• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak siłacz z Malborka obronił europejskie srebro

Jacek Główczyński
8 lipca 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Jarosław Dymek obronił tytuł indywidualnego wicemistrza Europy Strong Man. Wynik z Sandomierza zapewnił atlecie z Malborka nie tylko srebrny medal, ale także prawo startu w mistrzostwach świata, które we wrześniu tego roku odbędą się w Zambii. W tej ostatniej imprezie zazwyczaj każdy kraj może wystawić tylko jednego reprezentanta, ale dla Polski po raz kolejny ma zostać uczyniony wyjątek. Aktualnym mistrzem globu jest wszak Mariusz Pudzianowski.

- Przed rokiem srebro w Gdyni, teraz powtórka w Sandomierzu. Wiecznie drugi?
- Co prawda znów przegrałem z Pudzianowskim, ale to żaden wstyd. Mariusz tydzień przed mistrzostwami jako drugi człowiek na świecie pokonał Finów w Finlandii. Wynik z Sandomierza stawiam wyżej niż osiągnięcie sprzed roku. Poprzednio rywale zarzucali nam, że zamiast Strong Man ustawiliśmy program fitness. Dlatego teraz zdecydowaliśmy się na wielkie ciężary. Można powiedzieć, że było to ekstremum, gdyż wcześniej rzadko kiedy stawiano zawodnikom takie wymagania. Dla mnie było to szczególnie trudne, gdyż należę do zawodników, którzy lepiej czują się w konkurencjach, w których trzeba wykazać się techniką i dynamiką a nie czystą siłą fizyczną.
- Czy właśnie na oswojenie się z ciężarami poświęcił pan pierwszy dzień mistrzostw? Nazajutrz musiał pan atakować z piątej pozycji.
- Ciężary mnie nie przestraszyły. Do zawodów przygotowałem się solidnie, przez ostatnie dwa tygodnie nawet wspólnie ze Svendem Karlsenem. Norweg przyjechał do mnie, do Malborka. Siły nie dało się już wówczas poprawić, ale wzajemnie się podpatrywaliśmy, co powinno zaprocentować w przyszłości.
- Chyba pan "zajechał" mistrza Europy i świata sprzed dwóch lat? W Sandomierzu zajął dopiero szóste miejsce.
- Sądzę, że przyczyna jego słabszej postawy tkwiła nie mięśniach, ale w głowie. Svend otrzymał informację, że jego ojciec musi byc poddany poważnej operacji. Myślami był zatem przy szpitalnym łóżku, a nie na zawodach.
- Wróćmy do pana. Kiedy uwierzył pan, że obroni tytuł wicemistrzowski?
- Dopiero, gdy zdobyłem ten medal. Przed zawodami miałem kłopoty zdrowotne. Czułem się tak, jakbym był przeziębiony lub zatruty. Po inauguracyjnej konkurencji byłem nawet bliski wycofania się z zawodów. Natomiast po pierwszym dniu moja strata punktowa była tak znaczna, że wydawało się, iż nawet trzecie miejsce jest poza moim zasięgiem.
- Pierwszego dnia bez przerwy lało. Lubi pan taką pogodę?
- Gdy nie idzie, człowiek szuka różnych tłumaczeń. Nie będę narzekał na deszcz, gdyż drugiego dnia to on mi pomógł. W "spacerze farmera" padało, gdy szedł Bergmanis, a przestało, gdy ja wyszedłem do tej konkurencji. Dzięki temu uzyskałem lepszy rezultat.
- Skoro ma pan już dwa srebrne medale z mistrzostw Europy, to czas najwyższy na podium w indywidualnych mistrzostwach świata.
- Też tak myślę, ale to wcale nie taka prosta sprawa. Przed rokiem byłem w tej imprezie dziewiąty, a moje najlepsze miejsce to siódme. Zasadnicza trudność polega na tym, że walka o światowe medale jest znacznie dłuższa niż w mistrzostwach Europy. A czym więcej dni trzeba poświęcić na zawody, tym przygotowania powinny być staranniejsze. Są zawodnicy, którzy przez cały rok przygotowują się do tego startu. Ja nie miałem tego luksusu, gdyż aby pojechać na mistrzostwa świata musiałem wykazać się na mistrzostwach Europy.
- Czyli forma z Sandomierza to optimum pana tegorocznych możliwości?
- Do 20 września, czyli początku mistrzostw świata startować będę niemal co tydzień. Nie będzie czasu na dłuższe przygotowania. Zatem moim głównym zadaniem będzie podtrzymanie aktualnej formy w cyklu startowym.

Jarosław Dymek - 32 lata, 127 kg, 182 cm, żonaty (Dorota), syn David, mieszkaniec Malborka i radny tego miasta; numer sześć w światowym rankingu siłaczy; dwukrotny indywidualny wicemistrz Europy (2002-03), brązowy medalista indywidualnych mistrzostw Europy 2000, dwukrotny drużynowy wicemistrz świata (2000-01), zwycięzca zawodów Pucharu Świata Inowrocław 2003 i Sopot 2001 oraz Solid Strong Man Challange USA 2003, zdobywca Pucharu Polski i mistrz Polski 2002. Sporty siłowe trenuje od 16 roku życia, wcześniej uprawiał kick boxing i rzucał oszczepem, próbował sił w gimnastyce sportowej; hobby - komputery, film, pływanie.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane