• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

AZS AWFiS - MOSiR 28:22

jag.
13 grudnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Historia lubi się powtarzać. Podobnie jak w poprzednim sezonie, piłkarze ręczni AZS AWFiS Gdańsk przerwali serię meczów bez zwycięstwa w ekstraklasie na własnym parkiecie z MOSiR Zabrze. Akademicy zwyciężyli 28:22 (13:11). To ich pierwszy sukces od 16 października, kiedy przywieźli komplet punktów ze stolicy.

AZS AWFiS: Sibiga, Głębocki, Sokołowski - Wita 1, Malandy 2, Jachlewski 7, Markuszewski 6, Waszkiewicz 6, Janusiewicz 5, Fogler 1, Żółtak, Ćwikliński.
MOSiR: Boncol, Kicki - Bykowski 3, Lasoń 6, Kurełek 1, Pyzik 3, Janecki, Księżyk 2, Kowalski, Borowiec, Rybarczyk, Kędra 2, Kulak 5.
Sędziowały: Bochniarz (Głogów) i Oleśków (Warszawa).

W poprzednim roku gdańszczanie nie potrafili wygrać od 13 września do 6 grudnia. Tym razem ich zwycięska wstrzemięźliwość trwała o blisko miesiąc krócej. Znów przełamali się na zabrzanach i ponownie w głównej roli wystąpili skrzydłowi. Marcin Pilch, który w poprzednim sezonie zaaplikował zabrzanom 11 bramek, w sobotę przyszedł na ul. Wiejską bez kul, ale do szatni nie wszedł.

- Mam nadzieje, że do gry uda mi się wrócić za dwa miesiące, może zdążę na pierwszy mecz ligowy w nowym roku (29 stycznia - przyp. jag.) - mówi lewoskrzydłowy, który w tym sezonie nie zagrał w ekstraklasie nawet minuty. Wbrew optymistycznym deklaracjom, popularnego "Małego" nie mógł zastąpić Bartłomiej Pepliński, który z powodu dolegliwości zdrowotnych opuścił trzeci mecz. Całe szczęście, że na wysokości zadania stanęła młodzież. Skrzydłowi zdobyli aż 13 bramek. Cenne były zwłaszcza trafienia Mateusza Jachlewskiego. Od stanu 10:11 "Siwy" miał cztery kolejne celne rzuty. Lewoskrzydłowy czuł się jak ryba w wodzie w okresie, gdy przyszło gdańszczanom grać w liczebnej przewadze. Od 22 minuty aż do przerwy MOSiR został ukarany czterema karami. Zanim był zmuszony do gry w osłabieniu, prowadził 11:8.

Panie nader często upominały panów. Szczególnie wzruszał je widok leżących szczypiornistów na przedpolu przeciwnika. Ktoś żartobliwie stwierdził, że nie mogły patrzeć na "upadłych mężczyzn" i od razu dyktowały rzuty karne. Inna sprawa, że ponownie próby z siedmiu metrów nie były silną stroną gospodarzy. Z siedmiu takich rzutów wykorzystali cztery.

- W tym tygodniu nie trenowaliśmy karnych. Wcześniej bywały takie ćwiczenia, ale na pewno przydałoby się ich więcej - przyznał Michał Waszkiewicz, który znalazł się w gronie niefortunnych strzelców.

Ale jeśli ktoś miał to za złe rozgrywającemu, musiał mu odpuścić ten występek w środku drugiej połowy. Od wyniku 16:14 do 21:17, kiedy rywale powierzyli "plastra" Michałowi Janusiewiczowi, Waszkiewicz zdobył cztery bramki.

Jeszcze w 51 minucie wszystko mogło się zdarzyć. Przewaga gdańszczan wynosiła zaledwie 21:19. O swoim istnieniu przypomniał Robert Fogler, a ostatnie minuty należały do Marcina Markuszewskiego.
Głos Wybrzeżajag.

Kluby sportowe

Zobacz także

Opinie (3)

  • W AZS gra zawonik nieszanujacy zdrowia kolegów.

    Grał z nr 3 w sobotę. Na stronie pilka reczna.pl o Janusiewiczu tez duzo jako grajacym w chamski sposób.
    Pan treber albo nie widzi albo nie chce widziec - bo reakcji zadnej.
    Panie trenerze wytłumaczy pan jemu, że kij ma dwa końce.
    Mecz beznadziejnie słaby, przypominał szkolnego zbijaka. No cóż grały dwie najsłabsze drużyny tej ligi.

    • 0 0

  • delegat neimasz racji. Nasz nr 3 to dobry zawodnik :)

    • 0 0

  • każdy z zawodników spisał się na tyle dobrze na ile mógł:).Uważam że mecz nie był zły!najważniejsza jest wygrana:) i należy się cieszyć:)

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane