• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozmowa z Mariuszem Justką, kapitanem Stoczniowca

star.
19 listopada 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
- Zbierasz asysty jak grzyby po deszczu! Czy PZHL ufundował nagrodę dla najlepszego asystenta ekstraligi!
- O żadnej premii nie słyszałem, a poza tym nigdy nie byłem pazerny na nagrody. Liczba asyst to dowód, że nie jestem sępem na lodowisku, że nie chcę wszystkiego dla siebie. Podaję krążek kolegom, a ci akurat potrafią zrobić z niego użytek. W jednym ze spotkań zaliczyłem nawet pięć asyst. W klasyfikacji kanadyjskiej i tak wychodzi na jedno, bo gol albo asysta to punkt. Nic więc nie tracę.
- Jednak mało strzelasz. Cztery gole w 17 meczach to bardzo skromny dorobek...
- To prawda, jakoś nie chce nic wejść.
- Trener coś mówi?
- Nie miał zastrzeżeń.
- Z czego wynika twój dar - z talentu, ogrania, doświadczenia, a może skuteczności partnerów?
- W tym momencie po prostu jesteśmy w gazie, wszyscy. Nie demonizuję mojej roli. Z pewnością doświadczenie odgrywa jakąś rolę, ale jest ono atutem chyba każdego hokeisty w wieku 27 lat.
- Raszczyński, Piotrowski, Justka - czy to optymalny układ?
- Hm, w każdym razie nie widziałbym sensu w burzeniu go. Pierwszy i drugi atak funkcjonują bardzo dobrze. Trener mówił, że do play off nie będzie nic zmieniać. Każda roszada każe całej trójce uczyć się nowych nawyków, rozpoznawać styl kolegów.
- Cieszą cię asysty w spotkaniach wygrywanych na jednej nodze?
- Ktoś powie, że ze słabą Krynicą można sobie poszaleć, ale przecież to dotyczy każdego ligowca. Innym jakoś się nie udaje, toteż nie mam wyrzutów sumienia. Chociaż chwilami żal mi rywala, gdy dobijamy go dwucyfrówką. Takie mecze są o tyle trudne, że człowiekowi ciężko zmusić się do wysiłku.
- Celujesz w 50 asyst?
- To byłoby coś! Jednak nie jestem przekonany, czy to możliwe. Trochę mało spotkań.
- W niedzielę niespodziewanie łatwo ograliście Tychy.
- Sami zdziwiliśmy się jak gładko nam poszło. Obawialiśmy się tej gry. To oczywiste, że goście nie grali tego, co potrafią, ale ważny jest styl "stoczni". Byliśmy bardzo skuteczni i, mimo osłabienia, mądrze broniliśmy się. Zresztą już w poprzednim sezonie pokazaliśmy, że i garstka zawodników może pokusić się o sukces.
- Jaką kolejność przewidujesz w czwórce?
- Czołówka będzie się jeszcze długo tasować. Nawet dopuszczam myśl o kryzysie Unii, która wcale nie musi być pierwsza. Stoczniowiec chce być jak najwyżej, bo to nie tylko przywilej w play off, ale i profity z tytułu premii.
- Premię za pierwsze dwie rundy mogliście mieć wyższą.
- W podsumowaniu zajęliśmy trzecie miejsce. Gdyby nie wpadka w Opolu, byłoby drugie. Dostaliśmy po kieszeni, to fakt.
- Za miesiąc związek zatrzaśnie okienko transferowe. Spodziewasz się wzmocnień?
- Nie widzę potrzeby. Przecież wyniki są obiecujące. Mamy wolne miejsce dla obcokrajowca, jednak, moim zdaniem, lepiej zostawić je dla zdolnego wychowanka i dać mu więcej grać. Nie przychodzi mi do głowy zawodnik z ligi, którego transfer byłby możliwy i który okazałby się wzmocnieniem. W Stoczniowcu jest dość średniaków.
- Wkrótce zaczynacie występy w Pucharze Wschodnioeuropejskim.
- Myślę, że poziom tych rozgrywek nie będzie niższy niż w Pucharze Kontynentalnym. Sprawdzimy się w dobrym towarzystwie, choć jest we mnie drobny strach przed urazami. Rywale ze Wschodu nie będą nas oszczędzać.
- A nam z kolei nie chce się wierzyć, iż będziecie grali całą kadrą, na cztery piątki. Nawet z KTH tak nie było.
- Nie będziemy, bo nie potrafimy. Chyba żadna drużyna z ekstraligi nie potrafi. Jeśli zacznie, a wynik się nie układa, błyskawicznie wraca do trzech formacji. W takim układzie łatwiej utrzymywać tempo zmian. Być może mówię tak z tego względu, iż mało który hokeista lubi długo siedzieć w boksie. Nie czuje wtedy gry, organizm wyziębia się. To, jak gramy, zależy od trenera. Nic mi do tego. Być może w Pucharze nasza młodzież faktycznie otrzyma szansę pokazania się? Natomiast o zmęczenie grami i podróżami nie martwię się, ponieważ równolegle Unia, Podhale i Tychy uczestniczą w Interlidze.


Mariusz Justka, od czerwca szczęśliwy tatuś Julii - co być może nie pozostaje bez wpływu na jego formę - jest aktualnie najlepszym asystentem w ekstralidze. Ma na koncie 22 podania, które koledzy zamienili na bramki. Za gdańszczaninem plasują się ligowe gwiazdy, Duszan Adamczik i Artur Ślusarczyk z GKS Tychy ("tylko" po 16 asyst). Mimo że zdobył zaledwie 4 gole, "Juhas" jest szósty w klasyfikacji kanadyjskiej, punkt za kolegą z drużyny, Zdenkiem Juraskiem. Mariusz już cztery razy był najlepszym podającym w "stoczni", jego rekord to 26 asyst. Do "50" może nie dobije, ale na 99 procent pobije klubowy rekord Martina Potocznego (34) z edycji 1999/2000. W poprzednim sezonie najlepszym asystentem ligi był Ślusarczyk (36).
Głos Wybrzeżastar.

Kluby sportowe

Zobacz także

Opinie (4)

  • Wacha, Jurasek, Justka, Piotrowski, Cychowski, Twardy, Raszczyński..

    To najlepsi w Stoczni właśnie w tej kolejności.

    • 1 0

  • `przesadziłeś z Twardym i Cychowskim !

    • 1 0

  • nie ma gwiazd i jest super...

    a mi sie wydaje ze cala druzyna zasluguje na uznanie. "Team Work" - to maksyma ktora kieruja sie manager "Devils" Lamoriello i coach Burns i od lat osiagaja dobre wyniki. Justka robi to co robilby dobry kapitan druzyny - gratuluje!!!

    • 2 0

  • zgadzam sie

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane