Piłkarze Arki zagrają dziś u siebie z GKS Bełchatów. W ataku gości, którzy walczą o prawo gry w barażach, zobaczymy zawodników dobrze nam znanych: wychowanka gdańskiej Polonii,
Dariusza Patalana oraz niespełnioną gwiazdę Lechii-Polonii,
Tomasza Moskala. Tymczasem w napadzie gdynian zabraknie piłkarza, który przesądził o bezcennym zwycięstwie nad Włókniarzem. 25-letni
Piotr Bajera musi pauzować za cztery żółte kartki. Z wychowankiem Orła Chełmno rozmawialiśmy wczoraj w hotelu Nadmorski, w którym zamieszkało kilku arkowców. Trzeba przyznać, widok z okien mają wyjątkowy.
- Podpisałem kontrakt na trzy miesiące, więc nie miało sensu szukanie mieszkania dla mnie. W hotelu czuję się świetnie. Są tu znajomi z Bydgoszczy, Tomek Szuflita i Piotrek Burlikowski, jest Łukasz Nawotczyński. Już w ogóle byłoby super, gdyby
Arka wciąż grała przy Ejsmonda. Bliżej na stadion mieć nie można. (śmiech)
- Trzy miesiące i do domu?
- Abym został w Gdyni na dłużej, moja gra musi przypaść do gustu szefom klubu. Jestem otwarty na propozycje, ponieważ podoba mi się tutaj, cenię sobie atmosferę panującą w drużynie i klimat stwarzany na stadionie przez kibiców. Do końca czerwca jestem zawodnikiem MKS Mława, a potem wchodzi do Polski prawo Bosmana. Oczywiście, marzą mi się występy w ekstraklasie. Już w 1999 roku miałem udział w awansie Petrochemii do I ligi, jednak po sezonie zmieniła się trenerowi koncepcja. Dlatego trafiłem stamtąd prosto do III ligi (w sezonie 1999/2000 nasz rozmówca został królem strzelców grupy Warszawa-Gdańsk - przyp.red.) i na debiut w krajowej elicie czekałem aż do jesieni ubiegłego roku.
- Jakim więc cudem Arka, skoro był Stomil?
- W grudniu, chcąc wyjechać do Niemiec, rozwiązałem kontrakt ze Stomilem. Przez półtora miesiąca trenowałem z amatorami drugoligowego VfL Bochum. Chciałem sprawdzić, jak tam jest. Nie udało się, pojawił się problem z moim klubem, lecz nie żałuję tego kroku. Późno wróciłem do kraju i zadzwoniłem do firmy pan Profusa. Pracujący tam Czesław Boguszewicz powiedział, iż pomoże mi znaleźć klub. Nazajutrz zadzwonił z informacją, że czekają na mnie w Gdyni. Byłem bardzo zadowolony, bo do startu wiosny pozostawało kilka dni. Podpisałem dwuletnią umowę z panem Boguszewiczem i nawet nie musiałem zaprzątać sobie głowy negocjacjami z prezesem.
- Od chwili opuszczenia Chełmna strzelał pan bramki dla Zawiszy, Petrochemii, Mławy, Świtu i Stomilu...- Jednak nie jestem Jasiem Wędrowiczkiem. W Bydgoszczy spędziłem cztery sezony i opuściłem ten klub dopiero wtedy, gdy wycofał się z II ligi. Potem systematycznie szedłem w górę. Przed obecnym sezonem już przymierzałem się do Lecha, ale odwiódł mnie od tego Daniel Dyluś, mój znajomy i dyrektor olsztyńskiego klubu.
- Zwróćmy się ku sprawom bieżącym. Faktycznie znajdował się pan na ofsajdzie strzelając gola w Kietrzu?
- Miałem inne wrażenie. Sędzia natychmiast wskazał na środek boiska. W trakcie gry nie było wątpliwości. Kasety video nie widziałem.
- To może być najważniejszy gol Arki w tym sezonie.- Sobotni sukces rzeczywiście może stanowić przełomowy moment. Ja od razu mówiłem, że trzeba jechać tam po zwycięstwo. Sprawdziła się taktyka z trzema zawodnikami w ataku. Nie widzę przeszkód, abyśmy grali tak częściej. Przecież do tej pory tylko raz wróciliśmy z wyjazdu z pustymi rękoma, a były mecze, które powinniśmy wygrać. W pewnym stopniu obciążało to nas, napastników. Marnowaliśmy sytuacje. Sam powinienen mieć na koncie nie dwa, a pięć trafień. W Kietrzu strzelił też Sławek Kułyk. Fajnie, że się odblokował. Teraz pora na Krzysia Rusinka.
- Niedobór goli, ale nadwyżka kartek.- Proszę uwierzyć, zagrania ręką, za które otrzymałem dwie żółte kartki, były przypadkowe. Człowiek skacze do główki i tak się jakoś dzieje.
- Ile potrzeba punktów do utrzymania?- Nie kalkulujemy w ten sposób. Przede wszystkim trzeba wygrać oba mecze w Gdyni.
- Teoretycznie macie korzystny kalendarz.- Wcale tak nie uważam. Myszków, choć już spadł, nie położy się przed nami. Ceramika, jeśli nie będzie walczyć o baraż, i tak będzie grać o premie za zwycięstwo. Musimy być skoncentrowani do końca. Gra z Bełchatowem z pewnością będzie zażarta. Oni chyba też zaatakują. Mam nadzieję, że moim kolegom pomogą kibice. Może nasze lepsze występy ściągną na trybuny jeszcze więcej ludzi?
II LIGA. 35. KOLEJKA (środa): 15.
Arka Prokom - 5. Bełchatów (18.30, jesienią 1:3), 1. Lech - 16. Jagiellonia (1:1), 9. Tłoki - 2. Orlen (0:2), 19. Odra - 3. Garbarnia (0:3), 8. Hetman - 4. Łęczna (0:0), 6. Ceramika - 18. Włókniarz (2:3), 11. Ruch - 10. Łódzki KS (0:0), 12. Polar - 17. Hutnik (0:2), 13. Świt - 20. Myszków (0:2).
Grali wczoraj: Górnik Polkowice - Zagłębie Sosnowiec 1:0 (1:0)
Bramki: Majewski (39). Widzów 1000.
Gospodarze, mając 47 pkt., awansowali z 9. na 7. miejsce. To wynik dobry dla Arki. Zagłębie ma wciąż tyle samo punktów, co nasz zespół.