dla niego... pracy.

Michał Śliwiński zdobywał srebrne medal już na igrzyskach w Seulu i Barcelonie. W piątym olimpijskim wystepie 34-latek musiał zadowolić się wraz z Łukaszem Woszczyński na C-2 na 1000 metrów piątym miejscem. A jeszcze po 3/4 dystansu biało-czerwoni płynęli jako drudzy.

- Na ostatnich metrach nie mieliśmy sił podnieść rąk, praktycznie zatrzymaliśmy się w miejscu. W naszym slangu mówimy, że się "zakopaliśmy". Może na początku przesadziliśmy, dlatego druga połowa dystansu była słabsza? Ale naprawdę daliśmy z siebie wszystko. Przepraszam wszystkich kibiców - mówił Śliwiński.

Po występie Marka Twardowskiego i Adama Wysockiego na K-2 na 500 metrów radość zapanowała na stanowisku telewizji polskiej. Komentatorzy cieszyli się ze srebra, a "Augustowskie Żubry" z uwagą obserwowali rywali.

- Byłem zdziwiony, że Australijczycy się cieszą - przyznał Wysocki. - Trzy łódki idealnie równo wpłynęły na mete. Mimo wszystko myślałem, że mamy medal. Nie udało się. A zatem do zobaczenia w... Pekinie - odgrażał się Twardowski.

Polacy zajęli czwarte miejsce. Brąz z Białorusinami przegrali o 52 tysięczne sekundy, a do Australijczyków, którzy zabrali srebro zabrakło im 128 tysięcznych!


Adam Korol, czwarty wioślarz igrzysk olimpijskich na czwórce podwójnej: - Myślałem, że po powrocie z Aten bez medalu, będę miał dość igrzysk, a mimo to oglądam je nadal w telewizji. Najbardzie mi żal kajakarzy. Razem przecież spędzamy wiele dni w ciągu roku na zgrupowaniach w Wałczu. Najlepszy kontakt mieliśmy z tej dyscypliny z Wysockim i Twardowski. Im jeszcze mniej zabrakło do medalu niż nam (0,05 do 0,07 wioślarzy! - przyp. jag.). Największy zawód sprawili kanadyjkarze, zwłaszcza Baraszkiewicz i Jędraszko. Ich tłumaczenie, oskarżenie rywali o doping było żenujące. Na jakiej podstawie tak twierdzą? Przecież w tym roku na przykład my byliśmy 6 czy 7 razy kontrolowani, to i w kajakarstwie musiało być tak samo.

Generalnie niedoceniane u nas sporty wodne obroniły honor Polski w Atenach. Pływacy, wioślarze, żeglarze i kajakarze byli siłą napędową naszej ekipy. Nie tylko zdobyli ponad połowę medali, ale i większość czwartych polskich miejsc była ich udziałem. Tego, powiem nieskromnie, się spodziewałem. Natomiast nie mam odpowiedzi - dlaczego wśród biało-czerwonych prym wiodą kobiety, ale zacząłem się zastanawiać, kto tutaj jest słabą płcią?
Głos Wybrzeżajag.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane