- 1 Czubak o Arce: Wygrywać i świętować (51 opinii) LIVE!
- 2 Chłań: Lechia w ekstraklasie jeszcze lepsza (73 opinie)
- 3 Wybrzeże liczy na mocny start z Polonią (77 opinii)
- 4 Święto gimnastyki. Ponad 20 krajów (1 opinia)
- 5 Ogniwo walczy o finał, Lechia pomoże? (2 opinie)
- 6 Karatecy na medale MP (3 opinie)
Rozmowa z Maciejem Kalkowskim
31 lipca 2003 (artykuł sprzed 20 lat)
Arka Gdynia
Najnowszy artykuł o klubie Arka Gdynia
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Arka Gdynia. Karol Czubak: Wygrywać i świętować
Nazajutrz po meczu pucharowym piłkarze Arki spędzili przedpołudnie na odnowie biologicznej w "Nadmorskim". Najbliżej na spotkanie z drużyną miał Marek Kusto, który mieszka w tym hotelu. Dodatkowych zajęć na boisku nie było. Gdynianie potrzebowali oddechu przed grą z wielką Wisłą. Luźny dzień posłużył Maciejowi Kalkowskiemu, który w Wejherowie nie miał łatwego życia.- Aż tak źle nie było. Tyłem głowy zahaczyłem o korki przeciwnika, chyba Marcina Martyniuka i miałem rozciętą skórę, lecz nie na tyle, aby konieczne były szwy - opowiadał "Kalka". - Zszedłem szybciej, ponieważ naciągnąłem trochę pachwinę. Do tej pory mnie boli.
- Do soboty przestanie?
- Na pewno. Spotkanie z Wisłą należy do tych, w których człowiek po prostu musi zagrać. Chociaż jest nas tylu, że nie mogę wiedzieć, czy znowu wystąpię.
- Początkowo derby były dość ostre.
- Właśnie dlatego, że ich prestiż wzrósł po losowaniu drugiej rundy. Wiedzieliśmy, o co gramy.
- Twoje zadania na boisku są ściśle określone.
- Grać maksymalnie szeroko i ze skrzydła dogrywać piłki napastnikom. W sparingach wykonanie pomysłu szwankowało, ale najważniejsze, że powiodło się w pucharze.
- Będzie ci łatwiej, jeśli zagracie czwórką w tyłach.
- Oj, tak, zresztą nie tylko mi. Przy większej asekuracji ze strony bocznego obrońcy nie będę zmuszony tak głęboko cofać się, a z tego cieszyłby się chyba każdy pomocnik na świecie.
- Jak się wraca do Arki?
- Łatwo i sympatycznie. Jak do domu. Znam ten klub i, oprócz najmłodszych w drużynie, znam wszystkich arkowców, co najmniej z widzenia. Albo grałem razem z nimi, albo przeciwko.
- Czy te półtora roku tułaczki były ci potrzebne? Mogłeś spędzić je w Gdyni.
- Mogłem, przyznaję. Człowiek uczy się na błędach, z wiekiem dojrzewa, wyciąga wnioski. Teraz moje motto życiowe brzmi: "Więcej robić, mniej mówić".
- Jakbyś przyznawał się do błędów...
- Konflikt był też moją zasługą. Jak to w życiu, prawda leżała gdzieś po środku.
- Arka się zmienia.
- Bez dwóch zdań ma znacznie silniejszy skład niż w listopadzie 2001 roku, gdy byliśmy beniaminkiem. To podstawow wyróżnik. Wówczas nie było mowy o tak ostrej rywalizacji.
- W Stomilu walczyłeś o utrzymanie, tutaj będziesz o awans? Czujesz różnicę?
- W Olsztynie walczyliśmy o coś zupełnie innego, ponieważ na spadek skazywano nas od początku rundy. Zniknął więc stres typowy dla zespołów z dołu tabeli. Graliśmy dla siebie. W moich oczach Stomil miał być przystankiem, który pozwoli mi odbić się, ponownie wypromować. I nie tylko ja tak myślałem, również koledzy z Lechii, np. Marcin Kubsik, który trafił teraz do beniaminka II ligi, Błękitnych Stargard. Jesień spędziłem w Unii Tczew, ale - mimo że byliśmy wiceliderem III ligi - nikogo to w Polsce nie interesowało. Jeśli grasz tak nisko i nie masz menedżera, to przepadłeś. Na rynku naprawdę jest trudno. Stomil wybrałem z premedytacją i, okazuje się, że to był dobry ruch. Udanymi występami podbudowałem się we własnych oczach, oceniłem, że jeszcze stać mnie na grę w lidze. Bo były już momenty, gdy w głębi duszy zastanawiałem się nad powrotem do macierzystej Lechii. Zanim podpisałem kontrakt z Arką, byłem o krok od pozostania w Ceramice. Jestem gdańszczaninem, więc oferta z Gdyni, przede wszystkim z punktu widzenia całej rodziny, była idealna. W Olsztynie byłem sam i to nam się nie podobało. Różnica, o którą pytasz, ogranicza się do presji. W Gdyni jest namacalna. Ale już nie straszna dla zawodnika w moim wieku.
- Wreszcie staniesz na nogi finansowo.
- Po niefortunnym w sensie finansowym sezonie 2002/03 rzeczywiście bardzo liczę na stałe, miesięczne dochody. Już chyba od piętnastu albo i więcej czwartków słyszę od prezesa Unii, że doczekam się obiecywanych rok temu pieniążków. Ponoć mogłem na nie liczyć, bo grałem w Tczewie do końca, ale na razie to tylko słowa. W Stomilu nie było tak, że nie dostałem ani grosza, pierwsza wypłata była, lecz - podsumowując te trzy miesiące - skończyłem na minusie. Mieszkałem w hotelu z Marcinem Kaczmarkiem, klub starał się o obiady...
Wywiady
Kluby sportowe
Opinie (3)
-
2003-07-30 22:34
no Kalka - wywalcz nam extraklasę!!
TYLKO ARKA GDYNIA- 0 0
-
2003-07-31 11:06
WALKA
ARKOWCY jak bedziecie tak walczyc w kazdym meczu to awans jest realny a my kibice na to czekamy ,zawsze jestesmy z wami
- 0 0
-
2003-07-31 11:06
WALKA
ARKOWCY jak bedziecie tak walczyc w kazdym meczu to awans jest realny a my kibice na to czekamy ,zawsze jestesmy z wami
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.