Klin to miasto w obwodzie moskiewskim, które stać na utrzymywanie zawodowej drużyny hokejowej. Co prawda nie uczestniczy w regularnych rozgrywkach w kraju, lecz na 90 procent w nowym sezonie znajdzie swoje miejsce w tzw. wyższej lidze rosyjskiej, złożonej z dwóch grup (nad nią jest superliga, pod - nie ma nic). Ze słów trenera Igora Glebowa przebijał wniosek, że nasz
Stoczniowiec w ich wyższej mógłby sobie poradzić. Ale to chyba przesada.
Gdańszczanie rozpoczęli zagraniczną rywalizację od honorowych porażek - 3:4 po dogrywce z Sokołem Kijów w czwartek i 1:2 z Titanem Klin nazajutrz. Toruński KH dostał od Ukraińców 1:8, a od Rosjan - 3:7, więc jeśli ocenimy to z tej strony, debiut nie wypadł źle. Po piątkowym meczu Marian Pysz pokusił się o pierwsze wnioski:
"Zobaczyliśmy, ile nam brakuje do europejskiej czołówki. Wyniki w okolicach remisu są dowodem, że idziemy dobrą drogą. Przewaga rywali ze Wschodu nie jest tak duża, abyśmy musieli się wstydzić, jak to kiedyś bywało. Nie zakładamy, że wszystko w pucharze przegramy, ale też widzimy, że Rosjanie pozostają lepsi i mocniejsi."Bez wątpienia spotkania z udziałem Rosjan przyjemniej się ogląda. Gra jest płynniejsza (mecz z Titanem trwał 112 minut), dopiero po jeździe gości widać, co znaczy z gracją poruszać się na lodzie, akcje ofensywne zazębiają się. To nie jest hokej oparty na szukaniu szansy w kontrataku. Szkopuł w tym, czy ten argument przemówi do kibiców. Gra bez stawki w XXI wieku mało kogo interesuje.
Akurat w zeszłym tygodniu hokeiści mieli silną konkurencję w postaci Pucharu UEFA oraz inauguracji PŚ skoczków, ale i tak wątpimy w większą frekwencję niż 500 osób.
- U nas będzie pełna hala, półtora tysiąca ludzi - powiedział Glebow, który był w Polsce, jak sam zauważył, jeszcze za komuny.
- W naszej drużynie występują rutyniarze, którzy nie znaleźli zatrudnienia w zawodowej lidze. Najmłodszy zawodnik ma 22 lata, ale większość stanowią gracze powyżej 25.Z jednej strony, Titan nie był aż tak mocny, żeby rozgrzeszać "stocznię" z porażki. Gola na 1:1 nie byłoby, gdyby nie zawiódł Cychowski. Z drugiej strony, Rosjanie - zwyczajnie lepsi hokeiści - zostawili w domu jedną piątkę i byli zmęczeni podróżą. 1600 km w jedną stronę. To było widać po klubowym autokarze. Pomarańczowy lakier i żółte logo Titana skrzętnie oblepiał brud. Z Torunia przyjechali po południu, nie zdążyli niczego zwiedzić, po kolacji od razu wracali. Pytanie, jak wielkiego zaangażowania można od nich wymagać, skoro na dzień dobry widzą swą przewagę i kwestią czasu jest tylko moment, kiedy nie wystarczy dobra forma Jakubowskiego (w czwartek, gdy bronił
Tomasz Wawrzkiewicz, kijowianie za mocno rozluźnili się i nasz zespół koncertowo ich ukarał - 3:0 w 18 min). Argumenty można ciągnąć dalej, bo Pysz miał kłopoty kadrowe - ze względów zdrowotnych zabrakło przecież Bukowskiego, Wróbla, Myszki i Jankowskiego. Może z nimi byłoby zwycięstwo? Zresztą w 58 min Piotrowski - po solowej akcji - śmiało mógł wyrównać i znowu byłaby dogrywka. Takiej walki "na żyle" zabrakło.
Jedno jest pewne - młodzież jeszcze nie zastąpi ligowców, np. w drugim meczu Dzięgiel i Labuda w ogóle nie wyjeżdżali na lód. Lepiej było grać na niecałe trzy formacje. Na Łotwę trener zabrał tylko tego pierwszego. On akurat nie uczy się w klasie maturalnej.
- Nie chcę też rozbijać składu na I ligę - powiedział pan Marian. Nieoficjalnie znaczy to tyle, że żaden z nastolatków nie zasługuje na wyróżnienie.
Gdańszczanie właśnie dziś o szóstej rano wyruszyli w drogę. Od wtorku do piątku rozegrają trzy spotkania.
STOCZNIOWIEC - Titan 1:2 (0:0, 1:1, 0:1); LEŚNIAK (25) - Czoumaczenko (26), Skopcow (56). Kary: 12 - 22. Widzów 350.
STOCZNIA: Jakubowski - Sokół, Smeja; Raszczyński, Piotrowski, Justka - Leśniak, Fraszko; Jurasek, Zachariasz, Twardy - Cychowski; Drzewiecki, Błażowski, Kostecki. TRENER: Pysz.
Puchar Wschodnioeuropejski
1. ASK Ogre 6 12 26-23
2. STOCZNIOWIEC 4 7 12-7
3. Sokół Kijów 3 6 12-4
4. HK Ryga 2000 4 6 18-13
5. Titan Klin 3 6 11-7
6. Metalurg Lipawa 4 3 19-27
7. Toruński KH 4 0 5-23
