Na początku sezonu czołówka Pucharu Świata w męskim florecie jest bardzo ustabilizowana. W Szanghaju, podobnie jak w ubiegłym miesiącu w La Corunie, w finale turnieju drużynowego zmierzyli się Włosi i Chińczycy, a polskie marzenia o podium przecięte zostały znów w ćwierćfinale. Podopieczni gdańskiego fechtmistrza,
Stanisława Szymańskiego, wylądowali na siódmej pozycji, czyli o oczko niżej niż w Hiszpanii
W hali East China University stawiło się 18 drużyn. Polacy po 13. miejscu
Sławomira Mocka (Polonia Leszno) oraz 28. pozycji, na której wspólnie sklasyfikowano
Wojciecha Szuchnickiego (Sietom AZS AWF Gdańsk) i
Tomasza Ciepłego dzień wcześniej w indywidualnym Pucharze Świata, rozstawieni zostali z numerem czwartym. Zespół uzupełniał
Andrzej Witkowski (obaj Warta Poznań).
Już w 1/8 finału biało-czerwonym mocno postawiła się Korea Płd., która uległa nam zaledwie 44:45. W ćwierćfinale wyraźnie lepsi byli Włosi (45:31). W meczach o miejsca 5-8 Polacy przegrali z Francją 35:45, a turniej zakończyli sukcesem nad Hiszpanią 45:40, z którą ostatnio regularnie ponosili porażki.
W finale Włosi wygrali z Chińczykami 45:43, a trzecie miejsce zdobyli Niemcy po wygranej z Belgią 45:36. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata prowadzą Niemcy (336 punktów), a Polacy zajmują czwartą pozycję (188).
Następne zawody, ale tylko indywidualne, odbędą się 22-23 marca w Zalaegerszeg. Drużyny na ponowne starcie muszą poczekać do 16-17 maja i turnieju w portugalskim Espinho.