- 1 Lechia zmieni obsadę bramki (30 opinii)
- 2 Arka zmienia we władzach klubu (65 opinii)
- 3 Tak Trefl świętował mistrza na molo (2 opinie)
- 4 Kto może wzmocnić żużlowców? (154 opinie)
- 5 Trefl mistrzem Polski i w Eurocupie (86 opinii) LIVE!
- 6 Kapić w Lechii do 2027 roku (86 opinii)
W grze pojedynczej Sopot nie jest łaskawy dla faworytów. Z pierwszej ósemki rozstawionych do drugiej rundy awansowało tylko trzech: Nikołaj Dawidienko (Rosja, nr 1), Robredo (2) i Florian Mayer (Niemcy, 7). Niewiele brakowało, aby i Hiszpan pakował się już dzisiaj. Kubot, choć ustępuje rywalowi o 140 miejsc w światowym rankingu, na korcie centralnym SKT zagrał z faworytem bez kompleksów. Szkoda przegranej w pierwszym secie, bo ten mecz na korzyść Polaka mógł zakończyć się już nawet po dwóch partiach, a tak była przegrana w trzech.
Kubot "przełamał" podanie Robredo już w trzecim gemie. Niestety, potem nie obronił własnego podania w gemach ósmym i dziesiątym, kończąc z wynikiem 4:6. W drugim secie to Polak był w roli goniącego. Od stanu 3:5 wygrał cztery kolejne gemy i wyrównał stan meczu na 1:1! Jednak trzeci set znów wszystko zmienił. Hiszpan szybko objął w nim prowadzenie 4:1. Całe szczęście, że wówczas pojedynek przerwał deszcz. Niespodziewana przerwa pozwoliła Łukaszowi na nowo się zmobilizować. 25-latek zdołał wyrównać na 5:5, choć już przegrywał 3:5 i 0:30. Niestety, za ten wysiłek przyszło zapłacić. Dwa ostatnie gemy już pewnie wygrał Tomy, który w Sopocie triumfował w turnieju już w 2001 roku.
- Jestem troszeczkę zdołowany. To spotkanie układało się do dość dziwnie. Żałuję tej porażki, ale woli walki nie można mi odmówić. Dałem z siebie wszystko. Szkoda, że kort nie był suchy, bo wtedy byłby twardszy, a przede wszystkim szybszy. Najważniejsze, że zaczęło się dziać coś pozytywnego wokół mojej osoby. Jeszcze w tym tygodniu jadę na turniej do Turcji. Potem w planie są przygotowania do US Open - powiedział Kubot po przegranej 4:6, 7:5, 5:7.
Wcześniej z turniejem głównym singla pożegnał się Olejniczak. 24-letni Polak był nawet równorzędnym rywalem dla Oliviera Patience'a. Jednak w końcówkach, choć to Francuz miał za sobą już trzy mecze w kwalifikacjach, to na jego korzyść przechyliła się szala wygranej. Nasz reprezentant zszedł z kortu pokonany 6:7 (0-7), 4:6. - Wielka szkoda, że przegrałem, bo przeciwnik był w moim zasięgu. Z drugiej strony jestem jednak zadowolony, bo grałem najlepiej jak potrafiłem. Zabrakło nieco szczęścia i koncentracji w kluczowych momentach. Rywal też zachował więcej zimnej krwi. W pewnych momentach powinienem zwolnić grę i w ten sposób wybijać rywala z uderzenia. Utarł się taki stereotyp, że potrafię grać dobrze tylko na kortach twardych, szczególnie na kortach "Mery" w Warszawie. Prawda jest jednak taka, że tylko raz w Warszawie zdobyłem mistrzostwo Polski, a największe sukcesy odnosiłem na świeżym powietrzu. Od stycznia pracuję z nowym trenerem, Pawłem Ostrowskim. Jestem z tej współpracy zadowolony. Myślę, że jej efekty widać, choć jeszcze nie jest to to, czego bym oczekiwał - przyznał Olejniczak.
Tym samym w singlu pozostał nam tylko jeden Polak. W środę około godziny 17.00 Przysiężny stanie do walki o ćwierćfinał. Jego rywalem będzie Igor Andrejew. Rosjanin, rozstawiony w Sopocie z numerem dziewięć, na inaugurację gładko rozprawił się z Nicolasem Lapenttinem (Ekwador) 6:0 6:4.
Wszystko wskazuje na to, że na większe sukcesy biało-czerwonych możemy liczyć w deblu. W gronie ośmiu najlepszych par są już Olejniczak i Przysiężny oraz Tomasz Bednarek, który partneruje Davidowi Skochowi. W pierwszej rundzie polsko-czeski debel ograł Argentyńczyków, Juana Pablo Brzezickiego i Austina Calleriego 6:2, 7:5. W środę o awans do ćwierćfinałów walczyć będą Fyrstenberg z Matkowskim przeciwko Robertowi Lindstedtowi (Szwecja) i Kristofowi Vliegenowi (Belgia) oraz Kubot wspólnie z Austriakiem Olivierem Marachem w starciu z Andrejewem i Jurijem Szukinem. Lepsza para w tym ostatnim pojedynku zagra później z Bednarkiem i Skochem.
W środę gry rozpocząć się mają o godzinie 12.30. Za możliwość oglądania pojedynków na korcie centralnym trzeba zapłacić 15 (ulgowy) i 20 złotych, a mecze na placach numer 1 i 2 są odpowiednio o 5 złotych tańsze.
jag.