• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Znów złoto florecistek

Jacek Główczyński
7 lipca 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Mawia się, że w sporcie jest trudniej bronić niż zdobywać. Tym większe słowa uznania należą się gdańskim florecistkom. Sylwia Gruchała, Anna Rybicka i Magdalena Mroczkiewicz przy wsparciu Małgorzaty Wojtkowiak (Warta Poznań) we francuskim Bourges po raz drugi z rzędu sięgnęły po złote medale w turnieju drużynowym mistrzostw Europy.

Co więcej - można mieć nadzieję, że nasze dziewczyny na najwyższym stopniu podium rozgoszczą się na dłużej. Tadeusz Pagiński opracował "złotą" strategię, której założenia trzyma w najgłębszej tajemnicy. "Rywalki widzą, że coś się dzieje, ale nie wiedzą co" - zapewnia gdański fechtmistrz reprezentacji Polski.

Na czym to polega
W meczu drużynowym walczą po trzy zawodniczki. Każda z nich rozgrywa po trzy walki, chyba że trener zdecyduje się którąś z nich zastąpić rezerwową. W Bourges w polskim obozie taka sytuacja miała miejsce tylko raz. Przy wyniku 26:30 w ćwierćfinale z Francją Wojtkowiak na jedną walkę zastąpiła Mroczkiewicz. Efekt był piorunujący. Gdańszczanka poprawiła wynik na 35:31 dla Polski! Magda zasłużyła na tym większą pochwałę, gdyż tego dnia miała w ogóle nie walczyć. Dwa dni wcześniej rywalka z taką siłą uderzyła w jej maskę, że w ochronie na twarz pojawiło się wgięcie, a zawodniczka doznała wstrząśnienia mózgu.

- Wiedziałem, że jeśli nic nie zmienię w tym meczu, to przegramy z Francuzkami. Dlatego zwróciłem się z prośbą do Magdy. Na pewno nie było to polecenie, gdyż zdrowie jest najważniejsze. Zawodniczka była zaskoczona, ale powiedziała "tak" - zapewnia fechtmistrz Pagiński.

- Na założenie stroju miałam może z minutę. O rozgrzewce nie mogło być mowy. Nie było się także nad czym zastanawiać, skoro zespołowi należało pomóc. Wyszłam na planszę i udało mi się. Obecnie czuję się znacznie lepiej, ale do pełni zdrowia trochę jeszcze brakuje - dodaje Mroczkiewicz.

Nie licząc kilku godzin w ostatnią sobotę czerwca po przylocie z Hawany, zawodniczki były poza domem blisko trzy tygodnie. Teraz na kurowanie ran, a przede wszystkim odpoczynek będą miały miesiąc. Pierwsze zgrupowanie przed mistrzostwami świata - 6 sierpnia w Wiśle.

Gradacja ważności
- Mistrzostwa Europy były w tym roku dopiero celem numer trzy na naszej mapie ważności. Najważniejsza jest rywalizacja w Pucharze Świata oraz mistrzostwa świata, gdyż na tych turniejach zdobywamy punkty do kwalifikacji olimpijskich. Dlatego po turnieju indywidualnym był zawód, ale na pewno nie rozpacz. Zresztą wierzyłam, że drużynowo zrewanżujemy się rywalkom. Bo to zupełnie inny turniej. Każda z nas ma do odegrania swoją rolę w zespole i w Bourges z tego zadanie się doskonale wywiązała. Po raz kolejny udowodniłyśmy, że tworzymy kolektyw, prawdziwy team - podkreśla Gruchała, która jako jedyna ma udział we wszystkich czterech złotych medalach z mistrzostw Europy w historii gdańskiej szermierki.

- Nie ukrywam, że liczyłem także na indywidualny medal Sylwii. Przegrała w ćwierćfinale w kontrowersyjnych okolicznościach, a ponadto Gabriela Varga to taka zawodniczka, która ma jeden fenomenalny dzień raz na rok-dwa i to przytrafiło się Węgierce właśnie w Bourges - dodaje Pagiński.

Tajemnice fechtmistrza
- Cieszę się nie tylko ze złotego medalu, ale także z postawy w turnieju indywidualnym. Powodem do satysfakcji jest ósme miejsce, ale jeszcze bardziej konkretne walki, czy nawet akcje, które wcześniej tak dobrze mi nie wychodziły - nie ukrywa Anna Rybicka. Ale, paradoksalnie, popularna "Ryba" najwięcej pochwał od szkoleniowca usłyszała nie po zadanych trafieniach, ale po walce z Fridą Scarpą zremisowanej, w przedostatnim pojedynku z Włoszkami, 0:0! Trzeba bowiem wiedzieć, że na każdą walkę są trzy minuty efektywnego czasu gry. Starcie jest przerywane wcześniej, jeśli jeden z zespołów osiągnie wymaganą liczbę punktów, czyli 5 i jej wielokrotność. Maksymalnie podczas spotkania można zadać 45 trafień. Polkom w dwóch najważniejszych meczach mistrzostw brakowało do tego wyniku, ale najważniejsze, że rywalki trafiały jeszcze rzadziej. I to jest polska metoda na sukces!

- Rzeczywiście zwalniamy walki. Próbujemy to czynić, z różnym powodzeniem, gdzieś od trzech lat. We Francji tę taktykę zawodniczki zrealizowały perfekcyjnie. I w zasadzie... nic więcej nie powinieniem mówić. Nie mogę zdradzać dlaczego to robimy. To zawodowa tajemnica, moja prywatna taktyka. Rywalki wiedzą, że coś się dzieje, ale nie wiedzą co. I niech tak zostanie jak najdłużej. 0:0 w finale Rybickiej to był piękny wynik. Można go porównać do skuteczności piłkarskiego catenacio - cieszy się Tadeusz Pagiński. - Jednak nie powinniśmy akcentować tylko sukcesu turnieju drużynowego. We Francji Polki, z wyjątkiem Wojtkowiak, pięknie biły się także indywidualnie. Trzy zawodniczki z jednego kraju w czołowej ósemce to naprawdę rzadkość. A te wszystkie wyniki zostały osiągnięte przy wielkiej dozie zmęczenia spowodowanego ostatnimi zawodami Pucharu Świata, zmianami stref czasowych... Na przykład Gruchała w ostatnim miesiącu była jedyną zawodniczką na świecie, która biła się we wszystkich turniejach pucharowych od pierwszej do ostatniej walki! Dlatego, oceniając występ podopiecznych, nie zwracam uwagi jedynie na medale. Trzeba mieć w sobie trochę pokory i liczyć się z tym, że rywal może być lepszy. Nigdy nie będę miał pretensji do zawodniczki, która przegrała, jeśli widziałem, że podczas walki zaprezentowała sto procent swoich możliwości - zapewnia gdański fechtmistrz.

Opinie (3)

  • Ciesze sie, ze Magda lepiej sie czuje. Super, ze pomogla w taki sposob swoim kolezankom z klubu. Pozdrawiam Magde serdecznie i trzymam za nia kciuki!

    • 0 0

  • Gratulacje ...

    Gratulacje, brawa i zycze powodzenia

    • 0 0

  • z****iscie

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane