- 1 Arka awansowała w Pucharze Polski (73 opinie)
- 2 Lechia bardziej międzynarodowa (22 opinie)
- 3 Polska - Ukraina 2:1 w Gdyni (19 opinii)
- 4 Pomysły, jak ograniczyć korki (176 opinii)
- 5 Koszykarze chcą zbudować twierdze
- 6 Rugbista Ogniwa będzie tańczyć hakę (2 opinie)
Wojciech Piotrowicz: Byłem skazany na rugby. Ogniwo Sopot po kolejne złoto
Ogniwo Sopot
- Rugby to u mnie sport rodzinny, na który byłem skazany. Na pierwszy trening wysłała mnie... mama - mówi Wojciech Piotrowicz. Zawodnik Ogniwa Sopot jako Ligowiec Lipca odpowiedział na pytania czytelników Trojmiasto.pl. Mistrz Polski opowiedział m.in. o sekrecie, który kryje się za celnymi kopami na bramkę, szansach na kolejne złoto, idolu z tytułem szlacheckim, sztuce degustowania piwa i "kosmicznych" rugbistach z Samoa.
Ekstraliga rugby inauguracja. Ogniwo Sopot i Lechia Gdańsk zwycięskie
Rafał: Inauguracyjny mecz z Posnanią zakończył się dla pana przedwcześnie ze względu na uraz kolana. Na ile jest poważny?
Wojciech Piotrowicz: Na szczęście wszystko jest w porządku. Jestem po dwóch operacjach więzadła pobocznego. Kolano trochę się "zatelepało" i było z tego więcej strachu niż szkody. Mecz nie wymagał, aby został na boisku, a trener chciał dać szansę zmiennikom. Nie było co ryzykować. Od razu zajęli się mną fizjoterapeuta oraz lekarz. Upewniliśmy się, że wszystko jest w porządku. Po prostu się przestraszyłem. Teraz jestem już w pełnym treningu, gotowy na następny mecz.
Rafał: Czyli dobra passa trwa. Mistrzostwo Polski, tytuł Ligowca Lipca Trojmiasto.pl i wygrana inauguracja. Chyba nie ma pan na co narzekać?
Absolutnie, ostatnie tygodnie i miesiące są dla mnie udane. Jestem zadowolony, ale cały czas wymagam od siebie więcej. Nie jestem już pierwszej młodości. Skończyłem 30 lat. Dlatego staram się jak najwięcej trenować indywidualnie. Cały czas podnoszę sobie poprzeczkę. Dużo biegam, chodzę na siłownię i ćwiczę technikę. Do tego dochodzi doświadczenie i ta mieszanka przynosi efekty. Nie zadowalam się tym, co jest i cały czas pracuję. Motywuje mnie rywalizacja. Orkan Sochaczew pozyskał takiego gracza jak Namibijczyk Pieter Steenkamp, w Budowlanych Lublin jest James Campbell z RPA. To zawodnicy grający na mojej pozycji, z którymi chętnie się sprawdzę. W Ogniwie jeszcze do niedawna rywalizowałem z Paulem Waltersem. To bardzo napędza.
KS: Które odejście jest większą stratą dla Ogniwa - AJ Roussouw czy Paul Walters?
Ciężko porównać, bo to dwie różne pozycje. Obaj robili dobrą robotę. Uwielbiam grać z zawodnikami, z którymi mogę rywalizować. Z Paulem rywalizowałem o pozycję łącznika ataku.
anonim: Czy czujesz, że trener blokuje twój rozwój wystawiając ciebie na centrze?
Nie miałem problemy z tym, aby grać na środku. Trener miał pomysł, aby grać na dwie "dziesiątki" i jest to bardzo wygodne, bo daje większe możliwości podczas gry. Moja nominalna pozycja to łącznik ataku, ale dobry zawodnik powinien odnaleźć się na każdej pozycji. Pozycja kształtuje się w kadetach czy juniorach, ale tak naprawdę, dopiero w seniorach dojrzewasz do konkretnej roli. W kadetach grałem na "dziewiątce", później trafiłem na środek atak, więc to nie jest pozycja, która jest dla mnie obca. W 2006 na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży zostałem na niej nawet najlepszym zawodnikiem. Myślę, że sportowiec wszechstronny jest bardziej wartościowy.
Zawodnik

Wojciech Piotrowicz
Średnie oceny w kolejnych meczach sezonu
Manute: Czym musi charakteryzować się dobry łącznik ataku?
Musi mieć dobry przegląd gry i szybko podejmować decyzje. Jego przegląd sytuacji rzutuje na dalszą grę. Oczywiście potrzebna jest również mocna noga i umiejętność wykonywania kopów na bramkę. Z tego słyną łącznicy i to nimi wygrywa się mecze, gdy obie drużyny grają dobrze w defensywie. O wynikach takich meczów często rozstrzygają kopy. "Dziesiątka" musi być też dobrym defensorem. Często jest pierwszym broniącym, a jednocześnie kreatorem gry. Dlatego rywale często próbują ją stłamsić i zniechęcić do gry.
Ogniwo Sopot. Premia za mistrzostwo. Wojciech Piotrowicz nie czuje się bohaterem
jurgenklop: W czym tkwi sekret najlepszego kopacza Ogniwa?
Cały sekret to przychodzenie na trening godzinę wcześniej i oddawanie jak najwięcej liczby kopów. Powtarzalność, powtarzalności i jeszcze raz powtarzalność. Zawsze lubiłem kopać i przed zajęciami ćwiczę kopy na bramkę, auty oraz drop gole. Kiedy coś mi nie wychodzi, od razu próbuję to poprawić na treningu. Nie ma innej recepty. 10 procent talentu i 90 procent ciężkiej pracy - to wszystko.
tylko Ogniwo: Jak zaczęła się pańska przygoda z rugby?
Trenuję od 6. roku życia. Mój tata był zawodnikiem Budowlanych Lublin, później sędzią, a obecnie przewodniczącym kolegium sędziów. Mój 5 lat starszy brat też grał w rugby. To u mnie sport rodzinny, na który byłem skazany. Co ciekawe, na pierwszy trening wysłała mnie... mama. Poszedłem i szybko połknąłem bakcyla.
antek: Komu zawdzięcza pan najwięcej w swojej karierze?
Na pewno mamie, która posłała mnie na trening, a także ojcu. Tata nigdy nie ingerował w to jak trenuję, nigdy na nic nie naciskał i nie mówił mi co, w jaki sposób mam robić. Wskazał mi drogę, aby samemu wyrobić nawyki do ciężkiej pracy. Miałem dużą swobodę rozwoju i za to jestem tacie po latach ogromnie wdzięczny. Mam wielu kolegów z rugbowych rodzin, których prowadzili ojcowie. Ja mogę tylko podziękować tacie za pokazanie mi, że wszystko zależy od ciężkiej pracy. Kolejną osobą, której wiele zawdzięczam jest moja żona, która cierpliwie znosi wyjazdy na mecz i trudy tego sportu.
Jak długo będzie grał Filip Dylewicz?
Mariusz Wlazły: Play-off to oddzielny etap rozgrywek
Alice Kunek: Zostaję w VBW Arce na kolejny sezon
Angelika Slamova: Do gry wrócę w listopadzie
Adam Deja: Nie powiedziałem ostatniego słowa
Dusan Kuciak: Chcę jechać na mistrzostwa świata
optykOPT: Jesteś Ogniwie od kilku lat, a mam wrażenie, że od zawsze. Czy możesz powiedzieć, że Trójmiasto jest twoim domem?
Jestem tu od sześciu lat i zdecydowanie mogę powiedzieć, że Trójmiasto to mój dom. Kupiłem mieszkanie w Gdańsku, moja żona też tu pracuje. Zawsze podobało mi się w Trójmieście. Morze i plaża czynią z niego urokliwą część Polski. Do tego samo Ogniwo nie bez powodu nazywane jest rodziną. Mamy wspaniałą atmosferę i każdy kto mówi inaczej, po prostu kłamie. Mogę liczyć na kolegów i przekonałem się o tym choćby wtedy, gdy potrzebowałem pomocy przy remoncie mieszkania. Okazujemy sobie wsparcie tak, jak robi to rodzina.
anonim: Który tytuł mistrza Polski smakował najlepiej?
Myślę, że ten pierwszym w 2019 roku. Mecz z Budowlanymi Łódź był pełen dramaturgii, wyniszczający i trudny. W końcówce był remis i wygraliśmy po moim drop golu w doliczonym czasie gry. To było chyba najlepsze co mnie spotkało w karierze.
meh: Kto jest twoim idolem?
Mam wielu idoli, ale największym jest sir Jonny Wilkinson. Uważam go za najlepszą "dziesiątkę" wszech czasów. Grał twardo w defensywie i był obunożny, czym bardzo mi imponował. Po jego drop golu Anglia zdobyła mistrzostwo świata, po czym zresztą później królowa Elżbieta nadała mu tytuł szlachecki. W finale z 2019 roku przeciwko Budowlanym, mogłem poczuć choć namiastkę tego, co on. Oczywiście nie ma co porównywać mistrzostwa Polski z mistrzostwem świata, ale same okoliczności były podobne - drop gol na wagę tytułu.
Ekstraliga rugby 2021/22. Na co liczą trójmiejskie kluby w sezonie?
Karina: Czym zajmujesz się poza rugby?
Pracuję zawodowo. Jestem kierownikiem w firmie sprzątającej i zarządzam zespołem kilkunastu ludzi. W pewnym sensie wykonuję podobną pracę jak na boisku. Spełniam się w tym. Wolny czas przeznaczam głównie na sport. Jeżdżę z żoną na rowerze, biegam i ćwiczę w siłowni. Lubimy też z żoną odpocząć na plaży i posłuchać szumu morza.
Robson: Co najbardziej lubisz jeść? Czy jako rugbista, musisz trzymać dietę?
Oj tak, muszę trzymać dietę, zwłaszcza że mój organizm reaguje bardzo szybko, gdy pofolguję sobie z jedzeniem pomiędzy sezonami. Jeśli chodzi o ulubione danie, nie będę oryginalny. Uwielbiam pizzę, choć nie pozawalam sobie na nią zbyt często.
Zobacz pierwszy z pięciu udanych kopów Wojciecha Piotrowicza w finale mistrzostw Polski 2021
anonim: Ile wydajesz w Bimbeer u Zeszyta na browary? Miesięcznie
Tyle, ile Piotr Zeszutek da zniżki. A tak całkiem poważnie, Piotrek otworzył mi oczy na piwo kraftowe. Piwo w pewnym sensie można potraktować jak napój izotoniczny, zresztą lubię także bezalkoholowe. Uważam, że sportowiec też może sobie pozwolić na piwo, byle z umiarem. Przecież nie trzeba od razu pić trzech. Warto degustować zamiast je po prostu w siebie wlewać. Można spróbować jednego, a przy kolejnej okazji wybrać inne.
kixi: Czy mocno odczułeś pandemię?
Odczułem przede wszystkim brak gry, ale jestem człowiekiem, który nie szuka problemów tylko rozwiązań. W pandemii trenowałem sam i to ciężko. Dużo biegałem a gdy siłownie były zamknięte, wykorzystywałem przestrzeń pod blokiem. Ćwiczyłem wykorzystując kamienie czy belki. Do tego dokładałem treningi online. Jakoś sobie radziłem i myślę, że dobrze się przygotowałem Najbardziej brakowało mi gry, wspólnych spotkań z drużyną, czy "trzeciej połowy" po meczu.
roman: Kto był najtrudniejszym rywalem z jakim się spotkałeś?
Nie pamiętam, który to był rok, ale w mistrzostwach Europy grupy B do lat 18, graliśmy z Niemcami. Byłem wtedy jeszcze zawodnikiem Budowlanych Lublin. Wygraliśmy 7:6, ale mecz był piekielnie ciężki. Niemiecka kadra postawiła nam bardzo trudne warunki. Później w pamięć zapadł mi finał ekstraligi z 2014 roku. Jako zawodnik Pogoni Siedlce rywalizowałem przeciwko Lechii Gdańsk. W składzie biało-zielonych byli wtedy Henry Bryce, Enelico Fa'atau , Koronato Kiripati. Wcześniej grał jeszcze Misioka Timoteo. Samoańczycy to był wtedy kosmos, robili ogromną różnicę. Nie byliśmy wtedy gotowi na taką grę.
eSoPeOTe: Czy Ogniwo zdobędzie kolejne mistrzostwo?
Bardzo tego chcemy i zrobimy wszystko, aby tak się stało. Jesteśmy na dobrej drodze. Jest chemia w zespole i możemy to zrobić. Każdy z nas pracuje na boisku i poza nim, aby być lepszym. Wierzę, że to przyniesie nam trzecie złoto.
dżokej: Kto jest twoim największym przyjacielem w świecie rugby?
Rugby to sport, który bardzo zbliża ludzi. Od Lublina przez Siedlce po Sopot mam tak wielu ludzi, których uważam za przyjaciół, że nie chcę ich wymieniać, aby przypadkiem kogoś nie pominąć i nie urazić. To chyba świadczy o tym, że jestem szczęśliwym człowiekiem. Jestem człowiekiem zadowolonym i cieszę się, że dzięki rugby jestem na tej ścieżce życia.
Styczeń: Filip Dylewicz, koszykarz, Asseco Arka Gdynia
Luty: Mariusz Wlazły, siatkarz, Trefl Gdańsk
Marzec: Alice Kunek, koszykarka, VBW Arka Gdynia
Kwiecień: Angelika Slamova, koszykarka, VBW Arka Gdynia
Maj: Adam Deja, piłkarz, Arka Gdynia
Czerwiec: Dusan Kuciak, piłkarz, Lechia Gdańsk
Lipiec: Wojciech Piotrowicz, rugbista, Ogniwo Sopot
Kluby sportowe
Wydarzenia
Opinie (2) 1 zablokowana
-
2021-08-25 16:04
pierwsze kopyto Sopotu ;)
brawo Wojton
- 7 0
-
2021-08-25 20:24
Ogniwo po Mistrza Polski....
.... po raz trzeci !!!!!!!!!!!
- 3 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.