- 1 Arka: remis, kontuzja, czerwona kartka (84 opinie) LIVE!
- 2 Lechia musi wygrać i poczekać na awans (44 opinie) LIVE!
- 3 Wybrzeże - Polonia. Nowe otwarcie (91 opinii) LIVE!
- 4 Festiwal trójek Trefla w play-off (9 opinii) LIVE!
- 5 Karatecy na medale MP (6 opinii)
- 6 Ogniwo walczy o finał, Lechia pomoże? (2 opinie)
Challenge Cup: Ursus Napoca - Nata AZS AWF 26:30
17 marca 2003 (artykuł sprzed 21 lat)
Piłkarki ręczne Naty AZS AWF Gdańsk są niepokonane w Challenge Cup! Po dwóch zwycięstwach nad Comets Helsinki (Finlandia) oraz wygranej i remisie z Otmar St. Gallen (Szwajcaria) zespół Jerzego Cieplińskiego pokonał na wyjeździe Universitateę Ursus Cluj Napoca 30:26 (17:15). W najbliższą sobotę tę zaliczkę trzeba obronić w Gdańsku i będziemy cieszyć się z awansu do półfinałów europejskich pucharów!
NATA: Łotariewa - Truszyńska 3, Orzeszka 4, Stachowska 2, Zimna, Tomaszewicz 7, Bołtromiuk 6, Golińska 4, Kudłacz 4.
Gdańszczanki zepsuły miejscowym... fetę. Do hali, w której rozgrywano pierwszy mecz po modernizacji, stawiło się ponad dwa tysiące kibiców oraz przedstawiciele ministerstwa sportu. I choć po przerwie, zgodnie z przewidywaniami gdańskiego szkoleniowca, w hali rozpościerał się dym tytoniowy, nasza drużyna wywiozła z Napoli bardzo dobre wspomnienia rumuńskiej gościnności.
- Przyjęcie niczym nie różniło się od tego w Szwajcarii, było na europejskim poziomie. Publiczność była żywiołowa, ale kiedy pod koniec meczu było wiadomo, że to zwyciężymy, nasze zawodniczki też otrzymały oklaski. Wreszcie nie można mieć zastrzeżeń do arbitrów z Lwowa. Wprawdzie lekko faworyzowali rywalki, ale bez przesady. Ich gwizdanie można uznać za poprawne - ocenia trener Jerzy Ciepliński.
Od początku gry akademiczki przejęły inicjatywę. Przed przerwą prowadziły nawet czterema bramkami (7:3 i 9:5). Po zmianie stron Rumunki starały się odzyskać pole, ale tylko raz udało im się osiągnąć jednobramkowe prowadzenie.
- Gdzieś na kwadrans przed koncem zażegnaliśmy niebezpieczeństwo. Później nasza przewaga oscylowała wokół 3-5 bramek. Na największe słowa uznania zasłużyła Galina Łotariewa, która często broniła w sytuacjach sam na sam. Pochwały należą się też Agnieszce Golińskiej. Zagrała niemal w całym spotkaniu, choć słaniała się na nogach. Chyba zaatakowała ją grypa jelitowa - podkreśla gdański szkoleniowiec.
Mimo wygranej z szóstą drużyną ligi rumuńskiej, w obliczu rewanżu w ekipie Naty nie ma hurraoptymizmu. Nastroje stara się tonować sam szkoleniowiec. - O tym, kto awansuje do półfinału, zadecyduje mecz 22 marca. Niczego nie możemy zaniedbać. Rumunki to dobrze zorganizowany i wyszkolony zespół, zdecydowanie groźniejszy niżby wskazywały na to zapisy wideo, którymi dysponowaliśmy. W naszej lidze walczyłby z pewnością o medal - podkreśla Jerzy Ciepliński.
NATA: Łotariewa - Truszyńska 3, Orzeszka 4, Stachowska 2, Zimna, Tomaszewicz 7, Bołtromiuk 6, Golińska 4, Kudłacz 4.
Gdańszczanki zepsuły miejscowym... fetę. Do hali, w której rozgrywano pierwszy mecz po modernizacji, stawiło się ponad dwa tysiące kibiców oraz przedstawiciele ministerstwa sportu. I choć po przerwie, zgodnie z przewidywaniami gdańskiego szkoleniowca, w hali rozpościerał się dym tytoniowy, nasza drużyna wywiozła z Napoli bardzo dobre wspomnienia rumuńskiej gościnności.
- Przyjęcie niczym nie różniło się od tego w Szwajcarii, było na europejskim poziomie. Publiczność była żywiołowa, ale kiedy pod koniec meczu było wiadomo, że to zwyciężymy, nasze zawodniczki też otrzymały oklaski. Wreszcie nie można mieć zastrzeżeń do arbitrów z Lwowa. Wprawdzie lekko faworyzowali rywalki, ale bez przesady. Ich gwizdanie można uznać za poprawne - ocenia trener Jerzy Ciepliński.
Od początku gry akademiczki przejęły inicjatywę. Przed przerwą prowadziły nawet czterema bramkami (7:3 i 9:5). Po zmianie stron Rumunki starały się odzyskać pole, ale tylko raz udało im się osiągnąć jednobramkowe prowadzenie.
- Gdzieś na kwadrans przed koncem zażegnaliśmy niebezpieczeństwo. Później nasza przewaga oscylowała wokół 3-5 bramek. Na największe słowa uznania zasłużyła Galina Łotariewa, która często broniła w sytuacjach sam na sam. Pochwały należą się też Agnieszce Golińskiej. Zagrała niemal w całym spotkaniu, choć słaniała się na nogach. Chyba zaatakowała ją grypa jelitowa - podkreśla gdański szkoleniowiec.
Mimo wygranej z szóstą drużyną ligi rumuńskiej, w obliczu rewanżu w ekipie Naty nie ma hurraoptymizmu. Nastroje stara się tonować sam szkoleniowiec. - O tym, kto awansuje do półfinału, zadecyduje mecz 22 marca. Niczego nie możemy zaniedbać. Rumunki to dobrze zorganizowany i wyszkolony zespół, zdecydowanie groźniejszy niżby wskazywały na to zapisy wideo, którymi dysponowaliśmy. W naszej lidze walczyłby z pewnością o medal - podkreśla Jerzy Ciepliński.
Kluby sportowe
Opinie (3)
-
2003-03-17 09:45
Bravo Nata!!!
Myślę, że to bardzo cenny wynik... długa podróż, wcześniejszy mecz z Natą i trudna rumuńska hala... w rewanżu powinno być łatwiej- 3mam kciuki
- 0 0
-
2003-03-17 09:46
... chodziło oczywiście o mecz z Piotrcovią ;)
- 0 0
-
2003-03-17 15:40
brawa brawa natalki!!!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.