- 1 Kiedy awans Arki? Dobrotka na dłużej (95 opinii)
- 2 Lechia: gratulacje, derby, transfery (110 opinii)
- 3 Wszyscy siatkarze pożegnani. Został trener (4 opinie)
- 4 Gdański hokeista "rozbił" gwiazdy NHL (9 opinii)
- 5 Trefl w półfinale. Sprzedaż biletów (31 opinii)
- 6 Niższe ligi. Siódma wygrana z rzędu TLG (7 opinii)
Nata - Jelfa 33:26
7 listopada 2002 (artykuł sprzed 21 lat)
Piłkarki ręczne Naty AZS AWF Gdańsk w dziewiątej kolejce ekstraklasy pewnie wygrały na własnym parkiecie z Vitaralem Jelfa Jelenia Góra 33:26 (17:14). Kluczem do wygranej była bardzo dobra gra w defensywie podopiecznych Jerzego Cieplińskiego.
NATA: Łotariewa, Piłatowska - Truszyńska 3, Bieniewicz, Orzeszka 3, Puczek 2, Zimna, Kapała 3, Tomaszewicz 10, Golińska 4, Kudłacz, Tiesler 4, Bołtromiuk 4.
VITARAL: Sadura, Alberciak - Oreszczuk 2, Hipnarowicz 2, Pociecha 1, Dyba, Jędrzejczak 4, Młot 4, Stefanowska, Saczuk 1, Silantiewa 7, Wypych 5.
Sędziowali: Baranowski (Warszawa) i Lemanowicz (Płock).
Co prawda, na pierwszą bramkę Beaty Orzeszki szybko odpowiedziała Marta Oreszczuk, ale jak się okazało, był to pierwszy i ostatni bramkowy remis w tym spotkaniu. W 7 minucie gospodynie prowadziły już 5:1, a na listę strzelczyń wpisywały się kolejno: Orzeszka, Monika Puczek, Daria Tiesler i Agnieszka Golińska.
- Pierwsza połowa rzeczywiście ustawiła mecz. Jednak w przerwie musiałem uczulić podopieczne, aby starały się ograniczyć błędy. Wystarczyły bowiem 2-3 pomyłki, a rywalki zbliżały się na niebezpieczną odległość - przyznał trener Jerzy Ciepliński.
Przed przerwą gdańszczanki równie łatwo jak zdobywały przewagę, następnie ją traciły. W 13 min było tylko 8:5, a między 20 a 26 minutą wynik 14:9 zamienił się na 14:12.
Na nasze szczęście po zmianie stron Vitaral dotrzymał kroku miejscowym tylko do stanu 18:15. Potem rozbił się o twardą gdańską defensywę. Uzyskane dzięki niej piłki szybko były przekazywane na kontry, a w nich akademiczki na ogół nie zawodziły.
- Nata wygrała po naszych błędach - przekonywał Edward Jankowski, trener Vitaralu. - W defensywie zagraliśmy wreszcie tak, jak tego oczekuję. Za ten element gry na pochwałę zasługuje zwłaszcza Beata Orzeszka - podkreślał gdański szkoleniowiec. Kołowa, która ubiegły sezon miała stracony z powodu kontuzji, w tegorocznych rozgrywkach rozegrała najlepszy mecz. Jej noty nie obniża nawet czerwona kartka z 50 minuty. Była ona bowiem następstwem gradacji kar. Zresztą już wtedy Nata pewnie prowadziła. Było 28:18, a później 30:20.
- Rozmiary naszego sukcesu byłyby bardziej okazałe, gdybym nie pozwolił kończyć meczu dublerkom - zapewniał trener Ciepliński.
NATA: Łotariewa, Piłatowska - Truszyńska 3, Bieniewicz, Orzeszka 3, Puczek 2, Zimna, Kapała 3, Tomaszewicz 10, Golińska 4, Kudłacz, Tiesler 4, Bołtromiuk 4.
VITARAL: Sadura, Alberciak - Oreszczuk 2, Hipnarowicz 2, Pociecha 1, Dyba, Jędrzejczak 4, Młot 4, Stefanowska, Saczuk 1, Silantiewa 7, Wypych 5.
Sędziowali: Baranowski (Warszawa) i Lemanowicz (Płock).
Co prawda, na pierwszą bramkę Beaty Orzeszki szybko odpowiedziała Marta Oreszczuk, ale jak się okazało, był to pierwszy i ostatni bramkowy remis w tym spotkaniu. W 7 minucie gospodynie prowadziły już 5:1, a na listę strzelczyń wpisywały się kolejno: Orzeszka, Monika Puczek, Daria Tiesler i Agnieszka Golińska.
- Pierwsza połowa rzeczywiście ustawiła mecz. Jednak w przerwie musiałem uczulić podopieczne, aby starały się ograniczyć błędy. Wystarczyły bowiem 2-3 pomyłki, a rywalki zbliżały się na niebezpieczną odległość - przyznał trener Jerzy Ciepliński.
Przed przerwą gdańszczanki równie łatwo jak zdobywały przewagę, następnie ją traciły. W 13 min było tylko 8:5, a między 20 a 26 minutą wynik 14:9 zamienił się na 14:12.
Na nasze szczęście po zmianie stron Vitaral dotrzymał kroku miejscowym tylko do stanu 18:15. Potem rozbił się o twardą gdańską defensywę. Uzyskane dzięki niej piłki szybko były przekazywane na kontry, a w nich akademiczki na ogół nie zawodziły.
- Nata wygrała po naszych błędach - przekonywał Edward Jankowski, trener Vitaralu. - W defensywie zagraliśmy wreszcie tak, jak tego oczekuję. Za ten element gry na pochwałę zasługuje zwłaszcza Beata Orzeszka - podkreślał gdański szkoleniowiec. Kołowa, która ubiegły sezon miała stracony z powodu kontuzji, w tegorocznych rozgrywkach rozegrała najlepszy mecz. Jej noty nie obniża nawet czerwona kartka z 50 minuty. Była ona bowiem następstwem gradacji kar. Zresztą już wtedy Nata pewnie prowadziła. Było 28:18, a później 30:20.
- Rozmiary naszego sukcesu byłyby bardziej okazałe, gdybym nie pozwolił kończyć meczu dublerkom - zapewniał trener Ciepliński.
Kluby sportowe
Opinie (12)
-
2002-11-07 10:44
@@@
Panie Ciepliński, gratuluję. Przegrane na początku rozgrywek to po części Pana wina. Nie można pogodzić prowadzenia Kadry i klubu. Wierzymy w Pana i dziewczyny, jeszcze nie wszystko stracone. /medalowa pozycja ciągle realna/
- 0 0
-
2002-11-07 10:07
Nie mam do czego....
... sie przyczepic. Nareszcie mecz na w maire normalnym poziomie :) Dzieki dziewczyny. Tym razem nie bede szukal dziur :)
- 0 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.