Londyńska mgła będzie jedynym niemiłym wspomnieniem koszykarzy Prokomu Trefla Sopot z pobytu w Anglii. Mecz z Brighton Bears i jego wynik 68:57 (20:6, 15:21, 13:18, 20:12) w 4. kolejce Pucharu ULEB są zdecydowanie warte wspominania. Tak wysoko z wicemistrzem Anglii w Brighton Center University of Sussex nie wygrał żaden inny zespół z naszej grupy.
PROKOM: Pacesas 5 (2 zbiórki, 2 asysty), Pluta 14 (4/10 za dwa, 0/3 za trzy, 6/6 z wolnych), Jagodnik 13 (3/7 za dwa, 1/5 za trzy, 4/6 z wolnych, 11 zbiórek, asysta, 2 przechwyty), Masiulis 6 (3/7 za dwa, 6 zbiórek, 5 fauli), Einikis 10 (4/7 za dwa, 4 faule) - Conlan 4 (2 zbiórki, 4 asysty, przechwyty, strata), Marković 5, Dylewicz 11 (5/8 za dwa, 9 zbiórek).
BEARS: Duck 18 (6/13 za dwa, 0/4 za trzy, 6/10 z wolnych, 4 zbiórki), Willimas 3, Philips 3, Warren 13 (3/12 za dwa, 2/6 za trzy, 15 zbiórek), Siemion 4 - Brown 4, Frederick 2, Alleyne 10 (3/9 za dwa, 4/9 z wolnych, 9 zbiórek 3 bloki).
Prokom grał późno, o 20.15 miejscowego czasu (21.15 w Polsce), jednak nikomu nie chciało się spać. Zawodnicy oczekiwanie na mecz umilali sobie oglądaniem telewizji, słuchaniem muzyki i przeglądem brytyjskiej prasy w hotelu "Quality". Spotkanie zaczęło się z 15-minutowym opóźnieniem, bo sędziowskie trio zatrzymał wypadek na autostradzie. Na szczęście nie uczestniczyli w nim.
Eugeniusz Kijewski mógł wystawić do gry jedynie ośmiu zawodników. Oba zespoły z trudem zdobywały punkty, ale Prokom bronił o dwa piętra lepiej od czarnoskórych zawodników
Nicka Nurse'a (w zespole "Niedźwiadków" jest tylko dwóch białych).
Goran Jagodnik ściągał 11 razy piłkę z tablic, a Filip Dylewicz - 9. O Richardzie Lugo zaczęliśmy myśleć, gdy w końcówce spotkania boisko za pięć fauli opuścił
Tomas Masiulis. Tak na marginesie, kontakt działaczy z Wenezuelczykiem się urwał, więc jego przyjazd do Sopotu stanął pod znakiem zapytania. U rywali pierwszym "zbieraczem" był Kendrick Warren (15). My cieszyliśmy się, że przeciwko wicemistrzom Polski nie mógł zagrać jeszcze Olumide Oydeji (210 cm), który podpisał umowę z Bears w dniu meczu. Nigeryjczyk w ostatnim sezonie rozegrał 27 spotkań w NBA (nr 42 draftu 2000) broniąc barw Orlando Magic. Prokom od początku kontrolował przebieg wydarzeń na boisku. Jednak gdy na początku czwartej kwarty zrobiło się tylko 50:49 dla gości, 1200 fanów uwierzyło, że warto było wydać 10 funtów na bilet. Trójką uspokoił ich Travis Conlan. To o tyle godne uwagi, że Amerykanin trafia do kosza od wielkiego dzwonu.
- Mieliśmy dobry początek dzięki twardej defesywie i spokojnym atakom. Gdy gospodarze wrócili do gry, zrobiło się gorąco. Mecz stał się bardziej interesujący dla fanów. W końcówce górę wzięło nasze doświadczenie - zauważył trener
Kijewski.
- Szkoda chybionych rzutów. Najważniejsze jest jednak zwycięstwo, po które pojechaliśmy do Anglii. Mam także swoją małą satysfakcję, bo trafiłem ważną trójkę - dodał
Conlan.
- Mieliśmy straszny początek meczu. Pościg za doświadczonym rywalem z Polski kosztował nas wiele sił. Z tego między innymi wynikały nasze pudła - tłumaczył porażkę coach ekipy z Brighton.
Rano, po śniadaniu sopocianie udali się na lotnisko Heathrow, by via Kopenhaga dotrzeć do Rębiechowa.
- Śniadanie było typowo angielskie. Jajecznica na bekonie, grzanki i kawa. Smakowało bardzo sztucznie. Daleko jednak nie dojechaliśmy, bo nad Londynem jest mgła. Siedzimy na walizkach i czekamy na poprawę pogody - informował wczoraj wieczorem z lotniska
Jacek Jakubowski, dyrektor sopockiego klubu.
4. kolejka.Croatia Insurance Split - Ionikos NF Egnatia Ateny 84:75 (29:22, 18:16, 12:15, 25:22); McCants 26 - Papanikopoulos 21, Lietuvos Rytas Wilno - Cholet Basket 74:72 (20:16, 18:16, 14;17, 22:23); Lucas 20 - Lyday 23.
1. Lietuvos 4 8 292-266
2. PROKOM 4 7 304-253
3. Cholet 4 6 299-304
3. Croatia 4 6 308-333
5. Ionikos 4 5 295-317
6. Brighton 4 4 281-306