Od maja 2000 do maja 2002
Marcin Pudysiak rozegrał 78 spotkań ligowych i strzelił 7 goli w barwach Hetmana. Pożegnalny występ zanotował w Gdyni przeciwko Arce. Los tak chciał, że w sobotę wychowanek Bałtyku, ongiś również pomocnik Lechii, stanie naprzeciw kolegów. Chociaż, prawdę powiedziawszy, niewielu ich w Zamościu zostało.
- Z grupy zawodników, którzy tworzyli siłę Hetmana, a było ich nieco więcej niż jedenastu, zostali jedynie Gamla, Pliżga i Gancarczyk. Chyba nikogo nie pominąłem, bo Giza czy Sawic należeli do graczy drugiego planu. Zespół faktycznie został osłabiony i w tym kontekście
Arka, co tu kryć, jest murowanym faworytem. Gramy u siebie, mamy za sobą kibiców, drużyna zyskała na sile. Nie jestem pazerny, zadowoli mnie skromne 1:0. Przywiązuję dużą wagę do sukcesu na otwarcie. Jeśli, odpukać, potkniemy się, natychmiast pojawi się presja, usztywnimy się przed wyjazdem do Piotrkowa. Tak to już bywa w tym zawodzie. Dlatego w sobotę trzeba się sprężyć i, broń Boże, nie wolno sugerować się zmianami w Hetmanie. To drużyna, która potrafi postawić się faworytom, drużyna z charakterem, jaki kiedyś objawił Bałtyk. Im biedniej w klubie, tym lepsze wyniki.
- Przed rundą wiosenną Hetman z premedytacją nie wykonał żadnego ruchu na rynku transferowym.- O słabej wiośnie w naszym wykonaniu nie chcę mówić. Sam, podsumowując cały sezon, obniżyłem loty, zatraciłem skuteczność. Po pierwszej rundzie, gdy mieliśmy realne szanse na udział w barażach, działacze chyba przecenili możliwości zespołu, organizacja też nie była jak należy. Chociaż stabilizacja kadry wydawała się słuszna. Grając tym samym składem już półtora roku, osiągaliśmy coraz lepsze wyniki.
- Nagły kryzys zniechęcił cię?- Byłem dwukrotnie wypożyczany do Hetmana, wreszcie rok temu zostałem definitywnie wykupiony z Bałtyku, łącznie kosztowałem 160 czy 170 tysięcy. Może i dziwnie to wygląda, że latem wróciłem do Gdyni za darmo, jednak przed poprzednim sezonem postawiłem twardy warunek - roczny kontrakt. Nie kryję, że w duchu sądziłem, iż dobra gra i zapowiadane po cichu wejście prawa Bosmana ułatwią mi upragniony transfer do klubu ekstraklasy. Każdy piłkarz trenuje z myślą, że zagra w elicie... Zresztą w podobnych okolicznościach Hetman stracił kilku zawodników, chociażby króla strzelców, Ziarkowskiego, za którego Odra nie zapłaciła ani grosza.
- Jak będziesz wspominać Zamość?- Zawsze ciepło. Tego miasta nie da się porównać z Trójmiastem. Spokojne, kameralne, wszędzie blisko, całe centrum to starówka. Z nowego osiedla na stadion miałem kwadrans szybkim krokiem. Kibice sportowi żyją tylko futbolem, bo innych atrakcji, jeśli pominąć gościnne występy szczypiornistek Monteksu, nie ma w okolicy. W zespole, który już dziewięć sezonów gra w II lidze, było raptem dwóch lub trzech zamojszczan. Większość pochodzi z sąsiednich miejscowości, Świdnika, Kraśnika, Chełmu bądź Lublina.
- Ale najpopularniejszy był gdynianin.- Wygrałem plebiscyt miejscowej gazety, "Kroniki Tygodnia", za rok 2000. Poczułem się doceniony, bo miałem silnych konkurentów w swoim klubie, a i Łada Biłgoraj, wówczas czołowy zespół III ligi, posiada wielu kibiców.