• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szkoda chłopaków, szkoda klubu...

Jacek Główczyński
11 lutego 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Ogniwo już nie chce Kacały
Czyżby powtórka z rozrywki, a właściwie z tego co przeżyliśmy w październiku? Zarząd sopockiego Ogniwa znów odwołał trenerów: Grzegorza Kacałę i Sylwestra Hodurę. Decyzja ta ponownie nie przypadła do gustu zawodnikom. Jesienią drużyna skutecznie stanęła w obronie szkoleniowców, choć ci wcześniej sami zgłosili do zarządu rezygnację. W poniedziałek zespół odbył trening pod kierunkiem Marka Kurdelskiego, ale nawet on mówi, że jest to chwilowe zastępstwo.
Jesienne wydarzenia zakończyły się zawieszeniem broni, a do kolejnej rozgrywki miało dojść po zakończeniu rundy jesiennej na nadzwyczajny walnym zebraniu członków zarządu. Ostatecznie skończyło się na zwykłej w połowie kadencji części sprawozdawczej, którą poprzedził "rachunek sumienia". Cezary Jakubowski, prezes Ogniwa spotkanie nazwał tak spotkanie, do którego doszło w styczniu.

- Zaprosiłem na spotkanie członków zarządu, Radę Drużyny i Komisję Rewizyjną. Chciałem, abyśmy powiedzieli sobie prosto w oczy, kto do kogo ma zastrzeżenia i jakiego typu, a później wspólnie wzięli się do pracy. Gdy później na zebraniu sprawozdawczym nikt nie zgłaszał uwag, wydawało się, że wszystko powróciło do należytego porządku - mówi prezes Jakubowski, na co dzień wiceprezydent Sopotu.
"Wyczerpały się możliwości współpracy z panem Przemysławem Szablewskim. Jeśli nie odejdzie z zarządu, odmawiamy przystąpienia do rozgrywek" - pod tymi zdaniami podpisało się 17 sopockich zawodników oraz obaj trenerzy.

Wymieniony z nazwiska członek zarządu, który jest także skarbnikiem w Polskim Związku Rugby, złożył ostatecznie rezygnację. Co ciekawe, została przyjęta zaraz po tym, jak odwołano trenerów. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, o przyszłości Kacały i Hodury zadecydowało siedem głosów za ich odejściem. Jeden był przeciw, a dwaj członkowie zarządu wstrzymali się.

- Dyskutowaliśmy blisko trzy godziny. Uznaliśmy, że jeśli zawodnicy w amatorskim klubie mogą zgłaszać różne wnioski, nawet tak radykalne, to do ataku na władze klubu i szantażu nie mogą posuwać się trenerzy, których zatrudniamy. Postanowiliśmy więc rozwiązać z Kacałą umowę o pracę. Wypowiedzenie upływie 31 marca, a do tego czasu trener korzystać będzie z zaległego urlopu. Natomiast z Hodurą, którego zatrudnialiśmy na umowę zlecenie, już rozwiązaliśmy współpracę. Obecnie zajęcia z drużyną prowadzi Marek Kurdelski. Nie wiem, czy będzie tak przez tydzień, czy może przez trzy. Wszystko stało się z dnia na dzień i jeszcze nie mamy nawet kandydatury na nowego szkoleniowca - dodaje Jakubowski.

Kacała, na ogół chętnie rozmawiający z mediami, tym razem waży słowa. Widać wyraźnie, że nie chce dolewać oliwy do ognia, że trudno rozstać mu się z Ogniwem, które w poprzednim sezonie doprowadził do tytułu mistrzowskiego.

- Nie żałuję, że podpisałem się pod listą. Myślałem, że wszystko pójdzie w inną stronę, ale okazało się, że nie za bardzo nam po drodze. To nie jest tak, że musimy po trupach obronić mistrzostwo. Chciałem tylko poprawić sytuację chłopaków. Jesienią otrzymali 9 tysięcy złotych do podziału. Wiosną chciałem, aby w ramach zwrotu kosztów było na głowę po 10 złotych za trening. Gdyby to wszystko miało upaść... Szkoda chłopaków, szkoda klubu - przyznaje Kacała.

W poprzednim sezonie, w play off Grzegorz wspomógł Ogniwo także na boisku. Teraz formalnie też jest taka możliwość. Sopocianie wykupili mu bowiem licencję.

- Karierę zawodniczką skończyłem, o posadzie trenera nie rozmawiałem z żadnym innym klubem. Na Ogniwo mam blisko. Będę przychodził poruszać się, by nie zapuścić brzucha - dodaje Kacała.

W poniedziałek trening zgodnie z wolą zarządu prowadził trener Kurdelski, a wśród ćwiczących byli i Kacała, i Hodura.
- Przyszło 16 zawodników i trenerzy. Niczego im nie nakazywałem, współpracowaliśmy ze sobą, ale to ja odpowiadałem za grupę. Chciałbym być dobrze zrozumiany. Jestem szkoleniowcem przede wszystkim juniorów. Przy seniorach to chwilowe zastępstwo. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak długo będzie ono trwało. Nawet jednak, gdyby przyszło mi rozpocząć rundę wiosenną, to nie widzę siebie w roli trenera na stałe - zapewnia Marek Kurdelski, który jako pracownik klubu nie mógł odrzucić propozycji zarządu.

Opinie (1)

  • PRIORYTET

    CI LUDZIE KTÓRZY SIADAJA ZA STOLIKIEM W 90% LICZA TYLKO CO DLA NICH BEDZIE NAJLEPSZE . W SPORCIE ZESPOŁOWYM LICZY SIE DRUZYNA , KLUB JAKO INSTYTUCJA I KIBICE. W OGNIWIE PANOWIE SIEDZACY ZA STOLIKIEM ZAPOMNIELI O CO CHODZI W SPORCIE . NIE LICZA SIE Z TYM CO SADZA ZAWODNICY ORAZ TRENERZY A TAKZE INNE OSOBY ZWIAZANE Z KLUBEM . A TO NAJWIEKSZY BŁAD , ZAWODNICY W OGNIWIE NIE SA JAKIMIS ROBOLAMI KTORZY DOSTAJĄ BOG WIE JAKIE PIENIADZE TO SA CHLOPAKI KTORZY GRAJA DLA SIEBIE DLA KOLEGOW I TEZ CHCA COS MIEC DO POWIEDZENIA ZE COS ICH BOLI ZE W KLUBIE NIE JEST DOBRZE. MYSLE ZE WLADZE KLUBU POTRAKTOWALI ZAWODNIKÓW I ICH SZKOLENIOWCÓW JA SZCZENIEKÓW I TO CO ROBIA PODWAZA ICH STANOWISKA JAKIE ZAJMUJA . MAM NADZIEJE ZE ZOSTANIE URATOWANE TO CO JEST NAJCENNIEJSZE DLA SOPOCKIEGO KLUBU. POPIERAM ZAWODNIMÓW I MAM NADZIEJE ZE KIBICE SIE NIE ODWROCA PRZEZ JAKIES ZAKICHANY ZARZAD .

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane