Forma strzelecka Oleny Kamieliny systematycznie idzie w górę. 26-letnia rozgrywająca rodem z Kijowa podczas inauguracji rozgrywek piłki ręcznej w Lublinie zdobyła trzy bramki, przed tygodniem zaaplikowała rywalom pięć trafień w Elblągu, a w sobotę zakończyła grę z AZS AWF Katowice po siedmiu udanych akcjach. Nie wyszedł jej tylko mecz z Zagłębiem Lubin, w którym ani razu nie udało jej się wpisać na listę strzelczyń.
- Piłkę ręczną zaczęłam uprawiać w wieku jedenastu lat. najpierw w szkole, a później w Spartaku Kijów. Dwukrotnie wygrałam z tą drużyną rozgrywki ligowe na Ukrainie, grałam w Lidze Mistrzyń. W 1994 roku z drużyną narodową Ukrainy zdobyłam złoty medal na mistrzostwach Europy juniorek, a przed dwoma laty zdobyłyśmy tytuł mistrzyń świata w piłce ręcznej... plażowej. Byłam też powoływana do kadry seniorek w tradycyjnym szczypiorniaku, ale grałam tylko w drużynie rezerw - przedstawia swoje sportowe dossier mierząca 180 centymetrów rozgrywająca.
- Długo zastanawiałaś się nad gdańską ofertą?
- Miałam kilka propozycji. Oferta z Gdańska od razu mi się spodobała. Jedyny problem był z... mężem. Też jest szczypiornistą. Ostatnio wspólnie graliśmy w Turcji. On w Besiktasie, ja - w Iskudarze Belediyesi. W końcu zdecydowaliśmy się na pierwszą w naszym związku rozłąkę. Nie wiem, kiedy będziemy mogli się zobaczyć. Utwierdzam się w przekonaniu, że moim największym hobby jest komputer. Niemal bez przerwy korespondujemy z mężem za pośrednictwem poczty elektronicznej. Gdy jestem poza domem, przydaje się telefon komórkowy i sms-y.
- Co wiedziałaś o polskiej piłce ręcznej, zanim przyjęłaś ofertę Naty?
- Sądziłam, że jest silna. Kilkakrotnie miałam okazję grać przeciwko Monteksowi Lublin. Nacie nic nie wiedziałam.
- Czy coś się zmieniło?
- Za wcześniej na oceny. Nie widziałam wszystkich zespołów. Nata na pewno jest mocną drużyną.
- Może za mocną dla ciebie? W Gdańsku nie ukrywano, że spodziewają się zawodniczki do podstawowego składu. Na razie zaczynasz mecze z ławki rezerwowych.
- Treningi są podobne do tych, jakie miałam wcześniej, ale taktyka gry różni się znacznie. Jeszcze mam z nią kłopoty. Trener nie ma chyba do mnie pełnego zaufania.
- Trwają poszukiwania innych zawodniczek. Nie obawiasz się, że twój kontrakt w Gdańsku zostanie przedwcześniej rozwiązany?
- Chcę go wypełnić do końca. Nie wiem, co będzie po roku. A co do nowych zawodniczek, nie boję się rywalizacji. Na pewno jako zespołowi byłoby nam łatwiej, gdyby trener miał większe pole manewru.
- Katowiczankom rzuciłaś siedem bramek. Czy to był twój najlepszy mecz w barwach gdańskich, czy może ten poprzedni, w Elblągu?
- W Elblągu na pewno nie, bo drużyna przegrała. Z Katowicami o bramki było łatwiej, rywal nie sprawiał nam kłopotów. Jednak liczę, że te najlepsze mecze dopiero przede mną. Chciałabym spełnić nadzieje, jakie pokładano sprowadzając mnie do Polski.