- 1 Arka: odwołanie od kartki, kontzujowani walczą (8 opinii)
- 2 Lechia gotowa na fetę i inne scenariusze (142 opinie)
- 3 Lechia - Arka. Bilety wyprzedane (219 opinii)
- 4 Połączyli siły. Gdzie na mecz w Majówkę? (10 opinii)
- 5 Arka. "Autostrada do awansu? Poczekajmy" (50 opinii)
- 6 Pierwszy transfer piłkarzy ręcznych (10 opinii)
Szachy zamiast futbolu
Po raz piąty w Gdańsku, a po raz dziewiąty w 43-letniej historii derby, piłkarze nie potrafili zdobyć żadnego gola. Jednocześnie po raz dwunasty w 26 oficjalnych grach między Lechią a Arką padł remis, a po raz osiemnasty (!) drużyna, która grała jako gość, nie zdobyła bramki. Gdynianie zakończyli w Gdańsku siódmy mecz bez trafienia, a gdańszczanie w Gdyni takich spotkań mieli aż jedenaście.
Iskry na boisku
Na prezentację obie drużyny wyszły w koszulkach z nadrukiem: "Derby - Futbol Łączy". Podczas gry piłkarze szanowali na ogół swoje kości. Co prawda nie brakowało fauli (około 25 z obu stron), ale przede wszystkim były to przewinienia o charakterze taktycznym. Właściwie tylko trzykrotnie "zaiskrzyło" na murawie. Poniżej prezentujemy, co o kontrowersyjnych sytuacjach mówili ich uczestnicy:
37. minuta - Przy linii końcowej od strony Arki starli się Krzysztof Sobieraj i Paweł Pęczak. Gdynianin się przewrócił, piłka opuściła boiska, a sędzia nakazał wznowić grę od bramki. Piłkarz gości przez kilkanaście sekund leżał na murawie. Widać było wyraźnie, że w jego kierunku poleciały z trybun jakieś przedmioty. Po chwili Paweł Bednarczyk, kierownik Arki przyniósł do sędziego... butelkę. Arbiter konsultował się z delegatem PZPN. Gra została wznowiona. - W telewizji dokładnie będzie widać, że Pęczak uderzył mnie łokciem. Gdy leżałem, obok mnie spadł kamień - przekonywał Sobieraj. - Jak Sobieraj twierdzi, że go uderzyłem to niech tak twierdzi - ripostował Pęczak. - Zaniosłem do sędziego butelkę po wódce, która spadła przy naszej ławce - informował kierownik Bednarczyk.
Po ostatnim gwizdku - Marcin Szulc kończy mecz. Można powiedzieć, że tradycji stało się zadość. To kolejny przypadek, że gdy spotkanie prowadzi arbiter z Warszawy, nie wygrywa ani Lechia, ani Arka! Nim zespoły zeszły do szatni, dochodzi - jak to później określi Bartosz Ława - "słownej utarczki". Sędzia pokazuje gdyńskiemu pomocnikowi czerwoną kartkę, a w pomeczowym protokole jest dosadny. Tak opisał słowa, które miały paść z ust Bartka: "weź się kur... pierd... w ten łeb.
To wielki dramat Ławy, który od 8 września walczył z kontuzją, aby zagrać w derby. W środę należał do najlepszych na boisku. Wytrzymał pełne 90 minut, choć dopiero dwa dni wcześniej odbył pierwszy trening. Teraz może otrzymać nawet trzy mecze zawieszenia, gdyż wcześniej (76. minuta gry) otrzymał czwartą żółtą kartkę. I właśnie od niej wszystko się zaczęło. - Próbowałem się dowiedzieć od sędziego za co ta kartka, bo oznaczała dla mnie pauzę w następnym meczu. Nic nie usłyszałem w odpowiedzi. Potem działałem pod wpływem emocji. Żałuję tego co się stało - wyjaśniał i łagodził zdarzenie Ława.
Pomeczowe wypowiedzi trenerów:
Dariusz Kubicki (Lechia): - Był to typowo remisowy mecz, bez większej historii. Obie drużyny odrobiły zadanie domowe, potwierdziły, że znają się na wylot. Na pewno było dużo walki, szkoda, że zabrakło goli. Do pracy sędziego nie będę się odnosił, gdyż wynik został ustalony już na boisku i teraz nie ma większego znaczenia, czy arbiter w takich czy innych sytuacjach podejmował prawidłowe decyzje czy nie.
Wojciech Stawowy (Arka): - Mecz stał na niezłym poziomie. Obie drużyny czuły przed sobą respekt. Większość spotkania toczyła się w środkowej strefie boiska. W naszych wykonaniu było to spotkanie, jakich wiele w tym sezonie. Mieliśmy optyczną przewagę, ale liczy się to co w bramce. Za prowadzenie gry punktów się nie dostaje. Szkoda tej sytuacji z pierwszej minuty Bartka Ławy. Generalnie z przebiegu był to mecz remisowy. Była walka, determinacja i piłkarskie... szachy.
Z tego co widzieliśmy na boisku może powstać materiał na kilka lekcji dla adeptów szkoleniowego fachu. - Mnie się mecz podobał, choć zdaję sobie sprawę, że dla kibiców mógł nie być efektowny - zaznacza Michał Globisz. - Widać było, że drużyny mają jasno taktykę i konsekwentnie starają się realizować założenia trenerów. Arka grała atakiem pozycyjnym, Lechia była świetna w destrukcji. Z obu stron zabrakło ostatniego podania. Według mnie remis to sukces Lechii. Arka tutaj straciła dwa punkty niż zdobyła jeden - ocenił selekcjoner reprezentacji Polski do lat 20 z tegorocznego mundialu oraz wieloletni trener gdańskiego klubu i mieszkaniec Gdyni.
Jak to z obserwatorami było?
Piotr Burlikowski po raz pierwszy, odkąd pod koniec czerwcu został dyrektorem sportowym Arki, przyszedł na konferencję prasową. Przyszedł, aby upomnieć Lechię. - W niedzielę nasi obserwatorzy, mimo wcześniejszych ustaleń, nie zostali wpuszczeni na mecz Lechii! Apeluję o normalność i wzajemny szacunek ponad wszelkimi podziałami - mówił Burlikowski. Do tych zarzutów ustosunkował się Błażej Jenek. - Nieprawdą jest fakt o nie wpuszczeniu przedstawicieli Arki Gdynia na niedzielny mecz Lechia - GKS Katowice. Na spotkanie anonsowani byli telefonicznie przez dyrektora klubu Roberta Potargowicza dwaj trenerzy Krzysztof Janczak i Piotr Wrześniak. Obaj posiadali prawo wstępu na trybunę główną oraz pozwolenie na filmowanie meczu. Panowie nie pojawili się po odbiór wejściówek ani w klubowym sekretariacie, ani na bramie wejściowej od ul. Smoluchowskiego. W 35 minucie meczu przy wejściu pojawili się natomiast Krzysztof Sobieraj i Paweł Weinar, przedstawiając się jako anonsowani przedstawiciele gdyńskiego klubu. Obaj panowie weszli na stadion, który opuścili tuż po przerwie. Warto nadmienić, że pan Krzysztof Janczak, reprezentując żółto-niebieskich bywał, na poprzednich meczach przy ul. Traugutta bez jakichkolwiek problemów. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości Lechia Gdańsk przekazała rywalom zza wiedzy płytę z niedzielnego spotkania. Swoją drogą jeszcze w niedzielę wieczorem trener Wojciech Stawowy wypowiadając się dla TVP3 i Gazety Wyborczej twierdził, że przedstawiciele Arki byli na ostatnim przed derbami meczu gdańskiej Lechii - informuje dyrektor Lechii.
Derby wywołany nadzwyczajną mobilizację sił porządkowych. Mecz na terenie całego Trójmiasta ochraniać miało ponad tysiąc funkcjonariuszy. Dyrektorzy sąsiadujących ze stadionem szkół skrócili zajęcia lekcyjne, aby szczególnie ci najmłodsi uczniowie nie znaleźli się na trasie przemarszu kibiców. Gdynianie zostali dowiezieni autokarami pod eskortą. Liczba biletów dla gości została ograniczona ostatecznie do 420. Wizualnie prezentowali się ładnie, bo wszyscy ubrani byli w żółto-niebieskie trykoty. Podczas meczu z obu stron były wrogie w kierunku przeciwników przyśpiewki, ale głównie - i za to brawa - doping był skierowany w stronę swojej drużyny. Nie obyło się bez odpalonych rac, spalonych szalików i flag, ale te zachowania były wkalkulowane w koszt derby, niektórzy bagatelizując to, nazywali je "kibicowskim folklorem". Oby to zdanie podzielił PZPN, bo w innym przypadku mogą być finansowe restrykcje.
Ilu było kibiców gospodarzy, trudno oszacować. Z wyłączeniem trzech sektorów buforowych oraz jednej części sektora gości, stadion był wypełniony szczelnie. Oficjalną liczbę widzów poznamy zapewne wkrótce w oficjalnym komunikacie Lechii. Ze względów bezpieczeństwa liczba sprzedanych biletów na derby miała zostać ograniczona do 8 tysięcy. Ale poza tę pulą były zapewne zaproszenia i karnety.
Co dalej?
Remis obie trójmiejskie zespoły zostawił w tym samym miejscu w II-ligowej tabeli, w którym były, czyli blisko czoła, ale jednak poza pozycjami, które na koniec sezonu dadzą awans (dwa pierwsze) bądź baraż (trzecie). Nowym liderem została Polonia Warszawa, która w zaległym spotkaniu pokonała Tura Turek 3:1 (3:0). Tym samym ten ostatni zespół - już chyba na dobre - odstał od grupy, która liczy się w walce o ekstraklasę.
Lechia traci obecnie do przodownika trzy punkty i ma jeden mecz rozegrany mniej (19 października odrobi zaległości u siebie ze Śląskiem Wrocław). W niedzielę gdańszczanie zagrają w Pruszkowie, z bezpośrednio wyprzedzającym ich Zniczem. W tym spotkaniu muszą sobie radzić bez kontuzjowanego Artura Andruszczaka oraz pauzującego za żółte kartki Jacka Manuszewskiego. Natomiast może już grać Piotr Wiśniewski.
Dorobek Arki jest skromniejszy o cztery punkty od tego "Czarnych Koszul", choć na boisku gdynianie wywalczyli o "oczko" więcej", ale pięć punktów stracili na skutek kary PZPN. W najbliższy poniedziałek żółto-niebiescy zmierzą się właśnie ze stołecznymi futbolistami na własnym boisku. Pewna jest absencja Ławy, który może być zawieszony na co najmniej trzy mecze. Być może zdąży wyleczyć się Tomasz Mazurkiewicz, a do pełnej sprawności dojdzie Bartosz Karwan.
Kolejne derby odbędą się już na początku listopada, gdyż jesienią związek postanowił rozegrać dwie kolejki z wiosny, a mecz Arka - Lechia jest w inauguracyjnej serii gier. Gdynianie chcą ten pojedynek zorganizować 3 listopada o 19.29. Jednak będzie już po wyborach i telewizja może wrócić do koncepcji rozgrywania meczów w niedzielę o 14.40. Wówczas tego dnia kamery mogą zostać wycelowane na ul. Olimpijską.
Tak obecnie wygląda czołówka II ligi:
kolejno liczba meczów, zwycięstw, remisów, porażek, bilans bramek, punkty
1. Polonia Warszawa 15 8 4 3 25-13 28
2. Piast Gliwice 14 8 4 2 21-12 28
3. Śląsk Wrocław 14 7 6 1 16- 8 27
4. Wisła Płock 15 8 3 4 29-23 27
5. Znicz Pruszków 15 8 2 5 26-14 26
6. Lechia Gdańsk 14 7 4 3 24-15 25
7. Arka Gdynia 15 8 5 2 27-14 24
8. Podbeskidzie 15 9 2 4 22- 8 23
9. GKS Jastrzębie 14 6 4 4 24-23 22
Kluby sportowe
Opinie (80) ponad 10 zablokowanych
-
2007-10-11 09:16
w rewanżyku nie będzie szachó, nie będzie litości. Pojedziemy z betonowem jak z baranami. No i zobaczycie co to doping, bo to co było wczoraj to 3 liga.
- 0 0
-
2007-10-11 09:21
do "neutralnego obserwatora"
Emocje w piłce nożnej stanowczo zbyt często osiągają poziom nieakceptowalnej (niesportowej) agresji,
sadzę, że nie jset to problem Lechii ani Arki, to problem znacznie szerszy,
nie widziałem sytuacji, które opisujesz ale Twoj opis nie jest obiektywny, wybacz ale jak masz wątpliwości to przeczytaj jeszcze raz swój wpis,
A propos wychowywania to czy mógłbyś mi wyjaśnić, chocby odnosząc się do jakiegoś znanego ci przykładu,
jak rodzice juniorów Arki, a właściwie Prokomu Gdynia wyjaśniaja brak głownego sponsora tego zespołu na meczach. Jeszcze bardziej ciekawi mnie jak rodzice młodych kibiców w Gdyni wyjaśniają degradację do II ligi, a w zasadzie przyczyny tej degradacji.
Albo jak wyjaśniali rewelacje i szybki wyjazd z Gdyni Nowozelandczyka (chyba) Arona Linesa, który opowiadał, że piłkarze rokomu arki składaja się przed meczem na łapówkę dla sędziego, kiedy juniorzy Arki uczą się takich zachowań.
(Nie pisz mi proszę o sprawie Kubickiego; jeżeli sprawa trafi do prokuratury/sądu karnego i zakończy się wyrokiem lub inna instytucja rozjemcza uzna jego winę - on poniesie konsekwencje, póki co działa domniemanie niewinności i zasada zaufania)- 0 0
-
2007-10-11 09:44
BEZDOMNA DRUKARKO NIE NAPINAJ SIE TAK...MIELISCIE NAS ROZJECHAC JUZ W GDANSKU...POZNACIE II LIGE JESZCZE...
- 0 0
-
2007-10-11 09:46
jak może
nie być agresji jak Dyrektorzy obu klubów zapytani na czacie o pojednanie odpowiedzieli , ze jest to nie mozliwe! Panowie wasze wypowiedzi eliminuja was obydwu.To się nazywa przyklład?
- 0 0
-
2007-10-11 10:00
nie napinajmy się, ta "nienawiść" to folklor, coraz więcej Arkowców i Lechistów przyjaźni się ze sobą. Wiadomo, że bezmózgi, które z okazji derbów się napieprzają i ktoś od kogoś dostał po mordzie bedą czuły jakąś tam "niechęć", ale okrzyki "K...a Św...a nie są groźne. Wojna musi być - rywalizacja podnosi poziom i sportowy i organizacyjny (oprawa, ochrona imprez).
- 0 0
-
2007-10-11 10:08
do "lechista" z 9:21
Człowieku o czym ty piszesz. O braku sponsora Arki na meczu, przecież facet prowadzi interesy na całym świecie i najzwyczajniej jest zajęty. Poza tym sprawy jakiegoś nowozelandzyka to wydaje się wybujała twoja fantazja (piszesz, ze Kubicki to nic bo, nic mu jeszcze nie udowodniono, a czy udowodniono składki piłkarzy Arki na korupcje). Poza tym ja piszę o młodzieży a ty cały czas o korupcji. Wierz mi że wszystkim jest za ten fakt wstyd i więkoszość (w tym i ja) wolałaby aby Arka grała uczciwie w drugiej lub trzeciej lidze niż nieuczciwie w pierwszej. Poza tym tylko ktoś totalnie nie mający zielonego pojęcia o piłce wierzy w to, że tylko Arka, Łeczna i jeszcze parę małoznaczących klubików była umoczona. Wszyscy wiedzą, ze czym większe sukcesy w piłce w ostatnich latach tym większa korupcja. A działąlność prokuratorów z Wrocławia też daje do myślenia. Od dłuższego czasu cisza. Skończy się abolicją dla wielkich naszej piłki. Za jakiś czas dowiemy się już od emerytowanych piłkarzy jakie to przewałki robili w Wisle Legii i innych klubach. Do przemyślenia.
- 0 0
-
2007-10-11 10:12
BRAWO!!!!
nie poznaje tego portalu, dawno tutaj nie byłem, ale z okazji derbów wskoczyłem i widzę same zmiany, na lepsze...
oniektywny artykuł o meczu, o kibicach, no i w postach nie ma napinek- 0 0
-
2007-10-11 10:16
do lechista
Debilu... jak ty wytlumaczysz historie lechii z lat 80tych kiedy handlowala na maxa do czego przyznaja sie pilkarze nawet... chyba ze Lechia 2003 Gdansk nie przyznaje sie do niczego:P
- 0 0
-
2007-10-11 10:39
do historyka
Lechia 2001 jakby już
jak u ciebie ze wszystkimi datami i faktami tak dobrze jak z tą to zamilcz na wieki, bo wszystko przekręcasz- 0 0
-
2007-10-11 10:52
Teraz Lechia wygra ze Zniczem a Arka wygra z Polonia i będzie piknie
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.