• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wygrywasz - musisz uciekać

Krystian Gojtowski
11 sierpnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Rozmowa z Łukaszem Kubotem
Po wygranej 6:4, 6:2 nad rozstawionym z numerem 4 Rosjaninem Igorem Andriejewem w pierwszej rundzie Idea Prokom Open, Łukasz Kubot był bardzo zmęczony, ale też i bardzo szczęśliwy. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, czego dokonał. Odniósł najwartościowsze zswycięstwo w karierze.
- Cieszę się, że tutaj wygrałem. Organizatorzy imprezy się nie pomylili, przyznając mi dziką kartę do turnieju głównego. Szkoda, że otrzymałem ją dopiero po trzech latach oczekiwania. Wcześniej mnie nie zauważano. Lepiej jednak późno niż wcale. Jeszcze raz dziękuję organizatorom za tę dziką kartę.
- Przegrany pojedynek z Arnaud Di Pasquale w Poznaniu nie wskazywał na to, że możesz ograć Igora Andriejewa.
- Tamten mecz ujawnił już pewne symptomy mojej dobrej gry. Cieszę się, że wspólnie z Wojciechem Fibakiem wyciągnęliśmy wnioski z tamtej porażki. Teraz pan Wojtek również bardzo mi pomógł. Człowiek obserwujący z boku grę nie rozumie jak ciężko jest zawodnikowi, który prowadzi w meczu. Przegrywający musi tylko gonić, wygrywający uciekać od niego jeszcze lepszą grą.
- Jaki sposób znalazłeś na pokonanie Rosjanina?
- Wiedziałem, że muszę to zwycięstwo wybiegać oraz zatrzymać jego bardzo groźny forhend. Musiałem mieć się na baczności do końca meczu. Nie bez kozery Andriejewa nazywa się jednym z najlepszych zawodników młodego pokolenia na świecie. Z drugiej strony, Igor jest moim dobrym kolegą, więc jego przegrana po trosze powinna mnie smucić. Trudno jednak mi się smucić w takiej chwili. Teraz, kiedy wygrałem jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy mecz w życiu.
- Psychika?
- Byłem bardziej pewny siebie od rywala, pewny swoich uderzeń. Ponadto miałem w sobie więcej spokoju. Wygrałem zasłużenie.
- Dla polskich kibiców to był podwójnie historyczny dzień. Tuż przed tobą do drugiej rundy awansowała Marta Domachowska. Oglądałeś jej mecz?
- Gratuluję Marcie efektownego zwycięstwa. Żałuję, że nie miałem okazji oglądać jej występu, ale w tym czasie rozgrzewałem się przed swoim meczem. A do tego, Marta spędziła na korcie bardzo mało czasu, więc nie miałem szans, by zobaczyć, jak wygrywa swój pierwszy mecz.
- To jest twoje najcenniejsze zwycięstwo w karierze?
- Tak wysoko znajdującego się na liście ATP gracza jeszcze nigdy nie pokonałem. Kilka razy byłem lepszy od rywali sklasyfikowanych około setnego miejsca w światowym rankingu.
- Czy pomoc Wojciecha Fibaka oznacza, że zostanie twoim trenerem?
- Mamy numery telefonów, co oznacza, że na pewno będziemy w większym kontakcie. To dla mnie duży prestiż, bo przecież wszyscy wiedzą, jak wielkim zawodnikiem w przeszłości był Fibak. Oczywiście nie miałem szansy zobaczyć go na żywo w akcji. Wiadomo gdy grał, mnie jeszcze nie było na świecie. Jednak o jego grze słyszałem wiele superlatyw.
- Który moment meczu był dla ciebie najbardziej gorący?
- Oczywiście siódmy gem drugiego seta, kiedy przez wiele minut utrzymywała się równowaga. Wracając do pana Wojtka, to właśnie wtedy jego rady były najcenniejsze.
- Dlaczego najlepszy polski tenisista pozostaje poza PZT Prokom Team? Przecież właśnie tam jest zgrupowana cała nasza czołówka białego sportu.
- W tym tygodniu ta zaległość zostanie nadrobiona. Dogrywane są już ostatnie szczegóły. Wcześniej nie mogło być to zrobione, bo nie było mnie w kraju, często grałem. W najbliższym czasie zostanę włączony do zakonu PZT Prokom Team.
- Zakonu?
- Używając tego słowa nie miałem na myśli, że w teamie panują iście klasztorne reguły życia. Chodziło mi tylko i wyłącznie o rodzinną atmosferę.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane