• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Z deszczu pod rynnę

Jacek Główczyński
1 grudnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Rozmowa z Justyną Łabul

Trzy szczypiornistki Naty AZS AWFiS Gdańsk pozostanie w drużynie warunkują otrzymaniem zaległych pensji. W poniedziałek Alesia Korabawa, Olena Kamielina i Justyna Łabul złożyły w tej sprawie pisma. Jeśli klub w ciągu czternastu dni nie zgromadzi pieniędzy, to każda z nich będzie mogła rozwiązać kontrakt. Rozmawiamy z Justyną Łabul, 24-letnią rozgrywającą, która latem przeniosła się na ul. Wiejską z Piotrkowa Trybunalskiego.

- Nie chce pani już grać w Nacie?
- Chcę zostać w Gdańsku. Chodzi mi jedynie o odzyskanie pieniędzy, które mi się należą.
- Zastanawia fakt, że pisma do klubu przyniosły zawodniczki spoza Gdańska. Czy drużyna wydelegowała was do tej roli? Zawodniczkom-studentkom niezręcznie byłoby występować z takimi roszczeniami.
- Nie. To była wyłącznie nasza decyzja. Ustaliłyśmy tak na treningu, że przyjdziemy wspólnie do klubu. Nie można wykluczyć, że za naszym przykładem pójdą kolejne zawodniczki.
- Na poniedziałkowym treningu wypłacono zawodniczkom zaległości za wrzesień. Chodziło o odsunięcie groźby składania podań z wezwaniem do zapłaty zaległości o kilka dni. Czy w związku z tym, że panie już takie pisma dostarczyły, nie było dla was w poniedziałek pieniędzy?
- Też otrzymałyśmy pieniądze za wrzesień. Ale to niczego nie zmienia w naszej sytuacji. Wnioskowałyśmy o wyrównanie wszystkich zaległości.
- W przeszłości i Wybrzeże, i Start Gdańsk sparzyły sie na paragrafie 12 "Regulaminu zmiany barw klubowych ZPRP", tracąc najwartościowszy potencjał. A czy pani korzystała już wcześniej z tego przepisu?
- Tak. Trzykrotnie dyscyplinowałam Piotrcovię. Dwa razy odzyskałem pieniądze. Nie udało się tylko pod koniec ostatniego sezonu.
- Czyli wpadła pani z deszczu pod rynnę. Ma pani do kogoś żal?
- Na pewno troszeczkę. Byłam namawiana do przejścia do Gdańska, głównie przez trenera Cieplińskiego, od października ubiegłego roku. Nikt nie uprzedził mnie, że mogą być takie kłopoty. Nie miało być żadnych problemów.
- Co ostatecznie panią przekonało do Naty: możliwość gry w zespole mistrzyń Polski czy atrakcyjne wynagrodzenie?
- Gdybym patrzyła na pieniądze, to grałabym w Jeleniej Górze, bo tam zaoferowano mi najlepszy kontrakt. Chciałam grać w najlepszej drużynie w kraju, spróbować sił w Lidze Mistrzyń...
- Gdyby gdański klub nie znalazł pieniędzy, to pójdzie pani do Jeleniej Góry?
- Nie wiem. Dotychczas z nikim się nie umawiałam. Nowego klubu zacznę szukać, kiedy okaże się, że w Gdańsku nie ma dla mnie pieniędzy.
- Nie zapytam ile, ale znając realia płacowe w żeńskim szczypiorniaku, może pani powiedzieć, czy Nata obiecała pani wynagrodzenie z samej góry drabinki płacowej?
- Da się z tego wyżyć, ale w skali kraju to jest co najwyżej średni poziom zarobków.
- Nie obawia się pani, że Nata nie będzie o panią kruszyć kopii, bo na początku sezonu najbardziej krytykowane były zawodniczki pozyskane latem?
- Uważam, że wszystko zmierzało we właściwym kierunku. Dobrze współpracowało mi się z trenerem Cieplińskim. W ostatnim czasie coraz więcej minut spędzałam na parkiecie, zaczęłam rzucać bramki.
- Niepewny początek to efekt kontuzji czy problemów adaptacyjnych w nowym środowisku?
- Przede wszystkim potrzebowałam czasu, by zgrać się z dziewczynami, wkomponować się do założeń taktycznych, które tutaj obowiązują. A kontuzja, którą odniosłam w turnieju w Danii, nie ułatwiała na pewno zadania, ale nie chciałabym się nią tłumaczyć.

Opinie (14)

  • No no, ładny wywiad. Brawa dla autora.
    W meczu ze Startem Pani Justyna zagrała naprawdę świetne spotkanie. Szkoda, że gdy zaczęła się rozkręcać dzieją się takie dziwne rzeczy...

    • 0 0

  • znow winny Cieply. Czy mozni AZS nie widza, ze on przywykl do obiecywania gruszek na wierzbie (przynajmniej zawodniczkom). I teraz taka Labul ma rozwalony caly sezon. Gratuluje trenerze! Moze nie wiedzial Pan o klopotach?

    • 0 0

  • Nie rozumiem

    Co wy sie czepiacie Cieplinskiego,czy to on daje pieniadze? Przypominam ze to jest trener a nie menager czy sponsor. Czy to jego podpis widnieje na kontraktach? Wydaje mi sie ze nie. Czy nikt nie wpadł na pomysł ze jemu tez zalezy na tym zespole, on tez ma z tego kase a to ze obiecywał jasne ale w ostatecznosci zostało to przypieczetowane podpisem albo Malca albo Rektora-czyli zgoda. Niepierwszy i nie ostatni klub pada na pomorzu, szkoda tylko ze to zespół Mistrzyn Polski,z szansa na powtórzenie wyniku.Wydaje mi sie ze winy trzeba doparywac nieco wyzej,gdzies gdzie zapadły decyzje o opiece nad meska drózyna.Nie dziwie sie dziewczyna ze zaczynaja szukac nowych kubach , kto by chciał zyc w takiej niepewnosci.Pozdrawiam Natalki trzymajcie sie.

    • 0 0

  • Przecaytajcie na Reczna PRV , ze zespół który gościł w sobote w Gdańsku i grał z zespołem klasy podwórkowej , DGT AZS AWFiS Gdańsk - prawdopodobnie rozpada sie!
    Identyczny przykład, budowali zespół który w tym sezonie miał wielka szanse zdobyc Mistrza jest w tym stanie co aktualny Mistrz Polski Kobiet!! Tam jeszcze dochodzi wielka tradycja - i tez złozyli podania o rozwiązanie kontraktów!
    Jest to niewielka pociecha dla "NATALEK" (nie wiem czy moge je tak nazywać).Szukac nalezy przyczyny upadku dyscypliny, kto do tego doprowadził!?I najgorsze że w ostatnim okresie , dosć długim karty rozdawali ludzie z Gdańska!! Wspomne tylko trzy nazwiska :p.Czerwiński,Sitnik,Szczepański!!I najgorsze jest to że dalej mieszaja!!I w Gdańsku i Polsce!!
    PANOWIE WAM JUŻ DZIĘKUJEMY!!
    Dziekujemy za Start,Spójnię to w Gdańsku i kluby które popadały w Polsce!!

    • 0 0

  • Należy dziękować prof. Czerwińskiemu, że

    uratował przynajmniej GKS.Nie Jego wina, że w Gdańsku zginął przemysł i nie ma sponsorów. Prezydent miasta zamiast łozyć na sport buduje halę sportową na 10 000 ludzi nie mając nawet biznes-planu. Dla kogo ta hala? Jakimi masowymi imprezami sportowymi będzie obłożona?Gdyby tłumy przychodziły na piłkę ręczną do hali AWFiS, to byłyby jakieś pieniądze dla zawodników.Gdy powstanie hala monstrum będzie 90% czasu stała pusta.

    • 0 0

  • Jak to jakimi... Koszykówka.

    • 0 0

  • Prawda leży po środku.

    Z wypowiedzi Łabul jest jasne, że pieniadze obiecywał i mącił Cipliński. Kto mu dawał przyzwolenie? Pewnie Malec albo Zarębski. Sądzę,że raczej ten drugi, ponieważ Malec nie należy do ryzykantów i byl realistą, chyba, że .... . Drugi działa w biznesie gdzie czesto wypuszcza jeden drugiego, a pozniej bankrutuje. Ale przeciez nad tym wszystkim jest "profesura". A więc kto ?
    Ja stawiam na ...? Zresztą to nie ma większego znaczenia.
    Panie Prezydencie ADAMOWICZ !!!
    Pomnik pan sobie postawi za nieswoje pieniądze. Pomnik, w którym najlepiej będzie założyć np. hodowlę pieczarek.

    • 0 0

  • Identycznie w Gdańsku

    Fragmenty z katowickiego Sportu

    Śląsk Wrocław. Pusta kasa!
    Tuż przed najważniejszymi meczami sezonu, z Vive Kielce w lidze i z Dunaferrem w EHF Cup, szczypiorniści Śląska zostali pozbawieni kontraktów. Do końca roku drużyna oraz trenerzy będą otrzymywać tylko tzw. kwoty socjalne, czyli minimum niezbędne do przeżycia. Jeśli jednak któryś z graczy Śląska znajdzie sobie nowy klub, będzie mógł bez problemów opuścić Wrocław (okienko transferowe kończy się 15 stycznia).

    - Jesteśmy załamani takim obrotem sprawy, ale na boisku będziemy koncentrować się tylko na zwycięstwie - mówi Grzegorz Garbacz, kapitan siódemki Śląska. - Nie da się jednak ukryć, że ta sytuacja ma wpływ na atmosferę w zespole. Liczymy, że uda się znaleźć jakieś wyjście. Osiągnęliśmy jako zespół wysoki poziom i chcemy dla Śląska zdobyć najwyższe trofea. Jaki będzie los drużyny, która mierzy (ła) w tytuł mistrza Polski? Człowiek, który wyciągnął rękę do Stowarzyszenia Piłki Ręcznej i zapewnił kilku sponsorów przed sezonem - Mariusz Czok - przestrzegał, że taka sytuacja nie będzie trwała wiecznie i do pomocy szczypiornistom muszą włączyć się inni. Tak się niestety nie stało.

    Piłkarze ręczni Śląska w ostatnich latach zawsze mieli "pod górkę". Działaczom z trudem udawało się łatać dziury w klubowym budżecie, a zespół przywykł do zaległości w wypłatach lub obniżaniu kontraktów. Władze miasta (przychylne najbardziej koszykarzom) też rzucały kłody pod nogi. Kiedy miejska hala "Orbita" stała pusta (ze względu na horrendalne opłaty za wynajem), szczypiorniści musieli tułać się po mniejszych salach i tracili publikę oraz potencjalnych sponsorów. Długo trwało, zanim wrocławskim klubom udało się wynegocjować z miastem zdroworozsądkowe ceny za "Orbitę", ale ludzie już zapomnieli o szczypiorniaku w tej hali. Jakby tego było mało, skarbnik Wrocławia zalega klubowi z wypłatą za promocję miasta, czyli występy w europejskich pucharach.

    Mimo tych wszystkich przeciwności działa magia Śląska. Do zespołu lgną bardzo utalentowani gracze i walczą o medal MP i w europejskich pucharach.

    Przed sezonem nowy menedżer Śląska, Adam Wołchowicz obwieścił, że budżet klubu to 1,5 mln złotych. Teraz to już tylko marzenie - aby przetrwać do końca rozgrywek potrzeba ponad 600 tys. złotych. Gdzie ich szukać? Ostatnio, gdy szczypiorniści grali w Gdańsku (pojechali w dniu meczu!), ich menedżera widziano na pojedynku koszykarzy Deichmanna z Anwilem. Czyżby więc piłkarzy ręcznych miał wesprzeć Grzegorz Schetyna? Na ratowanie zespołu i realizację marzeń o złotym medalu zostało już niewiele czasu.

    Na razie Stowarzyszenie Piłki Ręcznej po raz ostatni pokryje koszty organizacyjne meczu z Vive Kielce. Na pucharowy pojedynek z bardzo silnym, węgierskim Dunaferrem kasy już nie ma (potrzeba ok. 20 tys. złotych). Działacze zapewniają jednak, że zespół nie wycofa się z rozgrywek.

    Już nieraz udawało się szczypiornistom Śląska wychodzić z podobnych opresji. Oni sami wierzą, że znów uśmiechnie się do nich szczęście i zapraszają wiernych kibiców WKS-u na czwartkowy (g. 18.00) i niedzielny (g. 19.00) mecz w "Orbicie".

    Paweł Pluta

    • 0 0

  • Robota dla sadu ???

    Chcialbym uprzejmie zapytac, czy w sytuacji takiej jak opisywana, istnieje szansa na pomoc prawna dla zawodniczek. Klub-jako jedna ze stron kontraktu- nie wywiazuje sie z podpisanej umowy.Wprawdzie przepisy ZPRP umozliwiaja poszkodowanym szukanie sobie nowego pracodawcy, ale zaleglosci finansowe pozostana. Gdyby pan Zarebski przekazal np. sklepom lub hurtowni transporcik jego cudownego napoju, a nie dostalby mamony, prawdopodobnie zwrocilby sie do prawnikow o pomoc. A moze-za kare- przestalby zaopatrywac dotychczasowych odbiorcow ???

    • 0 0

  • do poprzednika

    rozmwiazanie kontraktu przez zawodniczek nie powoduje ze jej zaleglosci znikaja, klub nadal powinien jej wyrownac straty, jesli ten nie uczyni rzezcwyisice mozna go skarzyc w sadzie ale na drodze cywilno-prawnej a to trwa i kosztuje

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane