- Żużel był w moim życiu od zawsze - mówi Rasmus Jensen, nowy zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk. 26-letni Duńczyk ma za sobą znakomity sezon w Anglii i w Szwecji. Teraz zamierza rozwinąć skrzydła w Polsce. - Chcę zrobić kolejny krok do przodu i regularnie punktować w Polsce. To dla mnie wielka szansa i nie chcę być rezerwowym. Najlepiej się czuję kiedy ścigam się trzy, cztery razy w tygodniu - uważa zawodnik, który o jedno z trzech miejsc w meczowym składzie dla obcokrajowców będzie walczył z rodakami Mikkelem Bechem, Peterem Kildemandem oraz Szwedem Jacobem Thorssellem.
Którego z zagranicznych żużlowców Wybrzeża cenisz najwyżej pod kątem sportowym?
Rasmus Jensen: Tak, to były dla mnie udane zawody i przyjemnie ścigało mi się w Gdańsku. Niemniej, działacze Wybrzeża mieli inne powody, aby dać mi szansę. Poczyniłem duże postępy w Szwecji i w Anglii. Chcę zrobić kolejny krok do przodu i regularnie punktować w Polsce.
Pytał pan kogoś o Wybrzeże?
W zasadzie dorastaliśmy razem z Mikkelem Bechem. Startowaliśmy razem na motocyklach o pojemności 50 i 80 cc. Znamy się od 8. roku życia. Powiedział mi, że to dobry klub i poparł to faktem, że sam zostaje tu na kolejny sezon.
Kacper Gomólski u trenera gwiazdy UFC Joanny Jędrzejczyk
Miał pan inne propozycje z Polski?
Negocjowałem z kilkoma innymi klubami, ale w Gdańsku było konkretnie. Dali mi do zrozumienia, że nie będą podpisywać kontraktów z nie wiadomo jak dużą liczbą zawodników i że rzeczywiście będę miał szansę na regularną jazdę. Przerabiałem już w Polsce sytuacje, gdy była cała ława zawodników do walki o meczowy skład. Zależało mi na tym, aby teraz było inaczej. To dla mnie wielka szansa i nie chcę być rezerwowym, chcę jeździć. W Gdańsku widzę taką możliwość, a tor ewidentnie mi pasuje. To powody, dla którego wybrałem Wybrzeże.
Jak zaczęła się pana przygoda z żużlem?
W sumie to nawet nie pamiętam. Tata się ścigał, ale ja zaczynałem na motocrossie w wieku 5 lat. Miałem chyba 7, gdy po raz pierwszy poszedłem na żużel. Jestem z małego miasta Holsted, gdzie ta dyscyplina jest bardzo popularna. Tam młodzi ludzie mają w zasadzie żużel i szkołę. W wolnym czasie uprawia się jeszcze kolarstwo górskie, a w weekend robimy grilla. Można powiedzieć, że żużel był obecny w moim życiu od zawsze.
W 2016 roku podpadł pan polskim kibicom i działaczom przez wpis na Twitterze. Nie dostał pan powołania na mecz Polonii Piła i w dość nieparlamentarnych słowach wypowiedział się na temat naszej ligi.
Emocje. Byłem wściekły i napisałem tak, jak napisałem. Nie ma nad czym się rozwodzić. Nie miałem i nie mam nic przeciwko Polsce. To było trochę tak jak narzekanie na Anglię kiedy jedziesz na mecz, a tam znowu odwołują spotkanie z powodu deszczu.
Peter Kildemand. Wywiad po transferze do Zdunek Wybrzeże Gdańsk
Jeśli będzie pan regularnie startował w Polsce, będzie pan chyba należał do grupy najbardziej zapracowanych żużlowców?
W Danii będę ścigał się dla Holsted, a w Szwecji dla Rospiggarny Halstavik. Chciałbym też kontynuować starty na Wyspach dla Swindon Robins. W minionym sezonie wystartowałem w 97 zawodach. Myślę, że to dobra liczba i w następnym roku chcę przekroczyć setkę. Im więcej się ścigasz, tym lepiej dla formy. Czasami po tygodniu przerwy, w pierwszym wyścigu dnia czujesz się trochę "zardzewiały". Najlepiej się czuję kiedy ścigam się trzy, cztery razy w tygodniu. Zobaczymy jak mi pójdzie w duńskich kwalifikacjach do mistrzostw Europy i mistrzostw świata. Będę się starał, ale bez ciśnienia, bo tam jest naprawdę ciężko.
W jaki sposób będzie się pan przygotowywał do sezonu?
Podobnie jak w poprzednim roku. Dużo kolarstwa górskiego, raczej mniej siłowni. Nie lubię podnosić ciężarów. W żużlu potrzebujesz mięśni, ale im jesteś lepszym zawodnikiem technicznie, tym mniej siły używasz. Trzeba mieć po prostu dobrą kondycję.