Dariusz Michalczewski postanowił odłożyć decyzję o przejściu na sportową emeryturę. Podczas konferencji prasowej w Hamburgu były zawodowy mistrz świata w boksie w wadze półciężkiej (WBO) ogłosił, że będzie dalej boksował.
- Chcę jeszcze raz być mistrzem świata. Chciałbym jak najszybciej odzyskać tytuł - powiedział, w dość oryginalny sposób uzasadniając decyzję.
- Do kontynuowania kariery skłoniła mnie po porażce z Gonzalezem spontaniczna reakcja kibiców z Polski i Niemiec, głównie kobiet - wyjaśnił bez ogródek.
Michalczewski, który przegrał pierwszą walkę i jednocześnie utracił tytuł czempiona właśnie w Hamburgu (18 października), nie mówi jednak otwarcie, której federacji tytuł mu się marzy, ani też kto będzie jego pierwszym rywalem po porażce z Meksykaninem. To o tyle ważne, że "Tygrys" zajmuje pierwsze miejsce na liście rankingowej World Boxing Association. Ma prawo wyzwać na pojedynek Włocha
Silvio Branco, posiadającego pas mistrza świata tej fedracji. Zgodnie z regulaminem, 37-letni Branco powinien najpierw w obronie tytułu stoczyć walkę z Francuzem
Fabricem Tiozzo, byłym mistrzem świata. Niewykluczony jest także pojedynek Michalczewskiego z Brytyjczykiem
Johnny Nelsonem (WBO), który w ubiegłym tygodniu zaproponował "Tygrysowi" skrzyżowanie rękawic.
- Będę walczył z każdym - zapowiedział Michalczewski, dodając, że do pierwszej jego walki może dojść w kwietniu lub maju przyszłego roku.