- Śmialiśmy się już z kolegami z poprzedniego, mojego klubu, że co tydzień powinienem grać z Lechią Gdańsk, bo w ekstraklasie też z nią zagrałem niezłe spotkanie i wygraliśmy 2:1. Mam takie małe deja vu z sezonu, kiedy awansowałem z Miedzią Legnica. Wtedy też początek mieliśmy taki w kratkę, a później zaczęliśmy punktować. Nie powiem, że aż tak dobrze jak teraz w Arce Gdynia, bo wcześniej 9 zwycięstw z rzędu nie miałem nawet w juniorach - przyznaje Paweł Lenarcik, bramkarz żółto-niebieskich, który w debiucie w derbach Trójmiasta zachował czyste konto i walnie przyczynił się do wygranej 1:0.
Jacek Główczyński: W derbach Trójmiasta zagrał pan po raz pierwszy. Jak panu smakuje zwycięstwo nad Lechią Gdańsk?
Paweł Lenarcik: Śmialiśmy się już z kolegami z poprzedniego. mojego klubu, że co tydzień powinienem grać z Lechią Gdańsk, bo w ekstraklasie też z nią zagrałem niezłe spotkanie i wygraliśmy 2:1. Może to jest jakiś pomysł i dobrze mogłoby to wyglądać, aby można było w każdej kolejce grać z tym rywalem.
Podkreśleniem tego dobrego nastroju było również zatańczenie "Zorby"
Tak to wyszło spontanicznie, aby przy kibicach zatańczyć. "Zorba" od kilku meczów jest fajną wizytówką tej szatni, naszym znakiem rozpoznawczy. Może ja tego tak nie odczuwałem jak kibice Arki, którzy na zwycięstwo w derbach czekali 16 lat, ale cieszę się, że wygraliśmy w równym stopniu jak kibic Arki. Nie powiem, że nasi sympatycy mogą być z nas dumni, ale na pewno mogę stwierdzić, że w tym meczu pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę.
Zobacz, jak wyglądało starcie Pawła Lenarcika z Maksymem Chłaniem, po którym piłkarzem Lechii Gdańsk został wyrzucony z boiska
Zagrał pan w Arce po raz 11., ale był to dopiero pierwszy mecz przy niemal pełnym stadionie. Jakie wrażenia?
Czuło się, że to nie jest gra przy 300-500 kibicach, ale przy 12 tysiącach. Ja osobiście uwielbiam taką atmosferę, otoczkę dużych meczów. Po to trenowałem kilkanaście lat, aby w takich meczach, przy takiej publice zagrać. Cieszymy się, że kibice wrócili na stadion i nam pomogli w derbach.
Każda interwencja, która pomaga drużynie jest ważna. To są aspekty bramkarskie, których nie widzą ludzie, którzy bliżej nie interesują się naszym fachem. Tylko pojedynczy ludzie mogą zobaczyć jak naparwdę wygląda nasza praca, jakie detale decydują, że strzał jest broniony czy nie.
Dla bramkarza jest to naprawdę nieprzyjemna pogoda. Jeszcze brakowało tylko wiatru, żeby nam uprzykrzyć życie. Mam wrażenie, że bramkarzowi jest zdecydowanie gorzej w takiej aurze. Czasami byłem przerażony, bo nie widziałem linii. Zawodnicy z pola są cały czas w ruchu, choć nie powiem, że oni mieli fajnie, bo do tej piłki cały czas przyklejał się śnieg i ciężko było cokolwiek zrobić zwłaszcza w pierwszej połowie. Próbowaliśmy grać piłką, ale to nam nie wychodziło. W drugiej połowie zaczęliśmy grać bezpośrednio na Karola Czubaka czy na Olafa Kobackiego i to przyniosło skutek w postaci bramki. Generalnie myślę, że im było lepsze boisko, to i Arka była lepsza. Myślę, że gdyby nie padał śnieg, to by to jeszcze lepiej wyglądało.
Dwa tygodnie temu objęliście pozycję lidera Fortuna 1. Ligi, a w derbach Trójmiasta ją obroniliście. Czy już pewnie czujecie się w tej roli?
Mam takie małe deja vu z sezonu, kiedy awansowałem z Miedzią Legnica. Wtedy też początek mieliśmy taki w kratkę, a później zaczęliśmy punktować. Nie powiem, że aż tak dobrze jak teraz w Arce Gdynia, bo wcześniej 9 zwycięstw z rzędu nie miałem nawet w juniorach. Myślę, że nasz mental i ta szatnia, gdzie wszystko się zjednoczyło, jest siłą tego zespołu. Nawet taki mecz, gdzie w pierwszej połowie Lechia miała klarowniejsze sytuacje i nie zdobyła bramki, a i w drugiej połowie też przetrzymaliśmy te minuty w osłabieniu, to wszystko pokazuje charakter tej drużyny.
Michał Marcjanikdostałby "burę" w szatni, gdybyście jednak derbów nie wygrali?
To się tak naprawdę szybko dzieje na boisku. Chciał go sfaulować? No nie chciał. To była sytuacja stykowa. Niestety, dla nas nie była taka, jaką chcieliśmy. Myślę, że naszą dobrą organizacją w defensywie to się udało wybronić i dzięki temu cieszymy się.
Druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka dlaMaksyma Chłaniabyła zasłużona?
"Ewident". Kopnął mnie. Bardzo boli mnie ręka. Nie powiem że "przyaktorzyłem", bo mnie uderzył, ale wiedział też, że miał żółtą kartkę i sędzia na takie rzeczy patrzy.
Każdy gra z każdym mecz i rewanż. Dwie najlepsze drużyny wywalczą bezpośredni awans do ekstraklasy. Zespoły z pozycji 3-6 zagrają w dwustopniowych barażach o jeszcze jedno miejsce premiowane awansem.
Natomiast trzy najsłabsze drużyny zostaną zdegradowane do II ligi.
wszystkie piłki, które wyłapywał - albo kulane albo w jego ręce lub w ich okolice... czas pokaże, jak Lechia postrzela mocniej i bliżej spojenia słupka z poprzeczką...
Zwariowany wieczór wychowanka Arka Gdynia. Przeczytaj wywiad z Michałem Marcjanikiem, który mówił nie tylko o derbach, ale już też wysłał sygnał Lechowi Poznań
Szymon Marciniak w derbach Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 1:0 od zachwytów po kontrowersje. Zagłosuj i oceń pracę arbitra
Dlaczego Arka Gdynia wygrała, a Wojciech Łobodziński wyrywał sobie włosy z głowy?
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
