• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bo do tańca trzeba dwojga...

Jacek Główczyński
18 lutego 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Miało być miło, sympatycznie... Wyszło tak, jak często bywa w łyżwiarstwie figurowym, czyli trafiliśmy do... magla. Chcieliśmy pokazać, skąd na mistrzostwach Europy seniorów wziął się Michał Zych, a jednocześnie zapytać, dlaczego wychowanek Stoczniowca w najważniejszym dotychczas starcie w karierze nie jechał na chwałę gdańskiego klubu. Przy ul. Bażyńskiego pamiętają 21-letniego dzisiaj zawodnika, ale z opiniami, które uzyskaliśmy od trenera i dyrektora nie zgadzają się rodzice potencjalnego olimpijczyka 2006. Państwo Ewa i Ryszard Zychowie nie bez racji podkreślają, "bo do tańca trzeba dwojga"...
Michał Zych, który z Aleksandrą Kauc już jako zawodnik MKŁ Łódź zajął czternaste miejsce w debiucie na mistrzostwach Europy, co w parach tanecznych oznacza sędziowskie przyzwolenie na rychły awans, zjawił się w "Olivii" przed piętnastoma laty.
Chcieliśmy, by tak samo jak jego starsze rodzeństwo, nauczył się jeździć na łyżwach. Trenerzy stwierdzili, że syn ma talent, proponując jednocześnie stałe treningi w klasie sportowej. Nie znaliśmy zaplecza, układów i związanych z tym sportem intryg zastrzegają się państwo Zychowie.
Jego gdański okres był długi i bujny przyznaje Mirosław Plutowski, który szkolił zawodnika w parach tanecznych. Ale zanim Michał trafił pod jego skrzydła, próbował kariery solowej. Od 1989 roku trenował u Mirosława Gabrysia. Ta współpraca zaowocowała m.in. dwukrotnym zwycięstwem w Pucharze Warszawy juniorów młodszych (1993-94) oraz brązowym medalem zawodów Północ-Południe (93).
Zapewniano nas, że jeżeli syn będzie zdolny, to klub weźmie go pod swoją opiekę. Był bardzo pracowity, koleżeński, sumienny, uczciwy, ale na obietnicach się kończyło. Do kasy byli inni. Na Michała tylko krzyczano: "Trenuj, trenuj!". Za buty łyżwiarskie, stroje, lekcje baletu, tańca czy musieliśmy płacić sami. Koszty i... intrygi jeszcze wzrosły, gdy syn przeniósł się do par tanecznych zapewniają państwo Zychowie.
W sezonie 1996/97 Zych i Agnieszka Szot zostali wicemistrzami Polski juniorów młodszych.
Z Agnieszką jeździł najdłużej, przez trzy sezony. Potem zniknął na dwa lata. Próbował znaleźć partnerkę w Łodzi, był w Belgii. Wrócił do nas, przeprosił i znów zaczął jeździć w Stoczniowcu. Związał się z Martą Dzióbek. Po 1,5-sezonu i ten duet się rozpadł. Próbowaliśmy połączyć Michała z Patrycją Petrus. Trenowali wspólnie przez dwa miesiące wspomina Plutowski.
Trener znikał na całe miesiące, Michał i Agnieszka często trenowali sami. Ich wyniki sportowe nie były adekwatne do ich pracy i naszych wydatków finansowych, nie satysfakcjonowały syna. Zachorował. Miał 6-miesięczną przerwę. Potem podejmował dorywcze prace, aby zarobić na łyżwiarskie treningi. Następne partnerki w Stoczniowcu zupełnie do niego nie pasowały. Dzióbek była za wysoka i za ciężka dla syna, a Petrus o 30 centymetrów niższa od Michała tłumaczą rozdzice łyżwiarza.
Zychowi pomogła Ewa Kierzkowska, sekretarz generalny Polskiego Związku Łyżwiarstwa Figurowego. Najpierw trafił na trzymiesięczny staż u Natalii Dubowej, w USA, a następnie do MKŁ Łódź, pod skrzydła Marii Olszewskiej-Lolenkiewicz, która prowadziła wcześniej m.in. Sylwię Nowak i Sebastiana Kolasińskiego.
W łyżwiarstwie figurowym nie ma pieniędzy przy zmianie barw klubowych. Potrzebny był tylko nasz podpis na dokumencie. Teoretycznie mogliśmy się nie zgodzić, ale nie było ku temu podstaw merytorycznych. We wrześniu 2003 Zych stał się formalnie zawodnikiem MKŁ przyznaje Jerzy Gotalski, dyrektor Stoczniowca.
Rodzice zawodnika utrzymują, że Zych mógł startować z Kauc jako zawodnik Stoczniowca.
To Marek Kostecki, prezes Stoczniowca, zaproponował definitywne odejście, chociaż żadnego stypendium w Gdańsku Michał nigdy nie miał. Był dobry, gdy jako junior zdobywał punkty, za które później klub otrzymywał pieniądze. Wychodzi na to, że dla Stoczniwoca tylko mali są dochodowi, a gdy dorosną to... pa pa nie ukrywają goryczy Ewa i Ryszard Zychowie.

Zobacz także

Opinie (6)

  • odchodzą

    Panu Plutoskiemu nijeden zawodnik wyfrunął, coś w tym musi być. Szkoda, że zawodnicy którzy dochodzą do odpowiedniej klasy rezygnują albo się przenoszą do innego miasta i tam pod innym szyldem zbierają laury. Ja osobiście bym chciał aby Michał rozsławiał imię klubu Stoczniowiec ale tak się nie stało i z tego powodu nałeży ubolewać ,

    • 0 0

  • Dlaczego?

    Działacze sportowi nie łudźcie się, że w dzisiejszych czasach kiedy to sport jest już prawie zawodowy pod waszym bokiem i bez waszej pomocy wyrosną wam reprezentanci kraju czy przyszli olimpijczycy.
    Jeżeli już tak się stało i Michałowi udało się wybić się ponad przeciętność większości łyżwiarzy w waszym klubie , to dlaczego????
    Przecież ten sportowiec i może jeszcze w przyszłości paru innych będą żywą reklamą zarządzających przez was klubów sportowych. Oni właśnie będą przyciągać młodzież do "waszych" klubów i sponsorów!!!!

    • 0 0

  • chora

    sekcja łyżwiarstwa figurowego na lodzie w klubie Stoczniowiec jest bardzo chora i trzeba ją jak najszybciej reanimować bo inaczej umrze śmiercią naturalną .A może właśnie o to komuś chodzi????

    • 0 0

  • przyznaje rację

    Niestety przyznaje rację , to co się dzieje w klubie jest chore,nie tylko w łyżwiarstwie figurowym ale też w jego odmianie ,łyzwiarstwie grupowym-synchronicznym.Trenerka wszystko ustawia w/g własnego "widzimisie", zauwaza tylko lizusów i swoich ulubieńców, atmosfera zastraszenia i paskudnego strachu a te dziewczyny naprawdę się starają ,to ich pasja, poświęcają każdą chwile na ten sport ale wyjazdy ,to już "paciotki" i znajomi pani trener, a mówi się ze młodziez zła .To starsi uczą takiego zachowania..fe..

    • 0 0

  • przyznaje racje

    moja córka chodzi do szkoły sportowej i trenuje od kilku lat jazde figurową dzieci nie sa zapisane w klubie stoczniowca nie posiadaja badań lekarskich córka bardzo sie stara nigdy nie miała doczynienia z jazda na lodzie odpoczątku nie bylo podziału na grupy ktorzy mieli doczynienia z lodem i tych ktorzy nie mieli i start był nie rowny co teraz widac bo sa pewne braki corka chce trenowac tylko sie zniecheca tym ze ciagle trenerzy zwracaja uwage na te osoby ktore miały doczynienia z lodem wczesniej niewiem kto decyduje o tym wszystkim znajac zycie zapewne decyduje grubosc portfela

    • 1 0

  • przyznaje racje c.d

    Przyznaje racje w 100% P.marii, trenerka synchronu pojęcia nie ma o treningu, nigdy nie pokazała porządnie kroku ani jego wykonania."jedzie" na swojej byłej chwale..ale to było dawno..trzyma się kurczowo kasy i układzików.Uważa się za"wielką" trener a potrafi tylko wrzeszczeć i gnoić dobrych zawodników.Władze klubowe chyba są ślepe..ale na układy teraz też nie ma rady..współczuję zawodniczkom takiej pseudo-trenerki..

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane