Adam Korol (AZS AWFiS Gdańsk) wraz z reprezentacyjnymi kolegami z czwórki podwójnej, jest o włos od zdobycia Pucharu Świata. W wioślarstwie tego trofeum nie miała jeszcze żadna polska osada. W drugich tegorocznych zawodach z tego cyklu biało-czerwoni ponownie byli najlepsi. Po Mediolanie przyszedł sukces w Monachium. Na podium, na jego najniższym stopniu, stanęła także czwórka bez sternika.
W Niemczech obsada była słabsza niż przed trzema tygodniami we Włoszech, ale i polski sukces był mniej błyskotliwy. W eliminacjach
Adam Korol, Adam Bronikowski (AZS AWF Warszawa),
Marek Kolbowicz (AZS Szczecin) i
Sławomir Kruszkowski (AZS UMK Toruń) przegrali z Czechami.
- Okazało się, że wysoka forma i łatwość wygrywania na progu sezonu niepokoiła nie tylko mnie, ale także zastanowiła trenera. Zaczęliśmy trenować zupełnie innym rytmem, inaczej niż to ma miejsce w okresie startowym. Więcej było siłowni, jazdy na rowerze, a zajęcia na wodzie były mniej intensywne. Ponadto z rytmu wybiły nas krajowe mistrzostwa, gdzie musieliśmy startować w klubowym zestawieniu. W Monachium, do którego przyjechało 10 osad, rozkręcaliśmy się z biegu na bieg - wyjaśnia Korol, którego przygotowania do igrzysk olimpijskich sponsoruje Naftoport.
W finale znów od startu mocno poszli Czesi, a na trzecim miejscu byli mistrzowie świata z Niemiec. Polacy ruszyli do ataku po półmetku. Na 500 metrów przed metą mieli 0,3 sekundy przewagi, a na "kresce" zmierzono im 5:58.05 wobec 5:59.16 Czechów i 6:00.75 Niemców.
- Wynik był o 20 sekund słabszy od tego z Mediolanu, w głównej mierze z powodu przeciwnego wiatru. Wygrana w Monachium dała nam praktycznie Puchar Świata. Do rozegrania pozostały tylko regaty w Luzernie. Ze wstępnych obliczeń wynika, że wystarczy, byśmy zajęli w nich 7. miejsce. Gdybyśmy do Szwajcarii nie pojechali, to w klasyfikacji generalnej wyprzedzić mogliby nas tylko Czesi, ale tylko, gdyby wygrali ostatni start. Nie wiem, co wiąże się ze zdobyciem pucharu, bo dotychczas żadnej polskiej osadzie się to nie udało, a ponadto najczęściej odpuszczaliśmy ostatni start - przyznaje Adam Korol.
Swoiste eliminacje do startu w mistrzostwach świata przeprowadzili Polacy w Monachium w czwórce bez sternika. W szranki stanęły aż trzy nasze osady. Obronną ręką z tego starcia wyszedł kwartet zestawiony przez gdańskiego szkoleniowca,
Witolda Srogę. Artur Rozalski, Rafał Smoliński, Jarosław Godek (wszyscy AZS AWFiS) i
Mariusz Daniszewski (Bydgostia Kabel) zajęli trzecie miejsce (za Niemcami i Wielką Brytanią). Osady utworzone z podziału ósemki: Polska II i Polska III (z
Pawłem Jarosińskim z AZS AWFiS) zajęły szóste i dziewiąte miejsca.