To był drugi dzień bez polskich zdobyczy w mistrzostwach Europy w szermierce. Najbardziej rozczarowali szpadziści, którzy bronili srebra sprzed roku, a w Bourges odpadli już w 1/8 finału. Dzisiaj trzymać będziemy kciuki za trzy gdańszczanki: Sylwię Gruchałę, Magdalenę Mroczkiewicz i Annę Rybicką. Pierwsza z nich dwukrotnie już wygrywała indywidualnie kontynentalny championat, a wraz z koleżankami była przed rokiem najlepsza w drużynie.
W turnieju indywidualnym szpadzistek najlepiej z czterech Polek spisała się
Danuta Dmowska (Legia Warszawa), która zajęła 20. pozycję.
Monika Lampkowska (IKS Warszawa),
Magdalena Kumiet (Legia Warszawa) i
Beata Tereba (Warszawianka) odpadły w 1/32 finału.
W zmaganiach drużynowych szablistek
Aleksandra Socha (AZS AWF Warszawa),
Bogna Józwiak (AZS AWF Poznan) i
Katarzyna Kuźniak (Warszawianka) zajęły siódme miejsce, wygrywając z Rumunią 45:44. Drogę na podium zamknęły im porażki z Rosjankami 31:45 i Węgierkami 38:45. Natomiast szpadziści poślizgnęli się już w 1/8 finału, przegrywając z Włochami 42:45. Tym samym nawet trzy późniejsze sukcesy wystarczyły brązowemu medaliście indywidualnie,
Tomaszowi Motyce i spółce zaledwie do dziewiątej pozycji.
Dzisiaj we Francji walczyć będą indywidualnie m.in. florecistki.
Tadeusz Pagiński wystawia najsilniejszy obecnie skład z trzema gdańszczankami i
Małgorzatą Wojtkowiak (Warta Poznań). Najbardziej liczymy na Gruchałę. To aktualna dwukrotna mistrzyni Europy i trzecia zawodniczka zakończonego właśnie za oceanem Pucharu Świata.
- Wygrana w Nowym Jorku i druga pozycja na Kubie sprawiły mi ogromną radość. Ale dwa tygodnie za oceanem, kilka dni w domu i kolejny wyjazd - taki harmonogram jest naprawdę męczący. Jednak obiecuję, że zrobię wszystko, aby obronić złoto, i to w obu konkurencjach - zapewniała w sobotę w Gdańsku Gruchała. Humory dopisywały także jej klubowym koleżankom.
- Sama jestem zaskoczona formą, kondycją. Dlatego z nieciepliwością czekam na start w mistrzostwach. Drużynowo stać nas na obronę złota. Indywidualnie dużo zależy od rozstawienia - mówi Rybicka. - Dopiero po powrocie do Europy zaczynam odczuwać zmęczenie. Nie, wcale nie narzekam. Szczerze powiem, że myślałam, że będzie gorzej. We Francji liczę przede wszystkim na złoto w drużynie. Indywidualnie chciałabym jak najlepszej powalczyć, ale konkretnego wyniku nie obiecuję - dodaje Mroczkiewicz.