• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trafiony jak Agassi

Krystian Gojtowski
4 sierpnia 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Jak w Barcelonie
Na ćwierćfinale zakończyła się przygoda 23-letniego Juana Carlosa Ferrero z turniejem Idea Prokom Open w Sopocie. Najwyżej sklasyfikowany tenisista na świecie nieoczekiwanie uległ młodszemu o 9 miesięcy i 2 dni Peruwiańczykowi Luisowi Hornie 1:6, 6:7 (1). Hiszpan z Villenie nie ukrywał po porażce z finalistą juniorskiego turnieju na kortach Rolanda Garrosa z 1997 roku olbrzymiego rozczarowania. Tym dobitniej dawał do zrozumienia, jak wiele obiecywał sobie po tym występie.

- Jestem bardzo zawiedziony tą porażką. Pewnie wielu zawodników byłoby usatysfakcjonowanych grą w ćwierćfinale dużego turnieju, jednak ja przyjechałem do Sopotu wygrać. Nigdy tego nie ukrywałem.
- Spodziewałeś się po Hornie tak olbrzymiej determinacji?
- Szybko zrozumiałem, że gram przeciwko bardzo dobremu zawodnikowi. Horna przeżywał w Sopocie wspaniałe dni, mimo to większość gemów rozgrywaliśmy na przewagi. O zdobywaniu lub traceniu punktów decydowały niuanse.
- Co z gry rywala najbardziej rzuciło się w oczy?
- Jego zaangażowanie. To jest jednak normalne gdy gra się przeciwko lepszemu zawodnikowi w rankingu, a co dopiero, gdy rywalizuje się z numerem 1 na świecie. Przecież ja tak samo grałem, gdy walczyłem z Andre Agassim czy Pete Samprasem. Walczyłem na maksimum swych możliwości i umiejętności, a nawet więcej. Wychodziłem ze skóry, by pokazać, że też umiem, że nie jestem gorszy. Chyba tak samo motywował się Horna. W drugiej partii walczyłem bardzo agresywnie, podobnie jak on.
- Pierwszy set zakończył się nadspodziewanie szybko, w ciągu 25 minut. Zdobyłeś w nim zaledwie jednego gema. Odczuwałeś zmęczenie?
- Czy zmęczenie? Aż tak nie, ale gram ostatnio bardzo często. Przyjechałem tutaj prosto z Kitzbuechel, gdzie rozgrywałem ciężkie mecze i zresztą także przegrałem w ćwierćfinale (z Mariano Zabaletą - przyp. aut.). Co mam powiedzieć... Też jestem człowiekiem, też mam prawo do pewnych słabości.
- Zatem zabrakło ci świeżości?
- To nie tak, że czegoś mi brakowało. Robiłem co tylko mogłem, by wygrać ten mecz, by zmusić Hornę do popełniania błędów. Jednak w tym pojedynku nie byłem w stanie zagrać, pokazać swego najlepszego tenisa. Taka sytuacja jest irytująca, ale nic na to nie można poradzić. Pozostaje mi się z tym pogodzić i szukać punktów na kolejnych imprezach.
- Jesteś na pierwszym miejscu światowego rankingu. Łatwiej jest wspiąć się na szczyt czy też na nim się utrzymać?
- Obie rzeczy są bardzo trudne, jednak walczy się o nie inaczej. Wymagają innych umiejętności. O miano number one walczy się poprzez wygrywanie kolejnych turniejów, najlepiej tych najbardziej prestiżowych, mogących przynieść najwięcej punktów. Z kolei utrzymanie tej pozycji wymaga przede wszystkim regularności.
- Jak sądzisz, kto będzie prowadził w tenisowych rankingach na zakończenie roku?
- Mam nadzieję, że wśród mężczyzn - ja, natomiast wśród kobiet - na pewno Serena Williams.
- Często chodzisz w koszulkach, na których widnieje logo twej szkoły tenisowej - Juan Carlos Ferrero Equelite Academia de Tenis w Villenie. Chyba jednak niezbyt często, z uwagi na wyjazdy na kolejne turnieje, masz okazję ją odwiedzać?
- Robię to kiedy tylko mam chwilę wolnego czasu. Odwiedzam trenerów, uczących się tam młodych tenisistów, rozmawiam z nimi. Wspólnie wciąż rozwijamy tę szkołę.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Wydarzenia

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane