• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sezon na niespodzianki

Jacek Główczyński
4 września 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Bez zmian w systemie rozgrywek, z dwoma beniaminkami (AZS AWF Katowice i Gościbia Sułkowice) oraz bez zdecydowanego faworyta w sobotę piłkarki ręczne zainaugurują sezon 2003/04. Kolejność zostanie ustalona po rozegraniu przez każdą z dwunastu drużyn 32 spotkań. Dziesięć ostatnich kolejek odbędzie się w grupach. Najlepsze drużyny sezonu zasadniczego walczyć będą o miejsca 1-6, a pozostałe - o 7-12. Wierzymy, że wśród tych pierwszych będzie Nata AZS AWFiS Gdańsk, choć podczas wakacji zaszło w zespole wiele zmian, które nie do końca dokonały się po myśli trenera Jerzego Cieplińskiego.

- Każdy sezon kończycie z postanowieniem, że w kolejnym pójdziecie w górę tabeli. Co z tego majowego optymizmu zostało do dzisiaj?
- Nikt nie może kwestionować, że w ostatnich dwóch latach dokonaliśmy dużego postępu. Z drugiej części tabeli przebiliśmy się do czołówki. W ostatnim sezonie byliśmy bardzo blisko drugiego miejsca... Ale z różnych względów kilka zawodniczek nas opuściło. Liczyliśmy, że wzmocnimy się 2-3 szczypiornistkami, które będą wyraźnie lepsze od naszych. Rozmawialiśmy z Izabelą Puchacz, Moniką Marzec, Justyną Sebralą, Inną Silantiewą, kilkoma zawodniczkami zagranicznymi. Jednak temat kończył się, gdy przedstawialiśmy oferty finansowe. Nie było nas na nie stać.
- Czy Nata pod względem kadrowym, pana zdaniem, jest mocniejsza czy słabsza?
- Na pewno mocniejsza, gdybyśmy mieli rozegrać... jeden mecz. Zespół jest bardziej dojrzały i może wygrać z każdym. Szkopuł w tym, że sezon jest długi i na wielomiesięczne granie na wysokim poziomie może nie starczyć nam zdrowia. Kadra jest krótka... Jeśli przydarzy się jedna czy druga kontuzja podstawowej zawodniczki, mogą być niespodzianki.
- Gdy nie idzie, są kłopoty, rośnie znaczenie szczypiornistek, które w takich momentach potrafią wziąć odpowiedzialność za wynik na swoje barki, narzucić wolę walki całej drużynie. Czy Nata ma takie zawodniczki?
- Uważam, że każda z zawodniczek podstawowej siódemki może wziąć na siebie taką odpowiedzialność. Mam na myśli Łotariewą w bramce, Truszyńską, Bołtromiuk i Siódmiak na rozegraniu, Kudłacz i Strzałkowską na skrzydle oraz Bieniewicz na kole. Bezpośrednie zaplecze tej grupy stanowią Stachowska, Kamielina i rezerwowe bramkarki. Ponadto jest liczny zastęp młodzieży, który także miło może zaskoczyć.
- Wymienił pan Olenę Kamielinę, a przecież nie ma jej w oficjalnym zgłoszeniu drużyny do sezonu.
- Jak mówiłem, szukaliśmy zawodniczek, które będą dla Naty wzmocnieniem. Taką rolę miała też spełnić Kamielina. Dzisiaj widać, że ukraińska rozgrywająca może być co najwyżej uzupełnieniem składu. Jeszcze jej nie zgłosiliśmy do rozgrywek, ale będę optował za tym, by stało się to niebawem, może po renegocjacjach warunków kontraktu. Jednocześnie ani ja, ani prof. Czerwiński nie zaprzestajemy wysiłków, by wzmocnić drużynę. Nadal wierzę, że w najbliższym czasie pojawi się w Gdańsku wartościowa rozgrywająca.
- W poprzednim sezonie po pierwszej rundzie Nata zajmowała dziewiątą pozycję. Powtórka wykluczona?
- Aż tak źle nie będzie, chociaż początek mamy trudny - Montex i Zagłębie. Z tego też powodu, zamiast na akademickie mistrzostwa Polski, gdzie od lat wygrywamy bez walki, pojechaliśmy na gry z mocnymi rywalami do Danii. Zawodniczki miały okazję zetknąć się z inną filozofią piłki ręcznej.
- Puchacz i Marzec do Podgoricy, Joanna Wodniak i Agnieszka Wolska do Oldenburga, Natalia Martynienko do San Sebastian, Katarzyna Duran do Vitaralu, a Strzałkowska do Gdańska. W zamian tylko Silantiewa i Mirosława Hipnarowicz z Jeleniej Góry. To bilans zysków i start Monteksu. Czy lublinianki oddadzą koronę?
- Montex to duża niewiadoma. Zostały tam doświaczone zawodniczki, jak Wioletta Luberecka czy Magdalena Chemicz, ale Czapko i Martynienko odeszły. Zapowiadają się wyrównane rozgrywki, z dość liczną grupą pretendentów do mistrzostwa. Należy w niej umieścić lublinanki, ale także Piotrcovię, Zagłębie, Jelfę, chyba Kolportera i oczywiście Natę. Niebezpieczna może być również Zgoda, którą na pewno podbudowało zdobycie Pucharu Polski.


JERZY CIEPLIŃSKI: 53 lata, pracownik dydaktyczny AWFiS Gdańsk; absolwent WSWF Gdańsk, gdzie studiował pod kierunkiem m.in. Janusza Czerwińskiego i Leona Walleranda; 1974-82 - pracownik Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Koszalinie i trener II-ligowego AZS; 1982-92 - szkoleniowiec Startu Elbląg, z którym w 1992 roku zdobył tytuł mistrza Polski; 1993-94 - trener Monteksu Lublin; 1994-99 - selekcjoner reprezentacji Polski seniorek: V miejsce - mistrzostwa Europy 1998, VIII miejsce mistrzostwa świata 1997, XI miejsce mistrzostwa Europy 1995; 2002-03 - selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski: X miejsce mistrzostwa Europy 2002, awans do finałów mistrzostw świata 2003; w 1996 roku z akademicką reprezentacją Polski zdobył wicemistrzostwo świata.

Sezon 2000/01 rozpoczął z męską drużyną Spójni, a zakończył z paniami Naty. Przy ul. Wiejskiej pracuje do dzisiaj. To jego druga przygoda trenerska z akademiczkami. Poprzednio prowadził zespół w latach 1994-97. Odszedł, gdyż ZPRP nie zgodził się, aby łączył pracę klubową z reprezentacyjną. Latem tego roku bez powodzenia startował w konkursie na selekcjonera seniorskiej reprezentacji. Związek wskazał na Zygfryda Kuchtę.

Zobacz także

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane