GKS Katowice to pierwszy przeciwnik gdańszczan w ekstralidze, którego zobaczymy w "Olivii". No, chyba, że nie przyjedzie, bo kłopoty tego klubu, jak się wydaje, sięgnęły zenitu. Na początku tygodnia wicemistrzowie Polski zagrozili bojkotem meczu w Gdańsku. W czwartek nieoficjalna strona internetowa GKS informowała, że zespół jednak wsiądzie do pociągu...
Przy ul. Bażyńskiego nie zawracają sobie tym głowy. Działacze nie otrzymali żadnego potwierdzenia, ale przynajmniej wiedzą, że dziś o dziesiątej rano w małej hali goście nie odbędą treningu. Bo przyjadą na ostatnią chwilę (początek spotkania o godzinie 18.00). Wczoraj ważniejszy był proces zamrażania głównego lodowiska, co trwa od poniedziałkowego ranka. Trwa tym dłużej, im cieplej jest na zewnątrz. Grubość lodu musi przekroczyć trzy centymetry. Aby zdążyć na inaugurację, zredukowano mrożenie w małej "Olivii", choć, rzecz jasna, pozostaje ona alternatywą. Kto wie, czy promocyjna przedsprzedaż biletów (do czwartku 7 i 10 zł) nie była z tym związana?
Lepiej mieć jednak takie kłopoty niż dzielić los katowiczan, którzy pozostają bez wypłat od początku roku! Doszło do tego, że cały klub mógł runąć. Równolegle zaczęto mówić, że do gry w ekstralidze przystąpią juniorzy. W trakcie przygotowań drużyna odmawiała udziału w treningach oraz sparingach. Do sezonu hokeiści przystąpili warunkowo. Wreszcie zbuntowali się i zagrozili, że poszukają sobie innych klubów. Katowiczanie przypominali ubiegłoroczne problemy hokeistów Polonii. Bytomski klub wycofał się w październiku i zwolnieni zawodnicy mieli kłopoty ze znalezieniem pracy. Notabene Polonia właśnie wraca do ligi, podobnie jak Naprzód Janów, nieobecny w rozgrywkach przez cztery lata.
Zwykły kibic może zastanawiać się, z czego żyją hokeiści, skoro stać na ich na tak długą pracę bez wynagrodzenia. Zapytaliśmy o to
Rafała Cychowskiego, który wywodzi się z Sosnowca.
- Jak się zarabia pięć tysięcy miesięcznie albo więcej, to można trochę zaoszczędzić - powiedział ze śmiechem najskuteczniejszy i najcięższy obrońca Stoczniowca.
- Tam faktycznie jest marnie, ale słyszałem, że się dogadali. Niech przyjeżdżają, bo chcemy ich ograć. Na razie wszystko nam się udaje, gramy z kontry, zdobywamy bramki w przewadze, co wcześniej było naszą zmorą...W marcu katowiczanie wybili "stoczni" marzenia o finale. Cychowski pewnie marzy o drobnym rewanżu, ale dobrze wie, że przede wszystkim gospodarze będą się bronić.
- Z takim bramkarzem, jak Wawrzkiewicz, obrona jest przyjemnością. Nasza taktyka pewnie się nie zmieni.Zespół
Jana Novotnego jest słabszy personalnie, ale nie na tyle, aby go skazywać na pożarcie. Zaczął źle, lecz ostatnio pokonał Toruń i, co dlań bardzo ważne, Tychy. Na razie nie może grać 33-letni
Wojciech Tkacz, który z powodu nerwicy i stresów zapadł na chorobę serca.
W niedzielę
Stoczniowiec zagra na wyjeździe z GKS Tychy.
star.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
