- 1 W Arce na derby po półmaratonie? (36 opinii)
- 2 Lechia nie bierze remisu w derbach (60 opinii)
- 3 Eliminacje IMP - VI Memoriał Henryka Żyto (14 opinii)
- 4 Z jakimi piłkarzami Lechia na ekstraklasę? (72 opinie)
- 5 W tej lidze będzie walka do ostatniej kolejki (4 opinie)
- 6 Przyszły mistrz KSW trenuje w Gdyni? (44 opinie)
Pierwsze w życiu dostojne zjazdy, ale i ekstremalne wyczyny, pokonywanie własnego strachu bądź rozczarowanie oraz nawiązywanie przyjaźni, ale i rywalizacja, chęć bycia lepszym od rówieśników, a nawet starszych, by pojechać szybciej lub trudniejszą trasą. Poniżej kilka wspomnień na temat górek z dzieciństwa.
Tor saneczkowy nieopodal Placu Zebrań Ludowych, Armata i Krowa na Biskupiej Górce, Pięciu Braci, Góra Łez czy Gliniana w Parku Oruńskim, trzystumetrowy stok w lesie za liceum nr 3 czy górki przy Polance Redłowskiej w Gdyni... To tylko niektóre miejsca w Trójmieście, w których można korzystać aktywnie z uroków zimy.
PRZECZYTAJ O INNYCH TRÓJMIEJSKICH GÓRKACH. WIESZ, GDZIE JEST ARMATA, KROWA, CZY GÓRA ŁEZ?
Każdy z Was ma z pewnością własne ulubione miejsce, w którym zjeżdżał na sankach w dzieciństwie bądź zabiera na nie swoje dzieci. Piszcie o nich w opiniach, wspominajcie i polecajcie. Może też skorzystacie z propozycji pracowników Trojmiasto.pl?
Sanki, narty i rowery - aktywne spędzanie czasu na jednym z gdańskich osiedli w okresie PRL-u. Film Juliana Jaskólskiego
Nie jestem rodowitą gdańszczanką, stąd brak opowieści z tego miasta o dziecięcych harcach na "byle czym". Dzieciństwo spędziłam na Mazurach, dokładnie w Ełku, gdzie jeździliśmy na workach z sianem i to dopiero była jazda!
Moje dzieci, jak już jest śnieg, zabieram na pola wzdłuż ulicy Wielkopolskiej w Gdańsku, w stronę Borkowa. Tam jest istny raj dla tego typu dyscyplin. Górki i łagodne, i strome.
Na pewno pójdziemy tam i teraz. Kto wie, czy nie ostatni raz? Za rok może zamiast górek, będzie tam kolejne osiedle... Szkoda byłoby.
W Oliwie, w lesie nad ulicą Karpacką jest, a właściwie był tzw. Wąwóz Śmierci, gdyż nie wiem, czy nadal jest tak nazywany przez dzieciaki. Może już zarósł krzakami? Za moich czasów była to nazwa mrożąca krew w żyłach chłopaków. Wąwóz był oczywiście tylko małym parowem, wąwozikiem, ale tworzył fajny tor saneczkowy. A śmierci, bo miał konstrukcję tarasową, czyli co jakieś 10 metrów był stopień, niewielki, ale jednak. Zjeżdżało się tam jak po schodach. Ile tam sanek zostało połamanych!
Oczywiście najwięksi hardkorowcy zjeżdżali w kuligach, albo na koguta (jeden leżał na sankach, a drugi na nim siedział) i w różnych karkołomnych pozycjach. Oprócz paru siniaków i guzów nikomu nic się nie stało, choć wąwóz był na tyle stromy, że dało się wypaść z toru i walnąć w drzewo.
Jako wrzeszczanin mogę polecić popularną górkę w Jaśkowej Dolinie, od Pawłowskiego do góry, a potem jest dolina.
Nie wiem, jak obecnie dzieciaki z tego korzystają, ale niegdyś zjeżdżało się z dwóch stron, ponieważ jest to mała dolina. Po lewej stronie (tj. od strony ul. Jaśkowa Dolina) skarpa była nieformalnie adresowana dla mniejszych dzieci ze względu na krótszą trasę. Było trzeba jednak uważać na wystające konary drzew. Po wyskoku na jednym z nich, rozbiłem deski w moich sankach.
Po drugiej stronie był regularnie formowany tor do zjazdu na sankach. Często wylewano tam kubły z wodą oraz formowano ze śniegu "barierki". Prędkości były ogromne, ale jednocześnie bardzo szybko na dole znikała warstwa śniegu, przez co hamowanie na trawie było równie mocne i gwałtowne.
Ta górka wciąż jest w parku Bema, obok Powstańców Warszawskich. Ma jakby trzy piętra. Z samej góry, spod muru oddzielającego prywatny teren od parku, zawsze startowali najstarsi i najodważniejsi. Ci nieco mniej z drugiego poziomu, a najmniejsze dzieciaki z ostatniego, który jest już praktycznie na samym dole.
Gdy tylko był śnieg, schodziły się tam dzieciaki z całych Siedlec. Często zdarzało się, że ktoś przywalił w drzewo, w które można było trafić na samym dole, gdy nie zdążyło się wyhamować.
Gdy po raz pierwszy zjeżdżałem z samej góry, miałem chyba z 6 lat i zjeżdżałem na sankach razem z wujkiem. Wylądowaliśmy na dole jakieś dwa metry... obok sanek.
Przez 15 lat mieszkałem na Morenie. To jest chyba najlepsze miejsce do zjeżdżania na czymkolwiek. Mnóstwo dookoła górek w otoczeniu lasów. Najbardziej w pamięci utkwiła mi górka po spalonym, sztucznym, igielitowym stoku narciarskim. To było nieopodal ul. Powstania Listopadowego
Niedaleko, bardziej dzika, ale też fajna, była też całkiem spora górka.
Górka Lagry, Gdańsk Wrzeszcz (VII Dwór/Strzyża) to miejsce z bogatą historią. Obecnie to zimowa góra saneczkowa i całoroczny meeting point właścicieli psów.
Przed wojną był tam podobno wyciąg narciarski, a podczas wojny w okolicach mieścił się obóz jeniecki.
Polecam obleganą górkę doskonałą na sanki w Parku Reagana w Gdańsku. Fajne ścieżki są też naprzeciwko "plamy" na Zaspie
Opinie (342) 2 zablokowane
-
2017-01-05 13:48
Liszta z Suchanina w dół do Siedlec :D
- 2 0
-
2017-01-05 13:46
Pachołek
cały od rana do wieczora :-) Sople pod nosem i twarde rękawiczki :-)
- 2 0
-
2014-12-30 13:54
Do autora artykułu (1)
Trzystumetrowy stok w Gdyni to był za Liceum nr 2 a nie 3. Za "trójką" to można było sobie co najwyżej na łyżwach pojeździć.
- 8 2
-
2017-01-05 13:40
Tu jest mowa o Topolowce w Gdansku
Zacietrzewiony Kaszubie
- 0 1
-
2017-01-05 13:38
Łysa, Lagry i Ślimak!!!
Się jeździło!!
- 0 0
-
2014-12-30 13:55
zjazd ze Wzgórza Mickiewicza w Gdańsku (1)
ulicą Pana Tadeusza do ul. Pobiedzisko. Ależ tam się fantastycznie spędzało czas po szkole! Wszystkie dzieciaki z osiedla zjeżdżały tam na sankach. A górka stroma była! To zanczy górka jest do dziś , ale nikt już tam nie zjeżdża na sankach. Kiedyś nie była tak dużego ruchu samochodowego w tym miejscu i nikt tej jezdni nie odsnieżał.
- 4 1
-
2017-01-05 13:30
I ostre hamowanie żeby w ogrodzenie nie przyfandzolić :)
- 0 0
-
2014-12-30 13:54
Góra smierci w Oliwie (1)
las przy podhalańskiej w Oliwie
- 4 1
-
2017-01-05 13:27
Górki na podhalańskiej
Tor saneczkowy , śmierć i słonik to były czasy..............teraz wszystko zarośnięte .....]
- 0 0
-
2014-12-30 11:41
Chełm też daje radę. (1)
Łąki za Tesco na Chełmie też dają radę :)
- 48 3
-
2017-01-05 13:24
gdzie te górki wzdłóż Wilelkopolskiej wGdańsku?
bo jakoś nie kojarze
- 0 0
-
2014-12-30 12:30
ukształtowanie geologiczne Dolnego Wrzeszcza sprawiało, że jako dzieciaki czuliśmy się trochę pokrzywdzeni (1)
w temacie górek. mama: "tylko nie odchodź nigdzie daleko"... a my na Jaśkową Dolinę :) dzisiaj byłby szok, Policja, TVN, bo dzieciak wyszedł za furtkę 10m.
- 35 1
-
2017-01-05 13:23
Ha! Wrzeszcz...
Ślimak, Węglokoks, co tam jeszcze było... Kaczy Dołek. Wyprawy na polankę, gdzie kiedyś były ścieżki rowerowe. I obowiązkowo świeczka w kieszeni, żeby posmarować płozy. Cały dzień dzieciak spędzał na dworze.
I do dzisiaj, będąc starym prykiem, cieszę się jak dziecko mogąc cały dzień spędzić na rowerze, albo na nartach.- 1 1
-
2017-01-05 13:20
To były czasy (1)
Ja wspominam dwie górki (lata 70-80) na Przymorzu na ul. Rzeczypospolitej 7, (dawniej Rokossowskiego). Jedna na terenie przedszkola pomiędzy blokami nr 1 i 7 a druga na łąkach (dziś park) za blokiem na Rzeczypospolitej 7. Obydwie górki do dziś istnieją ale obleganie nie to co kiedyś:-). Dziś dzieci wolą siedzieć przed kompem. A ja mam za to cudowne wspomnienia i ciesze się że moje dzieciństwo przypadło na koncówkę 70 i początek 80lat.
- 1 0
-
2017-01-05 13:23
Na przymorzu to najlepsze były bezpłatne lodowiska praktycznie przy kazdej szkole
- 1 0
-
2014-12-30 11:58
Tylko górki morenowe na Podleśnej w tym tzw. Grochówa. (4)
Oj się działo w dzieciństwie, wszystkie górki objeżdżone, "grochówa" wzbudzała respekt - w końcu to był niegdyś tor saneczkowy.
Górki dla mniejszych i starszych - wszystko fajne i na otwartej przestrzeni. Było mroźno, wesoło i szybko!- 24 2
-
2015-01-01 19:37
Grochówa rulez (1)
Nie wiem, ile w tym prawdy było a ile propagandy rodzicielskiej, ale ponoć kiedyś na tej górze zabiła się matka jadąc na sankach z dzieckiem.
- 0 0
-
2017-01-05 13:22
Tego nie potwierdzę, ale w latach 80-tych dawalismy tam równo gazu
Nie jeden wypadał z toru a na dole okazywało się, ze brak mu części uzębienia. Później jak się pojawiły bramki, to nie jeden zaliczył bliskie spotkanie 3-go stopnia ze słupkiem.Działo się!
- 0 0
-
2014-12-30 14:24
Ano. Grochówa to było dobre 250 m jazdy, z lekkim wypłaszczeniem tak w 1/3 długości a potem padaka w dół i jeszcze pół boiska można było przejechać :)
- 8 1
-
2014-12-30 12:57
Gróchówa to było to :)
Jako mieszkanka Jaśkowej często tam chodziłam z rodzeństwem i koleżankami. Świetna zabawa i wiele górek obok do "zaliczenia" także!
- 6 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.