Za nami gry półfinałowe turnieju głównego Idea Prokom Open w Sopocie kobiet. W jutrzejszym finale spotkają się
Anna Pistolesi (Izrael, 3) z
Klarą Koukalovą (Czechy).
Szczególnie awans tej ostatnie jest sporą sensacją. Przed turniejem nie była lokowana w grupie faworytek, do turnieju wystartowała jako zawodniczka nierozstawiona. Awans do finału nie przyszedł z niczego. Czeszka musiała się zdrowo napracować oby dojść do finałowej rozgrywki, pomogło jej jednak w tym szczęście w losowaniu oraz kolejnych rundach turnieju. Koukalova w drodze do gry z Pistolesi musiała potykać się tylko z jedną rozstawioną zawodniczką, właśnie z
półfinalistką
Petrą Mandulą (Węgry, 8). Mecz miał bardzo dziwny przebieg. Właściwie gdyby nie wydarzenia z drugiego seta byłby nijaki. Panie o tak zwyczajnie odbijały piłki. Pierwszy set to wygrana Manduli 6:4. W drugim węgierka prowadziła już 3:0 i... stanęła. Dosłownie stanęła. Koukalova wygrała sześć kolejnych gemów drugiego seta, a trzecią partię skończyła bez straty.
Łącznie czeszka zdobyła 12 (słownie dwanaście) gemów pod rząd. Spotkanie oglądała bardzo skromna ilość widzów. Gdzie te czasy, kiedy półfinały kobiet w Sopocie gromadziły tłumy sympatyków tenisa?
- W pierwszym secie Mandula grała bardzo dobrze. Nie wiem, co stało się z nią od połowy drugiego seta. Zaczęła popełniać bardzo dużo błędów. Awans do finału jest moim niewątpliwie dużym sukcesem. Co do finału to zrobię co w mojej mocy aby zaprezentować się jak najlepiej - powiedział po meczu szczęśliwa
Koukalova.Dla Koukalovej jest to trzeci finał WTA w karierze, wcześniej wygrał pięć turniejów ITF. Znacznie ciekawszy był drugi pojedynek półfinałowy. Spotkały się w nim dwie najwyżej rozstawione, pozostające w grze, zawodniczki.
Patty Schnyder (Szwajcaria, 2) oraz
Anna Pistolesi (Izrael, 3). Szwajcarka przystępowała do meczu rozgrywając wcześniej tylko jedno spotkanie. Pierwszą rundę miała wolną w ćwierćfinale zaś otrzymała spotkanie walkowerem. Jej przeciwniczka rozegrała wszystkie swoje przewidziane programem gry. W pierwszym secie widzieliśmy bezradność zawodniczek w wygrywaniu własnych podań. Od stanu 2:2 siedem kolejnych gemów zakończyło się przegranymi podających. Tą serię pomyłek szybciej zakończyła Schnyder i wygrała 7:5.
- W tenisie kobiecym serwis nie odgrywam takiej roli jak w męskim. Wystarczy spojrzeć na statystyki a zwłaszcza na te dotyczące kortów ziemnych - skomentowała wydarzenia z pierwszego seta
Pistolesi.Końcówka drugiego seta należała do zawodniczki z Izraela, która wygrała dwa ostatnie gemy i seta do 4. Już trzy zero prowadziła Pistolesi w finałowej odsłonie, Schnyder rozpoczęła jednak pościg i doprowadziła do stanu 2:4, na więcej nie było jej jednak stać. Końcówkę seta ponownie jednak bardzo dobrze rozegrała Pistolesi. Schnyder zaś w ostatnim gemie spotkania popełnia błąd serwisowy, psuje skrót i uderza piłkę na aut, tym samym nie awansując do finału imprezy.
- Mecz był bardzo trudny w trzecim secie wynik mógł być odwrotny. Zagrałyśmy dobre spotkanie. Szanse w jutrzejszym finale oceniam po pięćdziesiąt procent. Nie znam mojej przeciwniczki - powiedziała po meczu
Pistolesi.Wyniki półfinałów kobiet:Klara Koukalova (Czechy) - Petra Mandula (Wegry, 8) 4:6, 6:3, 6:0
Anna Pistolesi (Izrael, 3) - Patty Schnyder (Szwajcaria, 2) 5:7, 6:4, 6:2