• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Moje trzy punkty

Jacek Główczyński
11 stycznia 2005 (artykuł sprzed 19 lat) 
Rozmowa z trenerem Krzysztofem Wnorowskim

Energa Gedania w drugą rundę rozgrywek serii A I ligi weszła w identycznmym składzie zawodniczym (jak w pierwszą), a mimo to już w pierwszym meczu osiągnęła wynik, na który mało kto liczył. Gdańszczanki pokonały wicelidera tabeli i to w Kaliszu! Szukając tej takiej metamorfozy, "Głos" dotarł do... dr Krzysztofa Wnorowskiego, nowego-starego trenera przy ul. Kościuszki. W sztabie szkoleniowym przejął on miejsce po Agnieszce Lewandowskiej, która została oddelegowana do pracy z grupami naborowymi.

- W Gedanii podejmuję pracę po raz trzeci. W 1997 roku prowadziłem samodzielnie drużynę, a w 2000 roku pomagałem Jerzemu Skrobeckiego. Od 1 stycznia tego roku jestem w gdańskiej drużynie trenerem współpracującym - mówi Wnorowski.

- Można porównywać obecną drużynę z poprzednimi?
- Na pewno zawodniczki te są znacznie młodsze od swoich poprzedniczek. Trzeba pozwolić im trochę pograć, by ustabilizowały formę na ligowym poziomie.
- Pod względem organizacyjnym klub zmienił sie przez ten czas na lepsze czy gorsze?
- Muszę trochę dłużej popracować, by to ocenić. Jednak z pewnością robi się bardzo dużo, by drużyna mogła się koncentrować wyłącznie na grze.
- Jaki jest zakres pańskich obowiązków?
- Mam wzbogacać obserwacje, pomagać w analizie przeciwników. Mam nadzieję, że na tej podstawie drużyna będzie mogła zdobywać 2-3 punkty więcej w każdym secie.
- Czyli gdy Gedania będzie grała na przykład w Gdańsku, to pan będzie jechał na mecz najbliższego rywala gedanistek?
- I tak się może zdarzyć. Moim zadaniem jest pozyskiwanie informacji o rywalu z różnych źródeł. Co prawda drużyny mają obowiązek wymieniania się kasetami, ale różnie z tym bywa. Zdarza się, że taki zapis w ogóle nie dochodzi lub też materiał na kasecie nie nadaje się do oglądania. Mam zabezpieczyć Gedanię przed takimi zdarzeniami.
- W Kaliszu gdańszczanki grały zgodnie z pańskimi sugestiami?
- Przede wszystkim uczulaliśmy zawodniczki, by kierowały zagrywki na określone rywalki. Mieliśmy omijać libero, serwować na Woźniakowską, która z przyjęciem ma kłopoty. I to się udało.
- Gdańszczanki same zaczęły przyjmować na dobrym poziomie od trzeciego seta, dopiero po wejściu Anny Sołodkowicz. Nie można było tej zmiany przeprowadzić wcześniej?
- Ania rzeczywiście dobrze wprowadziła się w tym meczu do gry. Ale nie można zapominać, że im dłużej trwał mecz, tym bardziej było to na naszą korzyść. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani pod względem fizycznym, a kaliszanki grały ostatnio bardzo często. Zakładaliśmy, że sił może nie starczyć im na cały pojedynek.
- Jakie założenia były w ataku?
- Winiary dysponują wysokimi środkowymi bloku - Liktoras i Trifonową. Trzeba było jak najbardziej rozciągać atak, grać szeroko...
- "Przegląd Sportowy" w szóstce kolejki umieścił Alicję Szajek i Aleksandrę Kruk. Czy rzeczywiście grały najlepiej w naszym zespole?
- W tym zestawieniu była także Marta Benderska, która w Kaliszu w ogóle nie... wystąpiła. Do prasowych rankingów podchodzimy ostrożnie. Ale rzeczywiście Szajek, Kruk oraz Sołodkowicz należały do wyróżniających się zawodniczek w Kaliszu.
- Kiedy rozpoczyna się operacja Mielec?
- Dla mnie trwa już od kilku dni. Oczywiście nie powiem, jakie wnioski wyciągnąłem, ale nie będę ukrywał, że czeka nas bardzo trudne zadanie. Pod względem personalnym to jest słabszy rywal niż Winiary. Jednak na pewno mamy przeciwnika bardziej zdeterminowanego. Ponadto gra w tamtejszym hangarze, bardzo dużym obiekcie, stanowić będzie dodatkowe utrudnienie.

Kluby sportowe

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane