Komplet zwycięstw Arki na NSR

Piłkarze Arki z kompletem ośmiu zwycięstw ukończyli sparingi na Narodowym Stadionie Rugby. W ostatnim sprawdzianie przed inauguracją wiosny w I lidze gdynianie pokonali IV-ligową Kaszubię Kościerzyna 2:0 (0:0). Pierwszego gola w żółto-niebieskich barwach strzelił Rafał Grzelak, a Marcus ugruntował miano najlepszego snajpera. Brazylijczyk w tym roku zdobył już siódmą bramkę.

Bramki:
Grzelak 46, Marcus 57

ARKA: Szlaga - Krajanowski (60 Kubowicz), Jarzębowski, Brodziński, Tomasik - Grzelak (78 Jankowski) , Rzuchowski (46 Pruchnik), Szwoch (60 Zwoliński), Radzewicz (78 Gałecki) - Kuklis, Marcus

Kwadrans przed meczem zaprezentowano wszystkich piłkarzy, którzy zostali zgłoszeni do rozgrywek. Ostatni nabytek do 25-osobowej kadry Piotr Pietkiewicz otrzymał numer 21 (czytaj więcej o 17-letnim pomocniku). Kibicom przedstawiono również Michała Jankowskiego, choć pomocnik pozyskany z Jezioraka Iława ma na razie grać w rezerwach.

Zobacz numery, z którymi zostali zgłoszeni do rozgrywek pozostali piłkarze Arki

Z I-ligowców zabrakło jedynie Patryka Kamoli. Czwartym bramkarz w hierarchii żółto-niebieskich pojechał z juniorami starszymi na sparing do Tczewa. Nie było również Dariusza Formeli, który już wyjechał do Poznania.

Potem na boisku zostali już tylko ci, którzy są przewidywani do gry na inaugurację wiosny. Paweł Sikora poszedł za podpowiedzią czytelników trojmiasto.pl. Zapytaliśmy - kto powinien grać na lewej stronie pomocy po odejściu do Lecha Formelli. 45 procent poparcia otrzymał Marcin Radzewicz.

PODPOWIEDZ TRENEROWI ARKI!
ZOBACZ WYNIKI ANKIETY I DODAJ SWÓJ GŁOS!

Doświadczony skrzydłowy starał się odwdzięczyć za zaufanie, tak naszym czytelnikom, jak i szkoleniowcowi. W pierwszej połowie sparingu z liderem IV ligi to właśnie ze strony Marcina groziło największe zagrożenie.

Radzewicz mógł otworzyć wynik już w piątej minucie, ale po dobrym podaniu Mateusza Szwocha strzelił niecelnie. Lepiej 33-latek przymierzył w 38. minucie. Po faulu trzy metry od narożnika pola karnego na Rafale Grzelaku Marcin przymierzy w samo okienko. Tylko udanej interwencji Mateusza Spierewki Kaszubia zawdzięczała, że nie straciła gola.

Jednak bramkarzowi gości pomagali również koledzy z pola. Zespół Pawła Budziwojskiego był dobrze zorganizowany, starał się grać pressingiem, a ponadto piłkarzom nie brakowało ofiarności. Kilka mocnych strzałów Radzewicza, Marcusa i Piotra Kuklisa kościerscy zawodnicy blokowali.

Szwoch potrafił minąć kilku rywali, ale przed przerwą brakowało ostatniego dogrania. Natomiast w 16. minucie zimnej krwi zabrakło Piotrowi Tomasikowi. Lewy obrońca dobrze włączył się do akcji ofensywnej, otrzymał podanie od Marcusa piętą, ale zamiast poszukać technicznego strzału, uderzył mocno, lecz niemal wprost w bramkarza. Spierewka sparował piłkę na róg.



Jako że był to ostatni sparing przed ligową inauguracją, trener Sikora pozwolił wykazać się podstawowym graczom w dłuższym wymiarze czasu, niż tylko jedna połowa, a w przerwie dokonał tylko jednej roszady. Zmienianie w większym stopniu zaczęło się, gdy gospodarze prowadzili już 2:0.

Kaszubia zaspała kilkanaście sekund po zmianie stron. Do bezpańskiej piłki w polu karnym dopadł Grzelak i posłał piłkę do siatki. To pierwszy gol skrzydłowego, pozyskanego w zimowym oknie transferowym, który zapewne jako jedyny z nowych graczy znajdzie się w "11" na mecz z Wartą w Poznaniu.

Niewiele ponad 10 minut później miano najlepszego snajpera Arki potwierdził Marcus. Brazylijczyk strzelił gola po uderzeniu głową po dośrodkowaniu Tomasika.

Z jak najlepszej strony starali się pokazać również rezerwowi. W 72. minucie po akcji Dawida Kubowicza i Łukasza Zwolińskiego w dogodnej sytuacji przestrzelił Grzelak. Natomiast w 80. minucie bramkarz Kaszubii nie dał się pokonać Zwolińskiemu.

Gdyńska defensywa, która grała bez pauzującego za kartki na inaugurację wiosny Krzysztofa Sobieraja, nie miała za wiele pracy. Maciej Szlaga największe zagrożenie pod własną bramką zrobił sobie... sam. W 7. minucie golkiper żółto-niebieskich tak niefortunnie wprowadzał piłkę do gry, że trafił w nią w Piotra Kwietniewskiego. Szczęście Szlagi polegało na tym, że futbolówka jednak nie znalazła się w siatce.