• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wielkie Micro w Łebie

Jacek Główczyński
18 sierpnia 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Rzutem na taśmę udało się wyłonić medalistów mistrzostw świata w żeglarskiej klasie Micro. Przez dwa dni w Łebie szalał sztorm. Mimo to humory w polskim obozie zawodniczym i organizacyjnym dopisywały. Nasi reprezentaci zdobyli komplet medali, złoto i brąz zabrała gdyńska Stal, a port jachtowy i władze samorządowe zbierały zasłużone gratulacje za wygranie walki z żywiołem. - Nie ma żeglarstwa bez Łeby - podkreśla Halina Klińska, burmistrz miasta.

Micro to jachty mieczowe o wadze 450 kg, długości 5,5 metra i szerokosci 2,45, których powierzchnia żagli podstawowych wynosi 18,5 m kw. Nasi zdobyli komplet medali w wersji profesjonalnej jednostek (Proto) i turystycznej (Cruiser). Kolejność ustalono na podstawie czterech biegów, w tym jednego tzw. długiego, który w tym wypadku miał 8 mil. Z czterech dni przeznaczonych na rywalizację żeglowano tylko dwa.

- Pierwszy wyścig odbył się przy wietrze, który z upływem czasu wzmagał siłę, dochodząc do siedmiu stopni w skali Beauforta. Do tego była bardzo wysoka fala. W tych ekstremalnych warunkach wyścig ukończyło tylko 16 spośród 30 startujących załóg. Wiatr uszkodził sporo jachtów - mówiła Krystyna Lastowska, arbiter główny regat, jedyna w Polsce kobieta mająca licencję klasy międzynarodowej.

Inauguracyjny bieg wygrał jacht kierowany przez Andrzeja Czapskiego przed gdyńskimi braćmi Piotrem i Przemysławem Tarnackimi. W tej klasyfikacji nic nie zmieniło się przez dwie doby.

- W piątek i sobotę wiatr osiągał prędkość do 9 stopni w skali Beauforta. O zejściu na wodę nie było mowy. By skrócić czas oczekiwania, rozegraliśmy wyścig na optymistach. Wygrał Piotr Tarnacki. W niedzielę warunki też były ciężkie, ale równe dla wszystkich. Wygrali najlepsi. Kto wcześniej żeglował na morzu, nie narzekał - przekonuje Andrzej Strzechmiński, prezes zarządu Portu Jachtowego w Łebie.

W ostatnim dniu regat dwa biegi wygrał Przemysław Tarnacki, a w jednym był drugi. Tym samym jego start z czwartku uległ zatarciu i gdynian zwyciężył z dorobkiem czterech punktów.

- To mój czwarty złoty medal, drugi w roli sternika. Poprzednie dwa zdobyłem jako załogant Staszka Sawki. Ten tytuł jest mój właściwie przez przypadek. Od dwóch lat startuje w match-racingu. Do Micro wróciłem dlatego, że mistrzostwa odbywały się w Polsce. Miałem jechać na dwutygodniowy urlop, ale przyjechałem do Łeby. Ciężko było wygrać, w porównaniu z innymi załogami byliśmy lżejsi. Oprócz radości jest olbrzymie zmęczenie - mówi sternik jachtu, na którym żeglowali także Michał Szmul i Filip Szawłowski.

Stołecznej załodze Czapskiego przydarzyła się wpadka w pierwszym niedzielnym biegu (8 miejsce), ale dwa drugie miejsca dały Primowi łączną notę pięć i srebro. Niepocieszony był Piotr Tarnacki, który plasował się kolejno na pozycjach: 2, 5, 3 i 7.

- Łódka nie była tak szybka, jakbyśmy chcieli. Szukaliśmy winy w sobie, w złym ustawieniu żagla... Ale po regatach stwierdziliśmy, że pod pokładem doszło do pęknięcia masztu. Musiało się to stać na jednej z wysokich fal w pierwszym dniu regat. Gdyby nie to, byłoby srebro - przekonywał 22-letni Tarnacki, który na pokładzie miał o rok młodszych Pawła Suchockiego i Łukasza Wosińskiego.

Piąte miejsce zajęła trzecia załoga gdyńskiej Stali pod dowództwem Bohdana Goralskiego. Obrońca tytułu sprzed roku, Philippe Benaden (Francja), był szósty.

- To pierwsze regaty tej rangi, jakie przeprowadził Port Jachtowy w Łebie. Zrobimy wszystko, aby były następne mistrzostwa. Nie ma żeglarstwa bez Łeby. Dla naszego miasta to wspaniała promocja. Z tego powodu we wspólnej Europie może być o nas głośno - zapewnia Halina Klińska, burmistrz Łeby, która "Głosowi" zdradziła, że choć sama nie żegluje, to ma w domu dwóch zapalonych widsurfingowców - męża i syna, a marzeniem tego pierwszego jest posiadanie... jachtu.

Medaliści w Cruiser:
1. Grzegorz Banaszczyk,
2. Marcin Pietrzak,
3. Andrzej Kender.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane