Tego chyba nikt poza Rumią się nie spodziewał. Siatkarki Trefla, która do tego weekendu w I lidze na 25 meczów przegrały tylko jeden, w wyjazdowych spotkaniach z EC Wybrzeżem TPS doznały dwóch kolejnych przegranych i to bez żadnego wygranego seta! Tym samym w finale play-off jest remis 2-2. Piąty, decydujący o awansie do PlusLigi mecz odbędzie się w najbliższy czwartek, 29 kwietnia w Sopocie o godzinie 19.00
.
SOBOTA 3:0 (25:15, 25:21, 25:16)
TREFL: Gorszyniecka, Sołodkowicz, Naczk, Reimus, Nuszel, Rzenno, Śliwa (libero) oraz Kruk, Kaliszuk, Szymańska, Toborek.
Te drużyny w tym sezonie w lidze i pucharze grały ze sobą do dzisiaj pięć razy. Wszystkie spotkania wygrał Trefl, tracąc w nich w dodatku zaledwie dwa sety. Sopocianki nawet w sezonie zasadniczym wygrały w Rumi 3:0, choć tamten mecz już nie miał żadnego znaczenia dla układu tabeli.
Dlatego w sobotę żółto-czarne zmierzały do Rumi, aby przypieczętować awans do PlusLigi, od którego dzieli je jedna wygrana. W takie też rozwiązanie wierzyli nasi internauci.
W typerze aż 98 procent typujący wynik, obstawiło wygraną sopocianek!Trener
Jerzy Skrobecki ponownie zagrał bez libero. Jednak to po stronie miejscowych była przewaga w przyjęciu, a przede wszystkim w obronie. Dla siatkarek TPS, niesionych dopingiem publiczności tego dnia nie było praktycznie piłek nie do podbicia.
W inauguracyjnym secie Trefl rozpoczął od zdobycia punktu, ale potem oddał pięć z rzędu i już nie wrócił do gry. Zgoda odmiennie rozpoczęła się partia druga.
Tym razem to sopocianki prowadziły 4:1, ale kolejny fragment gry przegrały w takim samym stosunku. Od 5:5 znów zarysowała się przewaga gospodyń. I nie był to mocno wyrównany set, jak wskazuje końcowy wynik, bo zespół z Rumi prowadził już 23:16.
W ostatniej odsłonie sopocianki już ani razu nie osiągnęły korzystnego wyniku. Zupełnie stanęły, gdy od 5:5 straciły siedem punktów z rzędu. Gospodynie dobrze zagrały blokiem, a w ataku najskuteczniejsza była
Kinga Kasprzak, którą jej menedżer poleca do... Muszynianki, a nawet reprezentacji Polski. Przypomnijmy, że ta 23-letnia obecnie skrzydłowa debiutowała w kadrze już cztery lata temu, a w sezonie 2005/2006 była drugą zawodniczką pod względem zdobytych punktów w ówczesnej LSK, poprzedniczce PlusLigi.
NIEDZIELA 3:0 (25:22, 25:16, 25:23)
TREFL: Gorszyniecka, Sołodkowicz, Naczk, Reimus, Nuszel, Rzenno, Śliwa (libero) oraz Szymańska, Toborek, Kruk, Kaliszuk.
Mecz doskonale rozpoczął Trefl. Przy zagrywce
Moniki Gorszynieckiej objął prowadzenie 6:0. Jednak gospodynie się nie załamały. Przy 14:14 był już remis. Sopocianki znów spróbowały odskoczyć. Prowadziły nawet 21:17, by oddać pięć punktów z rzędu. To był kluczowy moment seta. Trefl jeszcze wyrównała na 22:22 i przegrał trzy ostatnie akcje.
Drugi set był najbardziej jednostronny. Drużyna TPS rozpoczęła od 9:3, a przy 20:11 uzyskała dziewięciopunktową przewagę, którą obroniła aż do końca tej partii.
Dopiero ostatnia odsłona pojedynki znów rozgrzała publiczność. Sopocianki wyszły do gry zmobilizowane, bo trzy minuty między setami spędziły w... szatni, "znikając" z hali. Wydawało się, że
Edward Pawlun wreszcie pobudził zespół właściwie do walki, bo przyjezdne prowadziły 7:2. Ale tak jak w pierwszym secie TPS szybko zniwelował straty. Tym remis był już przy 10:10. I znów sopocianki odskoczyły (18:15), by po chwili w jednym ustawieniu stracić cztery punkty.
Końcówka była też niemal identyczna jak w pierwszej partii. Ostatni remis mieliśmy przy 22:22, a Treflowi tym razem udało się obronić jedną piłkę meczową.
O awansie zadecyduje piąte spotkanie. Odbędzie się one dzień później niż przewidywał terminarz, gdyż siatkarki zagrają po koszykarskich play-off. Kto wygra w Sopocie, awansuje do PlusLigi, a przegrany zagra w barażach ze Stalą Mielec.
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
