- 1 Z jakimi piłkarzami Lechia na ekstraklasę? (39 opinii)
- 2 Pomocnik Arki: Derby o wygranie ligi (78 opinii)
- 3 Żużel: składy, debiut, IMP i zagranica (55 opinii)
- 4 Gedania przegrywa i spada na 11. miejsce w tabeli (3 opinie)
- 5 Dylewicz o Treflu przed Śląskiem (2 opinie)
- 6 Kto i jak przyjedzie na derby z Arką? (200 opinii)
To ci "Kwiatek"!
Drew Pal 2 Lechia Rugby
Punkty: Rafał Kwiatkowski 17, Adam Latopolski 5, Marek Płonka 5 - Adam Pałyska 9, Patryk Szwarc 5, Wojciech Łukasiewicz 5, karna piątka.
LECHIA: Zieniuk, Kwiatkowski, Kaszuba - P.Sienkiewicz, Leszczyński - Płonka, Kochański (48 Marciniak), Jastrząb - Lenartowicz (72 Bańczerowski) - Bekow, Piszczek, Potarowicz, Kasperek, Hedesz - Latopolski.
AZS FOLC: Prasek (75 Grygułło), Domański, Liedl (78 Banasiak) - M.Jędral (66 Niemczak), Bartoszewicz - T.Jędral (66 Zagozda), Ł.Miśkiewicz, Kwiatkowski - Pazio - Pałyska, Szwarc, Gołąb, Nowosz, M.Sienkiewicz (41 M.Miśkiewicz) - Łukasiewicz.
Sędziował: Grzegorz Szostek. Widzów: 400.
Mecz rozpoczął się z blisko półgodzinnym opóźnieniem. Folc tłumaczył się kłopotami komunikacyjnymi. - Do Gdańska jechaliśmy aż 8 godzin. Ze dwie straciliśmy w korku pod Nowym Dworem Gdańskim - mówili rywale. Niektórzy wietrzyli podstęp. Co bardziej niecierpliwi kibice domagali się od związkowego delegata, aby zarządził walkowera. Kwadrans czekania i koniec - domagali się. Ale Henryk Kuczko nie wdawał się w polemiki. Obie drużyny zgodziły się na opóźnienie, choć gospodarze, którzy rozgrzewkę rozpoczęli tak jakby mecz miał być grany o wyznaczonej porze, niepotrzebnie spędzili pół godziny w potwornym upale i czekali w słońcu, na murawie na rywali.
- Gdy podchodziłem do wykonywania pierwszego karnego widziałem... dwie piłki. Trochę wcześniej mocno zostałem uderzony w głowę. Czułem się fatalnie. Obawiałem się o zdrowie. Cieszę się, że wytrwałem do końca. Ten sukces to zasługa całej drużyny, nikt nie odpuścił - mówił skromnie Kwiatkowski. Lechia wydawała się być skazana na pożarcie. W lidze zajęła piąte miejsce, gdy rywal odebrał srebro. Ponadto sezon ligowy skończyła o tydzień wcze.śniej niż warszawianie, co sprawiło, że na puchar nie zabrała pełnego składu. Nic zatem dziwnego, że na sobotę nie przygotowano szampanów. - Zależało nam na tym pucharze, aby zatrzeć niemiłe wrażenie po lidze. Nie ukrywam, że piąte miejsce było dla nas rozczarowaniem. Liczyliśmy co najmniej na pierwszą "czwórkę" - przyznał Janusz Urbanowicz, który pierwszy sezon wystąpił w roli grającego trenera. Jednak w grze przeciwko Folcowi wspomagał podopiecznych wraz z Markiem Płonką zza linii bocznej. Jako, że spiekota była potworna obaj gdańscy trenerzy wystąpili... topless.
Już w pierwszej akcji, w okolicach linii środkowej mocno poturbowany został Kwiatkowski. Nawet masażysta, który go opatrywał, sugerował zmianę. Gdy gdańszczanin w krótkim czasie po raz trzeci po tym zdarzeniu padał na murawę, do linii bocznej odesłał go Grzegorz Szostek. Przypominało to troche ring, w którym oszołomionego boksera prowadzi się na konsultację lekarską. Tutaj zawodnika obejrzał
Przy wyniku 0:6 Folc ruszył do ataku. Bliski szczęścia był Szwarc. Pałyska nawet wkopnął piłkę na pole punktowe Lechii, ale Łukasiewiczowi zabrakło z pół metra, aby przyklepać ją zanim przekroczyła linię końcową boiska. Gospodarze próbowali przetrwać najgorsze, broniąc się przekopami. Bardzo dobrze tego dnia ten element wychodził Aleksiejowi Bekowowi. Dzięki uderzeniom nogą już 40-letniego Ukraińca gdańszczanie zdobywali teren, nie tarcąc zbyt dużo sił. A były one tego dnia na wagę złota. Raz po raz ktoś padał na murawę i chętnie skorzystałby ze zmiani. Nie ma zmian - krzyczał Płonka. Ławka rezerwowych gdańszczan z powodu licznych absencji była słaba. Każda roszada groziła zatarciem się dobrze funkcjonującego mechanizmu. W 21. minucie otrzymaliśmy na to kolejny powód. Szybki wypadł miejscowych przyniósł podwyższenie wyniku na 11:0. Lewym skrzydłem przedarł się Piotr Piszczek, a do "zawieszonej" przez niego nad rywalami piłki doskoczył Latopolski. Popularny "Cojak" uzyskał pierwszego tego dnia przyłożenie. Z trudnej pozycji przyszło podwyższyć Kwiatkowskiego, w dodatku z nie jego strony. Nie trafił. To był jedyny z siedmiu tego dnia wykonanych kopów przez "Kwiatka", który nie przyniósł Lechii punktów!
Folcowi sforsować udało się defensywą gdańszczan wreszcie w 32. minucie. Po składnej akcji całej drużyny na polu punktowym zameldował się Szwarc, a podwyższył Pałyska. Dobrze, że rywale nie poszli za ciosem, choć mieli ku temu okazje. Karol Hedesz uratował na przykład drużynę przyłożeniem obronnym. Gospodarze obronili się też przed wyrzutem rywali z autu w bezpośrednim sąsiedztwie własnego pola punktowego, który był następstwem nieporozumienia Hedesza i Pawła Lenartowicza. Piłka spadła między nich, ci nie opanowali jej, choć nie byli przez nikogo atakowani. Całe szczęście, że ostatnie słowo w tej części gry należało do... Kwiatkowskiego. Gdański młynarz trafił z karnego z bardzo podobnego punktu boiska jak i za drugim razem.
"AZS, AZS, AZS" - takim gromkim okrzykiem rozpoczął drugą połowę Folc. Potem stołeczni rugbiści jeszcze bardziej starali się wejść na psychikę rywali. "Patrzcie oni ledwo łążą. Musimy biegać, to jest nasz sukces - głośno zagrzewali się do walki przyjezdni. I rzeczywiście przycisnęli. Szwarc mijał gdańszczan jak tyczki slalomowe, ale już na polu punktowym ofiarną interwencją piłkę zabrał mu Mariusz Kasperek. Jednak przed karnym nie można było się obronić. W 58. minucie trafił Pałyska. Folc zbliżył się na 10:14.
Tego dnia trudno było powiedzieć, że Lechia to doświadczona drużyna. Ale tych kilku weteranów wiedziało po co wyszło na boisko, jak mają dyrygować młodszymi kolegami. Akcje, które miały przesądzić o pucharze dla miejscowych inicjował Andrzej Potarowicz. Były reprezentant Polski w nietypowych warunkach przygotowywał się do rozgrywek wiosennych, ale w tym roku to już nie pierwszy mecz, kiedy zasługuje na pochwałę. W 62. minucie po faulu na "Potarze" Lechia zdobyła karnego, co przy kapitalnej dyspozycji Kwiatkowskiego równało się poprawie wyniku na 17:10. Natomiast dwie minuty później Andrzej poprowadził piekielnie szybki atak. "Zerwał" się rywalom środkiem murawy, przebiegł kielknaście metrów, ściągnął przeciwników na siebie i odegrał na wolne pole Płonce. Nastoletni syn gdańskiego trenera, który kiedyś próbował sił w piłce ręcznej, wpadł po przyłożenie, choć na plecy wskoczyli mu dwaj warszawianie. Kwiatkowski dopełnił reszty. Było już 24:10, a do końca około kwadransa!
Kto wie, czy Folc z tego by się podniósł, gdyby nie urazy w miejscowych szeregach. Gospodarze tak ofiarnie bronili się przed kolejnym atakiem gości, że aż dwóch równoicześnie doznało urazów. Potarowiczowi pomogła tzw. zmiana czasowa, czyli wymiana do pięciu minut na Mirosława Kluskę. Natomiast Lenartowicz nie wrócił już do gry. Zaszła potrzeba szybkiej zmiany ustawienia tak w młynie, jak i a ataku, ale z tym gospodarze nie zdążyli. Tym samym podyktowana została przeciwko nim "karna piątka", a Pałyska z podwyższenia doprowadził do 17:24.
Od tego momentu gospodarze mieli zwalniać grę i czekać na końcowy gwizdek. Stałe fragmenty miały być kończone kopami w aut bądź zgłaszaniem prób. Ustawianie się bowiem potem do ich wykonania, "kradnie" czas gry. I w tych kategoriach był traktowany karny, zdobyty w 75. minucie. Ale Kwiatkowski najwyraźniej uwierzył w swój wielki dzień. Piąty karny i piąty celny! - Chyba w każdym meczu na początku "Kwiatek" powinien dostać w łeb - zażartował Płonka. Jednak nie można było jeszcze świętować. Folc rzucił się do ataku, a Grzegorz Szostek przedłużał mecz, bo rzeczywiście było w nim wiele przerw. Przedłużył już o 12 minut - denerwował się Rafał Kochański, gdy. Łukasiewicz i Pałyska zdobywali 7 punktów. Ale po podwyższeniu tego ostatniego arbiter nie wznawiał już gry! Puchar pozostał w Gdańsku!
- Jestem szczęśliwy. Mimo tylu osłabień zespół potrafił wygrać. Pokazał dzisiaj charakter. Chciałbym, aby ten sukces zaprocentował na przyszłość. Liczę, że wszyscy w Gdańsku potrafią się zjednoczyć wokół tej drużyny i jej pomóc. Ze swej strony zapewniamy, że na trenigach będziemy pracować jeszcze mocniej niż dotychczas. Jest grupa młodych zawodników, na której - przy wsparciu kilku rutyniarzy - można budować przyszłość. To co najgorsze w rugby Lechii chyba już za nami - deklarował Janusz Urbanowicz. - Właściwie to nie wiem, czy mamy się cieszyć z tego sezonu. Przez długie miesiące graliśmy dobrze, ale na koniec sezonu dostaliśmy dwa strzały. Tydzień temu przegraliśmy nieznacznie finał ligi, teraz Lechia zabrała nam puchar. Co gorsza po słabym meczu z naszej strony. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Może zaszkodziło nam stanie w korku, a może niektórzy byli myśłami jesczze przy tym, co przed tygodniem stało się w Łodzi? Nie mamy innego wyjścia, jak żyć z tymi porażkami i zbierać siły na rewanż - przyznał Krzysztof Folc, szkoleniowiec stołecznego zespołu.
Kluby sportowe
Opinie (136) 8 zablokowanych
-
2006-08-17 08:39
Gruzińscy rugbiści zagrają w Lechii
Dwóch gruzińskich rugbistów udało się pozyskać działaczom RC Lechia Gdańsk.
Pierwszy to Tornike Ashvetia, 28-letni środkowy ataku, czyli na pozycjach oznaczonych numerami 12 i 13. Ostatnio grał w lidze rosyjskiej, był reprezentantem Gruzji, ale nie jest wykluczone, że wróci do kadry narodowej tego państwa. Drugi rugbista to Bakuri Chubinidze. 21-letni Gruzin może grać na pozycji łącznika ataku, czyli "10" oraz obrońcy - "15". Jest młodzieżowym reprezentantem Gruzji, ostatnio grał w I lidze gruzińskiej.
Jak udało się dowiedzieć "Gazecie", rugbiści z Gruzji mają przyjechać do Gdańska po otrzymaniu polskiej wizy. Nastąpi to prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Gruzinów zabraknie więc w pierwszym ligowym meczu sezonu 2006/07 gdańskich "Lwów" z Orkanem Sochaczew, który Lechia rozegra w sobotę o godz. 14 na stadionie przy ul. Grunwaldzkiej.- 0 0
-
2006-08-17 09:57
Co no comment koksowali to teraz nie pograja:):):):)i very gut:P
- 0 0
-
2006-08-17 10:57
Odrabianie zaległości
Jerzy Jumas
trener Ogniwa
- W trakcie tego sezonu będziemy musieli nadrabiać okres dwuletnich zaległości. Początek sezonu mamy bardzo trudny, bowiem zmierzymy się ze wszystkimi medalistami, Posnanią, Folcem i Budowlanymi Łódź. Mimo dużych ubytków kadrowych w Sopocie pozostało jeszcze wielu zawodników o dużym potencjale. Są też nadzieje na pozyskanie poważnego sponsora strategicznego. Ja nigdy jeszcze nie pracowałem w tak dobrze zorganizowanym klubie. Piąte, szóste miejsce Ogniwa jest w tym sezonie realne
Pierwsza "15": Mikołajczak, M. Plich, Zieliński - Jagielski, Zeszutek - Wantoch-Rekowski, Czyż, Mroczkowski - Kurdelski - Szablewski, Wilczuk, Malochwy, Schulte-Noelle, Nikielski - Cackowski
Panie Jumas co Pan za głupoty opowiadasz. Jakie zaległości? Zaległości to są w kadrze po Panu. jeśli Ci wszyscy wymienieni zawodnicy bedą grali w Ogniwie to mi kaktus wyrośnie. i ostatnie w tak dobrze zozrganiziwanym klubie jeszcze nie pracowałem hahahahaha ale się uśmiałem uhaahaaa
Nie do wiary co za idiotyzmy kret opowiada. Wstydzę sie Jurek że się znamy- 0 0
-
2006-08-17 12:12
Grzegorz Śliwiński / Lechia Gdańsk/ - 2-letnia dyskwalifikacja / do 20.05.2008/ za wykrycie w jego organizmie niedozwolonej substancji / stanozolol/ podczas kontroli przeprowadzonej przez Komisję do Zwalczania Dopingu w Sporcie w czasie meczu ligowego z Budowlanymi Łódź w dniu 20.09.2006 CHYBA SIE KOMUS DATA POMYLILA
- 0 0
-
2006-08-17 14:36
nowy sezon!
ale to polskie rugby to lipne jest!
w sobote nowy sezon startuje a nic nie ma na stropnahc
skarb kibica mam na mysli przeciez w PZR juz wiedza bo zgloszenia byly do wczroaj jak dobrze pamietam! siedza tylko i nic nie robia zamiast napiusac kilka nazwisk!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- 0 0
-
2006-08-17 15:24
HEHEHEHE
Hehe Śliwiński zdyskwalifikowany podczas komisji z 2006.09.20 .HEHEHEHE
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.