Iwona Guzowska zwycięsko wróciła na bokserski ring. Alenie będzie wiwatów na cześć gdańszczanki, bo tytuł mistrzyni świata wersji GBU wywalczyła w marnym stylu.
Polka pokonała jednogłośnie na punkty Bułgarkę
Monikę Pietrową podczas gali boksu zawodowego we Wrocławiu. W innych walkach
Maciej Zegan, przygotowujący się do rewanżu z Arturem Grigorianem, pokonał na punkty Rumuna
Claudiu Poppa, a
Krzysztof "Diablo" Włodarczyk potrzebował 90 sekund na znokautowanie węgierskiego pięściarza
Atilli Huszki.
Iwona Guzowska ostatni raz boksowała przed dwoma laty, w hali GOSiR (wygrana z Amerykanką Kelsey Jeffries). Ostatnio też walczyła, ale za barem. Dosłownie - w ostatnich tygodniach widać ją było w polsatowskim reality-show pod tytułem "Bar". Bokserka walczyła tam o dożywotnią, stałą pensję w wysokości 2,5 tysiąca złotych. Nie wiadomo, jakie miała na to szanse. Waiadomo, jednak, że firma, której dzieckiem jest "Bar", była także współorganizatorem bokserskiego wieczoru w hali "Orbita". Pojedynek Polki z Bułgarką był nudny jak flaki z olejem. Mówiono, że zawodniczki są tak delikatne, bo nie chcą sobie pościerać dopiero co nałożonego makijażu (nie mówiąc już o pamiątkowej "śliwce"). Publika była tak zawiedziona, że w końcu zaczęła żądać strpitizu od
Agnieszki "Frytki" Frykowskiej, stałej bywalczyni reality-shows, pierwszej kobiety, która uprawiała seks na żywo w polskiej telewizji.