Rozmowa z Markiem Kusto, trenerem piłkarzy Arki
- Jest pan zadowolony z dotychczasowego dorobku drużyny?- Wolałbym mieć dwa punkty więcej, lecz nie ma powodu do niezadowolenia.
- Z Górnikiem rzeczywiście można było wygrać, lecz...- W 21 minucie powinniśmy prowadzić 2:0. Drugi gol uspokoiłby mój zespół, ale stało się inaczej. Goście zaczęli lepiej funkcjonować, wyrównali i w arkowcach zaczęła tlić się obawa nawet o ten jeden punkt. Przestaliśmy grać dokładnie. Uboższa o trzy punkty jedenastka z Łęcznej będzie coraz groźniejsza.
- Jacek Milewski zasygnalizował potrzebę wzmocnienia ataku graczem wysokim i skutecznym...- Nie wiem skąd ten pomysł. Mówiliśmy, że kadra jest zamknięta, że budżet ściśle określony. Zastanówmy się, czy na rynku jest taki napastnik. Daleko mi do paniki. Za nami dopiero trzy kolejki i za wcześnie na korekty.
- "Piłka Nożna" podała, że budżet Arki jest o półtora miliona większy, niż się oficjalnie mówi, więc może prezes dysponuje dodatkowymi środkami.- Nic o tym nie wiem.
- Drażnią pana nasze nadzieje?- Skądże znowu?! Poprzeczkę trzeba zawieszać sobie wysoko. Naszym celem jest ugruntowanie pozycji w lidze. Jeśli co tydzień będziemy zdobywać punkty, miejsce w tabeli będzie wysokie. Nie mam nic przeciwko nadziejom kibiców marzących o barażach. Jednak nie zapominajmy o konkurentach. Oni nie próżnują.
- We wtorek poważny błąd zrobił Marcin Mańka.- Do bramkarza trzeba mieć zaufanie, więc na pytanie o zmianę na tej pozycji odpowiem, że nie ma sprawy. Marcin odbił pierwsze dośrodkowanie i gdy cofał się do drugiego, został uprzedzony. Nie pomogli mu obrońcy. Po przerwie wybronił nam jednego gola.
- Koledzy z "DB" podważyli przydatność Wilka i zapytali o Murawskiego.- Robert włożył w grę wiele serca, krytyka jego postawy jest przedwczesna. Rafał, wbrem pozorom, nie znalazł się na marginesie kadry. Wciąż cenię jego możliwości.
- Jacek Fojna i Daniel Laskowski oglądali z trybun mecz z Górnikiem. Kto teraz?- Jeszcze nie wiem. Brak tej dwójki w protokole niczego nie oznacza. Oni już dostali szansę w Piotrkowie i doczekają się następnej.
- Czy jest problem z Michałem Smarzyńskim?- "Smoleń" wrócił po kontuzji i szybko został kopnięty w obolałą kostkę. Może i jego występ był ryzykowny. Teraz zagra, jeśli odzyska pełną sprawność. Wolałbym go mieć w składzie.
- Śląsk zmienił się po spadku, ale nadal posiada kilka ligowych indywidualności, że wymieńmy Gortowskiego, Jawnego, Sztylkę i Naskręta. Panuje opinia, że na tym szczeblu to duży atut.- Indywidualności zawsze są pożądane, lecz w czwórkę nie wygra się wszystkich meczów. Nie wątpię, że wrocławianie zechcą odegrać poważną rolę, jednak na razie są groźni tylko na własnym boisku. Bez względu na to traktuję grę z WKS bardzo poważnie, bo to już moment, kiedy krystalizuje się czołówka. Chcemy do niej należeć.
- Mecz ze Śląskiem to również szczególna presja.- Wiem, że kibicom zależy na sukcesie i oczekuję, że mój zespół jest przygotowany na taki stres. To zresztą nic nadzwyczajnego.
- Pański kolega z boiska i teraz po fachu, Zbigniew Boniek, wystartował w roli selekcjonera...- To dobry kandydat. Najważniejsze jest, abyśmy mu zaufali. Skoro się zdecydował, wie, co trzeba robić. Mówię o tym, bo u nas ściąga się kogoś w dół zanim ten zdąży się odbić. Remis z Belgią nie jest zły. To dobry zespół, który potrafił utrzymać piłkę.
star.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
