- 1 Było ciężko, ale Arka o punkt do lidera (155 opinii) LIVE!
- 2 Lechia: Mocny gong, wielka złość (82 opinie)
- 3 Wybrzeże pewne utrzymania w Superlidze (12 opinii)
- 4 Zmora i przebudzenie w Wybrzeżu (53 opinie)
- 5 Niższe ligi. Rekordowy wynik (42 opinie)
- 6 W Arce plagi egipskie, nóż na gardle Resovii (65 opinii)
Falowanie i spadanie
VBW Arka Gdynia
LOTOS: Canty 20, Maksimović 15, Holdsclaw 10, Breitreiner 5 (1x3), Leciejewska 5 oraz Snytsina 16, Waligórska 0, Jujka 0, Zarytska 0.
VALENCIENNES: Gomis 17 (2), Zara 15 (4), Ohlde 14, Bade 12, Cserny 11 oraz Koehn 6 (2), Reghaissia 4, Aubert 0, Pochet 0.
Wychodzi na to, że nie ma potrzeby rozgrywać meczów, skoro przeczucie nie myli Krzysztofa Koziorowicza. Przed tygodniem dyrektor sportowy Lotosu PKO BP prognozował niespodziankę w meczu z mistrzem Euroligi i gdynianki ograły Spartaka Moskwa. Przed czwartkowym meczem zaś apelował, aby nie lekceważyć Francuzek, choć przegrały dwa pierwsze mecze i... wykrakał. Przyjezdne dominowały na parkiecie w pierwszych i ostatnich minutach. W odniesieniu sukcesu nie przeszkodziła im nawet wysoko przegrana druga kwarta i niekorzystny wynik do przerwy. W miejscowych szeregach ostatecznie zabrakło awizowanej wcześniej Chorwatki Dragoslavy Zakuli.
Inauguracyjny punkt dla miejscowych zdobyła Slobodanka Maksimovic w trzeciej minucie z rzutu wolnego. Wówczas Lotos przegrywał 0:8. Minutę później było 7:15 i osiem punktów Emilie Gomis, a w siódmej minucie przyjezdne uzyskały najwyższą przewagę. Prowadziły różnicą 13 punktów (22:9).
Gdynianki obudziło dopiero wejście z ławki Katsiaryny Snitsiny. 22-letnia Białorusinka oddała dwa celne rzuty, a drużyna zapisała na swoje konto siedem punktów z rzędu. W ostatnich sekundach pierwszej kwarty Dominique Canty udało się sprowadzić straty do 20:24.
Drugą odsłonę "trójką" otworzyła Laurie Michelle Koehn, ale Lotos wciąż był w uderzeniu. Remis został dogoniony przy 34:34 i trafieniu Canty, a po raz pierwszy tego dnia gospodynie objęły prowadzenie po wolnym Anne Breitreiner na 37:36 w sekundę po rozpoczęciu dwóch ostatnich minut przed przerwą. Chamique Holdsclaw poprawiła na 40:36. Co prawda za trzy odpowiedziała Francesca Zara, ale ostatnie sekundy należały do Canty. Tym samym Lotos wygrał pierwszą połowę 44:39!
Wówczas wydawało się, że krzywda gdyniankom stać się już nie może. Pamiętano, że Valenciennes przegrywał poprzednie spotkania przez to, że nie był w stanie wytrzymać tempa gry przez cały mecz. Niestety, dwie minuty drugiej połowy wystarczyły gościom, aby wyrównać (44:44), a w 27. minucie po akcji Réki Cserny już francuska drużyna miała przewagę (52:50). Zawodniczki miały olbrzymie kłopoty w tej kwarcie ze skutecznością, a na tablicach rządziła Nicole Ohlde. Mierząca 193 centymetry center miała po pół godzinie już 15 zbiórek! Jeszcze Snitsina dała nam remis (52:52), ale ostatnie punkty tej kwarty należały do Ohlde i Sabriny Reghaissii. Tym samym w czwartą kwartę miejscowe wchodziły ze stratą 52:56.
Ciężar walki wzięła początkowo na siebie Maksimovic. Liczbę zbiórek poprawiła na 9, ale przede wszystkim najpierw wyrównała na 58:58, a w 34. minucie poprawiła na 62:58! Po trafieniu Canty było jeszcze 64:61, a po raz ostatni korzystny wynik dla gospodyń pojawił się przy 69:67 po "trójce" Breitreiner. Wówczas do końca gry było niespełna trzy minuty. Wyrównała Zara. W decydujących fragmentach spotkania gospodynie miały więcej fauli jako zespół, a potem faulami próbowały wybić rywalki z rytmu. Ale te z wolnych sie nie myliły. Uciekły na 73:69. Dla Lotosu punkty zdobyły jeszcze Snitsina na 71:73 oraz Canty na 73:76. Rezultat ustaliły trafienia z wolnych Gomis (dwa) i Zara (jeden). Tym samym Valenciennes po raz ósmy w jedenastym w meczu Euroligi w historii okazało się lepsze od gdynianek.
W najbliższą niedzielę (początek o 16.00) Lotos PKO BP w krajowych rozgrywkach ugości ŁKS Łódź, a za tydzień ponownie zagra przed własną publicznością o punkty w Eurolidze, tym razem z Dexią Namur.
Kluby sportowe
Opinie (4)
-
2007-11-22 21:45
porażka na własne życzenie
Z boku wyglądało fatalnie, druzyna w tym dniu żle prowadzona przez trenera - powinien wziąć tą porażkę na własny kark.Niestety pokazał bezradność w trudnych chwilach-brak odwagi w zaryzykowaniu zmian, dlaczego nie grała Zarytska, gdy brak było walki na tablicach.Naprawdę szkoda tej porażki, strasznie boli.............
- 0 0
-
2007-11-22 22:15
Szkoda!
Nie rozumiem, dlaczego trener aż do stanu 9:22 nie wziął czasu! Na pewno warto było wybić przeciwniczki z rytmu!Dlaczego tak późno wpuścił na boisko Snitsinę! I dlaczego nie powiedział ani razu Maksimovic, że broniąc ma podnosić ręce! Taka wieża, a nie potrafiła zablokować, ba, nawet troszeczkę przeszkodzić przy większości rzutów zawodniczek, które niby-kryła. Waliły nad nią w nasz kosz jak w kaczy kuper, dużo od niej niższe zawodniczki. Gdyby tylko raczyła podnieść ręce, to co najmniej 8 koszy=16 punktów byłoby dla Valenciennes mniej i Lotos by wygrał. Sędziowie wyjątkowo byli OK. Mecz przegrał trener, który nie wziął czasu w I kwarcie w odpowiednim momencie, ani nie wykonał w tym czasie potrzebnych zmian..
- 0 0
-
2007-11-22 22:27
to bylo do wygrania!!!
i musi o tym powiedziec trener Skrzecz,ktory slabo prowadzil zespol w tym meczu!!! nie szlo Annie B.to dlaczego 2 polowe zaczal z nia a nie Snytsiną?!!!!
dlaczego mimo slabszej postawy tak malo grala Lecia???-jej zbiorki i walka przydalaby sie pod deskami...i po co?! po 5 faulu Holdsclow wpuscil Natalie,ktora caly mecz nie grala!!!-tylko krzywde dziewczynie zrobil ...- 0 0
-
2007-11-22 23:36
Fotorelacja z tego spotkania
Zapraszam na www.3ct-phototeam.pl dzial NEWS
Umiescilem tam fotorelacje z tego spotkania- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.