Polscy siatkarze awansowali do meczu finałowego mistrzostw świata. W Katowicach biało-czerwoni pokonali Niemców 3:1 (26:24, 28:26, 23:25, 25:21), a w podstawowym składzie grał zawodnik Lotosu Trefla Gdańsk, Mateusz Mika. W niedzielę o godzinie 20:25 nasza reprezentacja rozpocznie bój o złoto z Brazylią. Polsat, który cały turniej zakodował, decydujące spotkanie o tytule pokaże w paśmie otwartym.
Po czterech wygranych z rzędach tie-breakach polscy siatkarze z Niemcami rozprawili się w czterech setach, ale to wcale nie oznacza, że emocje były mniejsze niż we wspomnianych, zwycięskich spotkaniach kolejno z: Iranem, Francją, Brazylią i Rosją. Dwa pierwsze sety były grane w sobotę na przewagi!
Biało-czerwoni półfinał rozpoczęli od dwóch punktów z rzędu, ale potem oddali ich aż pięć. Remis dogonili dopiero na 10:10, ale od 15:18 znów musieli gonić. Partia została zapisane na konto naszej reprezentacji, gdyż zwycięski blok postawił rezerwowy Michał Kubiak.
W drugiej odsłonie wydawało się, że Polacy mają grę pod kontrolą. W przerwie technicznej prowadzili 16:10, a chwilę później aż 18:11. Jednak Niemcy doszli na remis 21:21. Natomiast w grze na przewagi mieli dwie piłki setowe przy 25:24 i 26:25. Znów zwycięski okazał się blok, który tym razem postawił Piotr Nowakowski.
Wydawało się, że Niemcy kapitulują. W trzecim secie biało-czerwoni szybko odskoczyli bowiem na 10:5. Ale nic z tych rzeczy. Rywale zebrali się jeszcze do skutecznej walki. Doszli na 11:11, a po drugiej przerwie technicznej objęli prowadzenie.
Naszej reprezentacji tym razem nie udało się wygrać końcówki. Od wyniku 23:23 dwa kolejne punkty zapisano na konto Niemców.
Czwarty set też pod dyktando rywali układał się do 10:8. Od tego wyniku, przy zagrywce Mariusz Wlazłego zdobyliśmy pięć punktów z rzędu.
To ustawienie okazało się zwycięskie raz jeszcze, gdy po asie Wlazłego biało-czerwoni poprawili na 23:19. Nasz atakujący skończył także ten mecz za drugą piłką meczową.
Tak kibicowaliśmy podczas meczu Polska - Niemcy w Trójmieście
Rywalem Polaków w finale będzie Brazylia, która w pierwszym meczu półfinałowym pokonała Francję 3:2 (18:25, 23:25, 25:23, 22:25, 15:12). Dla Brazylii to piąty finał mistrzostw świata. Rozpoczęła o srebra w 1982 roku. Trzy ostatnie turniej zaś wygrała, w tym w 2006 roku w Japonii z Polską.
Biało-czerwoni tak wysoko znaleźli się dopiero po raz trzeci w datującej się od 1949 roku historii tych rozgrywek. Mistrzami byli w 1974 roku w Meksyku, gdy w finale pokonali ZSRR.
W 17 wcześniejszy turniejach finałowych tylko trzykrotnie zdarzyło się, że triumfowali gospodarze. W 1952 i 1962 roku ta sztuka udała się ZSRR, a w 1966 roku Czechosłowacji. Cztery lata temu Włosi jako gospodarz sięgnęli po brąz.
W niedzielę o brąz mistrzostw rozgrywanych w Polsce zagrają pokonali z sobotnich spotkań. Początek o godzinie 16:40. Francuzi 3. miejsce zdobyli już raz, w 2002 roku. Niemcy po zjednoczeniu nigdy nie byli na podium tej rangi.
5. miejsce w mistrzostwach zajęła Rosja, która w pojedynku o tę lokatę gładko ograła Iran 3:0 (25:19, 25:21, 25:18).
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
