- 1 Lechia. Kolejne daty świętowania awansu (59 opinii)
- 2 Jak Arka zastąpi kontuzjowanego Gojnego? (30 opinii)
- 3 Wybrzeże - Polonia. Nowe otwarcie (163 opinie)
- 4 Lechia prawie w ekstraklasie (300 opinii) LIVE!
- 5 Arka narzeka. Trener: Sędzia fatalny (96 opinii)
- 6 IV Liga. Comeback Jaguara, porażka Bałtyku (36 opinii)
Wszystko kiedyś się kończy
Arka Rugby
ARKA: Ruszkiewicz, Wojaczek, Kałduński - Nowak, Dąbrowski - Raszpunda, Pruński, Jeliński (30 Zdunek) - Komisarczuk - Krieczun, Bury, Szwichtenberg (1 Gajewski), Chromiński, Garkawyj - Szostek.
Gra mistrza z wicemistrzem Polski toczyła się przy stale padającym deszczu. Ucierpiał na tym poziom sportowy widowiska. Piłka raz po raz wypadała z rąk zawodnikom obu drużyn. Nie potrafili oni wykorzystać nawet najbardziej dogodnych pozycji punktowych. Dlatego łodzianie, którzy przez większą część meczu mieli optyczną przewagę, już przed przerwą próbowali kopać z karnych. Jednak trzy próby Tomasza Grodeckiego były nieudane.
W 50. minucie łodzianie przedarli się na pole punktowe Arki. Sędzia punktów nie uznał, gdyż wcześniej dopatrzył się nieprzepisowego bloku przyjezdnych. Dwadzieścia minut później z prowadzenia mogli cieszyć się miejscowi. Garkawyj po raz drugi tego dnia przymnierzył z karnego. Do celu miał około 35 metrów. Piłka trafiła w słupek i to ten, który od początku meczu nie "trzymał pionu". Nic dziwnego, że wśród młodych adeptów "Buldogów" rozpoczęło się poszukiwanie winnego tego uchybienia. Wyszło na to, że słup krzywo ustawił... "Kiler".
To nie był jedyny pech, który tego dnia spotkał gospodarzy. Już w pierwszej minucie boisko na skutek odnowienia się urazu mięśnia dwugłowego musiał opuścić Waldemar Szwichtenberg, a pół godziny później mecz skończył się dla Sławomira Jelińskiego. Niedawny junior zszedł z murawy z powodu kontuzji barku. Szczęścia zabrakło również rozgrywającemu pierwszy mecz w barwach Arki w tym sezonie, Stanisławowi Krieczunowi. Nawet drop-gol, z których poprzednio słynął Rosjanin, w 72. minucie nie wpadł między słupy. Brakowało też precyzji uderzeniom Konrada Chromińskiego. Z rzutów karnych "Kulka" stanowczo kopał zbyt krótko i nie było wielkiego zysku terenu.
Gdy na trybunach próbowano sobie - bezskutecznie zresztą - przypomnieć kiedy po raz ostatni w naszej lidze mecz zakończył się bez punktów, zwycięską akcję przeprowadzili Budowlani. Łukasz Szostek co prawda zdążył wybić piłkę na aut przy kontrze rywali, ale po tym stałym fragmencie gry rywale zdobyli karnego. Wybrali młyn około dziesięciu metrów przed polem punktowym Arki. Gdy gospodarze spodziewali się, że łodzianie próbować będą wepchnąć się młynem po przyłożenie, piłkę podniósł Maciej Brażuk. Zawodnik trzeciej linii przyjezdnych wpadł na pole punktowe razem z szarżującym Pawłem Nowakiem, ale nie dał sobie zabrać "jaja".
- Deszcz nie pozwolił nam zaprezentować pełni umiejetności. Gramy bowiem często ręką. Cieszę się bardzo ze zwycięstwa w Gdyni, choć nie mogę oprzeć się reflekcji, że Arka gra w tym sezonie słabiej, zeszła w dół - ocenił Ryszard Wiejski, trener łodzian, który swoim zwyczajem pierwszą połowę oglądał z trybun. - Nie ma w tym żadnej tajemnicy. Z góry lepiej widać, jest większa głębia gry - dodał szkoleniowiec Budowlanych.
- Przegraliśmy zasłużenie. Szkoda, że ta przykrość spotkała nas w ostatniej kolejce, gdyż długo przyjdzie czekać na rewanż. Zimą będziemy ćwiczyć dwa-trzy razy więcej, aby w rundzie rewanżowej odbić sobie tegoroczne niepowodzenia - zapewnia Dariusz Komisarczuk, grający trener Arki.
To pierwsza przegrana żółto-niebieskich na własnym boisku od 4 października 2003 roku. Wówczas przegrali z Ogniwem 8:10. Przy ul. Olimpijskiej niepokonani byli przez dwa lata, jeden miesiąc i jeden dzień.
Pozostałe wyniki 9. kolejki i końcowa tabela rundy jesiennej w artykule Przekleństwo Lechii - derby!
Kluby sportowe
Opinie (9)
-
2005-11-06 23:05
MECZ ARKA-BUDOWLANI
SZKODA PRZEGRANEJ ARKI.WALCZYLI,PRÓBOWALI,ALE NIE WYSZLO.
NIE MA CO SIĘ MARTWIĆ.REWANŻ BĘDZIE BARDZIEJ UDANY.- 0 0
-
2005-11-07 08:12
gdzie ci arkowcy?!
dlaczego nikt nie pisze opinii po tym meczu?! czyżby puszki straciły pewność siebie?!?!?!?!?
itylko Arkaaaaaa Gdyyyyyniaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- 0 0
-
2005-11-07 09:50
każda passa kiedyś się kończy.
Nic się nie stało!
Do boju Arkowcy!- 0 0
-
2005-11-07 10:30
Wicemistrz Polski z Łodzi okazał się lepszy od mistrza z Gdyni, a faworyzowana Lechia przegrała z broniącym się przed spadkiem Ogniwem
Arka - Budowlani
O tym, na ile prawdziwe były obawy trenera Budowlanych Łódź Ryszarda Wiejskiego, że w deszczu jego zawodnicy nie poradzą sobie z Arką, wie tylko on sam. Jeżeli przedmeczowe wypowiedzi łódzkiego szkoleniowca miały uśpić czujność Arki, to mu się udało. Wicemistrzowie Polski byli w sobotę w Gdyni zespołem lepszym. Mimo olbrzymiej liczby błędów po obu stronach to właśnie łodzianie zrehabilitowali się za nie jedynym przyłożeniem w meczu. Aż do 75. minuty spotkania był remis 0:0, co w rugby jest rzadkością. Goście częściej konstruowali akcje, po których mogli przyłożyć "jajo" na polu Arki, ale brakowało im dokładności i spokoju. Podobnie Arce, której poziomem umiejętności zaskoczony był Ryszard Wiejski: - Wydaje mi się, że Arka gra słabiej niż rok czy dwa lata temu. Musieliśmy to wykorzystać, choć zdaję sobie sprawę, że zwycięstwo w Gdyni nie gwarantuje nam udziału w finale mistrzostw Polski - dodał.
Gdynianie próbowali zdobyć punkty z rzutów karnych i drop-goli, ale żadnego z nich nie wykorzystali. Arce nie pomógł tym razem Rosjanin Stanisław Krieczun, kat łodzian w finałach mistrzostw Polski. Pecha miał Waldemar Szwichtenberg, któremu już na początku meczu odnowiła się kontuzja, a Ukrainiec Siergiej Garkawyj, kopiąc piłkę z rzutu karnego, trafił nią w koniec jednego ze słupów bramki gości.
Arka nie zdobyła w tym meczu żadnego punktu i musiała po raz drugi tej jesieni przeżyć gorycz porażki. Tym razem u siebie. Nic dziwnego, że mózg drużyny Dariusz Komisarczuk był po spotkaniu smutny. - Przepraszam kibiców za tę porażkę. Przegraliśmy, bo moim zdaniem jednak za mało trenowaliśmy razem z Krieczunem, za mało się rozumieliśmy. Przeprowadziliśmy raptem dwa wspólne treningi, na Budowlanych było to za mało - mówi Komisarczuk, grający trener i łącznik młyna Arki. Jego zdaniem arkowcy będą musieli solidniej, niż planowali, przepracować zimę. - Będziemy dwa albo trzy razy więcej trenować, żeby na wiosnę zrewanżować się Budowlanym w Łodzi i obronić tytuł - dodał Komisarczuk.
Arka Gdynia 0
Budowlani Łódź 5(0)
Punkty zdobył Maciej Brażuk
Ogniwo - Lechia
Faworytem trójmiejskich derbów była Lechia. To ona bardziej niż Ogniwo potrzebowała punktów, by wiosną liczyć się w walce o mistrzostwo Polski. Ogniwo walczy o utrzymanie się w I lidze i robi to coraz lepiej, zwłaszcza że drugą sportową młodość przeżywają jego trenerzy 39-letni Grzegorz Kacała i 41-letni Sylwester Hodura. Wczoraj też grali i to w dużej mierze dzięki nim bardziej zdeterminowani sopocianie wygrali ze schematycznie grającą Lechią. Ogniwo po przyłożeniu Marcina Malochwego i podwyższeniu Grzegorza Kurdelskiego prowadziło nawet 17:3. Lechia próbowała "gonić wynik", ale z mizernym skutkiem, bo jedyną rozegraną od początku do końca akcją była ta, po której Adam Latopolski zdobył przyłożenie. Na zmianę rezultatu nie starczyło już czasu.
Ogniwo Sopot 20 (3)
Lechia Gdańsk 15 (3)
Punkty dla Ogniwa: Grzegorz Kurdelski 10, Marcin Baraniak i Marcin Malochwy po 5. Dla Lechii: Rafał Kwiatkowski, Dariusz Marciniak i Adam Latopolski po 5.- 0 0
-
2005-11-08 07:51
WIEJSKI MA RACJĘ
Arka jesienią jest katastrofalnie słaba i z każdym meczem grała coraz gorzej. Tak naprawdę to nie miała prawa wygrać nawet z Lechią na dzisiaj to ekipa numer cztery w Polsce.
Najwyrażniej chłopom się już nie chce, to było kiedyś i w sopocie i w Gdańsku, że gdy przychodzą tytuły to potem spada motywacja, tym bardziej że nie ma kasy...- 0 0
-
2005-11-08 09:35
wiejski ma racje
jesli arka jest katastrofalnie slaba to dlaczego super lodz wygrala az 5-0,zdobywajac decydujace punkty 5 minut przed koncem meczu, chyba powinno byc 50-0 ?
- 0 0
-
2005-11-08 19:36
Ale jakos nikt nie zauwazyl ilu ludzi nie ma z mistrzowskiego skladu. Mam wymienic ??
- 0 0
-
2005-11-09 14:28
No i co z tego?!
Co z tego, że w Arce nie było kilku ludzi, którzy grali w finale? Budowlani też grali krajowym składem i to dość okrojonym, nie wspominając o tym, że nie było Ukraińców! A jakby warunki atmosferyczne nie przeszkadzały drużynom w rozgrywaniu meczu, wynik byłby zbliżony do takiego, jakie osiągnęły z Budowlanymi Lechia i Posnania. Oczywiście zwycięzca ten sam!
- 0 0
-
2005-11-09 14:39
Czegoś mi tu brakuje...
Nie wiem, czy ktoś jeszcze pamięta świetne komentarze i opinie na forum nieznanego komentatora, który podpisywał się LOMU lub jakoś inaczej. Podobno ten ktoś jest z centralnej Polski, ale gra gdzieś indziej, chyba na Wybrzeżu.
Drogi komentatorze, jeśli to czytasz, proszę, wznów swoją aktywność na forum! Pozostałe osoby, które mają kontakt z tym świetnym fachowcem, proszone są o natychmiastową interwencję u niego samego w celu namówienia go do pracy.
PS> Od siebie dodam tylko, że śmiem się domyślać, iż poszukiwana osoba ma imię rozpoczynające się na literę M, jest słusznego wzrostu, około 200, może 201cm.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.