• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Remis w finale

Jacek Główczyński
22 maja 2005 (artykuł sprzed 19 lat) 
Prokom Trefl Sopot przegał we Włocławku z tamtejszym Anwilem 57:77 (17:23, 19:14, 12:23, 9:17). Tym samym w finale play off koszykarzy mamy remis 2-2. Piąte i ewentualnie siódme spotkanie odbędą się w Sopocie. Mistrzem Polski zostanie ta drużyna, która wygra cztery razy. Kolejne starcie już w najbliższy czwartek.

ANWIL: Jelic 13 (7 zbiórek), Kadziulis 11 (1x3), Scott 10 (2x3, 5 zbiórek, 7 asyst), Jahovics 6 (8 zbiórek, 3 przechwyty), Radke 4 - Nagys 7 (3 bloki), Vukcevic 6, Crispin 11 (3x3, 4 asysty), Sirsnins 4 (1x3), Witka 5 (1x3)
PROKOM: Jagodnik 14 (1x3), Wójcik 13 (2x3), Nemeth 7 (2x3, 3 asysty), Pacesas 6 (2x3), Masiulis - Dylewicz 14 (2x3, 5 zbiórek), Miller 3, Maskoliunas, Radojevic, Ciric.

W pierwszej odsłonie najskuteczniejszym zawodnikiem w naszych szeregach był Goran Jagodnik. Słoweniec zdobył 11 punktów. Po jego rzutach mistrzowie prowadzili 2:0 i 4:2. Potem jeszcze po "tróce" Tomasa Pacesasa było 8:7 na korzyść Prokomu.

Rywale zdobyli przewagę w ostatniej minucie kwarty. Odskoczyli od wyniku 16:16. Goście nie potrafili sobie poradzić w tym okresie zwłaszcza z Dusanem Jelicem. Anwil imponował także dokładną grą. W tej kwarcie nie miał żadnej straty!

Na początku drugiej kwarty Ed Scott dorzucił z wolnego na 24:17. Ciężar odrabiania strat wziął na siebie Filip Dylewicz, zdobywca w tej części gry 9 punktów. Po jego rzutach wolnych sopocianie wyrównali na 30:30. Po chwili Adam Wójcik trafił na 31:30. Ale wolne nie były najmocniejszą stroną naszej drużyny. Do przerwy z 14 rzutów wykorzystała ona tylko połowę.

Aż do przerwy prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Prokom miał jeszcze przewagę po "trójce" Adama Wójcika (36:35). Jednak ostatnie słowo przed przerwą należało do Gintarasa Kadziulisa. Rozgrywający Anwilu kontrę zakończył efektownym wsadem.

Mecz rozstrzygnął się w trzeciej kwarcie. Prokom potrzebował aż czterech minut i 51 sekund, aby w tej części zdobyć pierwsze punkty. Zanim Jagodnik popisał się akcją 2+1, sopocianie przegrywali już 36:50! Ich kosz "podziurawili" bowiem kolejno: Dusan Jelic, Hubert Radke, Scott (za trzy), Jelic, Gatis Jahovics, Kadziulis i jeszcze raz Jahovics.

Nadziei na odwrócenie losów pojedynku można było upatrywać tylko w tym, że trzej najwyżsi zawodnicy Anwilu (Jelic, Radke, Tomas Nagys) mieli po cztery faule. Jednak o dziwo wszyscy włocławianie dotrwali do końca gry, gdy za pięć fauli przewcześnie parkiet musiał opuścić... Jagodnik.

Pod koniec tej kwarty sopocianie podgonili wynik po rzutach zza linii 6,25. Kolejno trafili Wójcik i Dylewicz, sprowadzając straty do 48:57. Szkoda, że na minutę przed końcową syreną "trójką" naszych poczęstował Rinalds Scirsins.

W ostatnie dziesięć minut weszliśmy przy wyniku 48:60. Dylewicz popisał się od razu akcją za dwa, ale nie trafił wolnego. W odpowiedzi zaskoczył sopocian Jelic, a Scott zapisał "trójkę". Jeszcze spróbowali Istvan Nemeth i Tomas Pacesas, sprowadzając wynik do 54:68, ale to był już łabędzi śpiew mistrzów Polski w tym pojedynku. Ostatecznie ich opór złamał Joe Crispin, który w ciągu kilku sekund zdobył pięć punktów (rzut za trzy oraz przechwyt i kontra).

- Wygraliśmy, gdyż narzuciliśmy rywalom nasz styl gry. Zagraliśmy znacznie szybciej, tak jak lubimy. To ja miałem narzucić drużynie taką taktykę. Cieszę się, że się udało - mówił przed telewizyjnymi kamerami Scott. Czym odpowie na to w czwartek Eugeniusz Kijewski?

Opinie (3)

  • I TAK WYGRAMY

    Naprzód PROKOM!!!!

    • 0 0

  • relacyjka prawie na żywo

    • 0 0

  • los

    i przegrali!!!!!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane