- 1 Plagi egipskie Arki, nóż na gardle Resovii (47 opinii) LIVE!
- 2 Lechia przegrała. Świętowanie odłożone (101 opinii) LIVE!
- 3 Żużlowcy remisowali w Poznaniu (92 opinie) LIVE!
- 4 Lechia po awans, ale bez kibiców (80 opinii)
- 5 IV liga. Jaguar liderem, Bałtyk ograł Gryfa (23 opinie)
- 6 Niższe ligi. Gedania ze zmiennym szczęściem (3 opinie)
Polscy tenisiści w światowej elicie
Około 1,5 tys. widzów cieszyło się z polskimi tenisistami z awansu do grupy światowej.
Michał Przysiężny zapewnił Polsce pierwszy w historii awans do grupy światowej Pucharu Davisa, w którym występuje 16 najlepszych drużyn. W decydującym starciu meczu Polska - Słowacja pokonał Norberta Gombosa 6:3, 6:4, 6:4 a biało-czerwoni zwyciężyli 3:2. W przyszłym roku znajdą się wśród 16 najlepszych reprezentacji globu. Wcześniej szansy na przypieczętowanie awansu nie wykorzystał Jerzy Janowicz, który nie odniósł 22. zwycięstwa dla Polski w Pucharze Davisa. Nasz najlepszy zawodnik uległ w Gdynia Arenie Słowakowi Martinowi Kliżanowi 3:6, 6:7 (4-7), 3:6.
Nie najlepsze rakiety reprezentacji Polski i Słowacji, a ci niżej rozstawieni w rankingu ATP Michał Przysiężny - 143. miejsce i Norbert Gombos - 121. decydowali o awansie do grupy światowej Pucharu Davisa.
Różnica w rankingu pomiędzy singlistami nie była duża, ale doświadczenie przemawiało za 6 lat starszym Polakiem. W jego przypadku można było mieć jednak wątpliwości czy nie spali się psychicznie już na starcie meczu. Z drugiej strony słowaccy dziennikarze mówili to samo o Gombosie. Dlatego też tak trudno było przewidzieć przebieg ostatniego meczu baraży o grupę światową Pucharu Davisa w Gdynia Arenie.
Przysiężny nie imponował mocnym serwisem, ale postawił na jego dokładność. Zazwyczaj zagrywał z prędkością pomiędzy 180 a 190 km/h. Trafiał jednak w takie miejsca kortu, że Słowak miał problemy z returnami.
Do tego Polak w trakcie wymiany starał się nie dopuszczać rywala do siatki. Zagrywał technicznie - płasko lub lobem - pod końcową linię, czym wyprowadzał Gombosa z równowagi. I w ten sposób tylko jemu udało się zdobyć przełamania w pierwszym i drugiem secie. Te oczywiście zaprowadziły Przysiężnego do zwycięstw w partiach. Polska była jednego wygranego seta od historycznego sukcesu.
Trzeci zaczął się od chwilowego załamania Przysiężnego. Przy swoim podaniu przegrywał już 15:40, ale wygrał cztery kolejne wymiany i zapobiegł przełamaniu. Już wtedy widać było, że Polakowi udało się w odpowiedni sposób nastawić do pojedynku.
W kolejnej partii, przy serwisie rywala także przegrywał 15:40 i doprowadził do gry na przewagi. Słowak wykorzystał jednak drugą piłkę na zakończenie gema. Ale Przysiężny się nie załamał i przy kolejnym podaniu rywala w końcu uzyskał przewagę, prowadząc po nim 3:2.
Gombos dalej nie radził sobie z serwisem Polaka. Kiedy próbował przebijać piłki na drugą stronę kortu zazwyczaj lądowały one poza boiskiem. I tak po chwili było już 4:2 dla Przysiężnego.
Polak doszedł do staniu 5:4, przy którym miał swój serwis. Zaczął od 0:15, następnie posłał dobrą piłkę i było po 15. Dwa kolejne zagrania dały piłkę meczową. Pierwszą Gombos obronił, przy drugiej nie dał już rady. Polacy rzucili się sobie w ramiona. Nasza reprezentacja na taki sukces czekała od 1925 roku.
- Mam nadzieję, że udało mi się zrewanżować za słabszą postawę w pierwszym dniu zmagań. z Gombosem zagrałem dobry mecz, siedział mi pierwszy serwis i dzięki niemu mogłem zdobywać przewagę - mówi Przysiężny.
- Gram w Pucharze Davisa od kilkunastu lat i grupa światowa zawsze była moim marzeniem. Cieszę się, że zrealizowałem je z tą grupą chłopaków - dodaje.
Mecz Jerzego Janowicza z Martinem Kliżanem był pojedynkiem dwóch najlepszych rakiet obu reprezentacji. Polak zajmuje 61. miejsce w rankingu ATP, natomiast jego niedzielny rywal jest 36.
Poza grą przed własną publicznością atutem Polaka miały być mocny serwis i dobra gra przeciwko leworęcznym tenisistą, jakim jest Słowak. Zresztą Janowicza miał przygotować do tego w sobotę inny nasz zawodnik, Grzegorz Panfil.
POLSKI DEBEL DAŁ PROWADZENIE 2:1
Kliżan stwierdził po piątkowym meczu, że nie boi się nikogo. Jego dobre samopoczucie zapewniała mu najwyższa pozycja w rankingu ATP ze wszystkich tenisistów grających w Gdyni. Do tego jego atutem jest rotacja nadawana piłce. O niej Polak przekonał się już na początku meczu.
Tak Janowicz wygrał piątkowy mecz w Gdynia Arenie.
Z drugiej strony to Janowicz miał szansę na przełamanie już w pierwszym gemie. Dzięki błędom rywala i dobrej, agresywnej grze przy siatce prowadził 40:30. Niestety po potyczce na przewagi prowadzenie w meczu zdobył rywal.
I to on przejął inicjatywę w secie po drugim podaniu rywala. Kliżan radził sobie z serwisem Janowicza, dobrze kontrował i jeśli nie posyłał piłki w aut, to zdobywał punkt. Dzięki temu objął prowadzenie 3:1. Słowak nie dał się odbudować Janowiczowi już do końca pierwszego seta.
W drugim także szybko wyszedł na prowadzenie, przełamując Polaka na 3:2. Janowicz nie miał pomysłu na dopracowane technicznie zagrania Kliżana. Niespodziewanie zmieniło się to w kolejnym gemie.
Polskiemu tenisiście zaczęły wpadać płaskie zagrania, rywal przestał straszyć serwisem, a przy drugich próbach Janowicz szedł agresywnie na piłkę i zdobywał punkt. Dzięki temu zaliczył pierwsze w meczu przełamanie (3:3). Tym razem doprowadziło to do tie-breaka. W nim więcej atutów ponownie miał rywal, który wygrał 7:4.
Trzeci set był wyjątkowy, gdyż Janowicz i Kliżan przełamali się na wejściu po razie. Janowicz miał także szanse na to w trzecim gemie, ale rywal zaczął trafiać piłkami w linię i w końcu wygrał swoje podanie. A Polak ze złości cisnął rakietą w kort.
Następne przełamanie wyszło niestety Słowakowi na 5:3. Janowicz wyglądał na załamanego,a jednocześnie złego i ostatniego gema przegrał do 0.
PIERWSZEGO DNIA TURNIEJU JANOWICZ POKONAŁ GOMBOSA, PRZYSIĘŻNY PRZEGRAŁ W KLIŻANEM
- Kliżan zagrał bardzo dobrze, praktycznie nie mylił się. Moja dyspozycja była gorsza niż w ostatnim meczu. Trochę żałuję tie-breaka w drugim secie, przy 2:1 dla mnie pomyliłem się o niecały centymetr. Następna piłka była też niefartowna, gdyż na trudne zagranie odpowiedział jeszcze trudniejszym. To dodało mu skrzydeł i zaczął grać jeszcze lepiej - podsumowuje Janowicz.
- Czułem się słabiej niż w piątek. Taki jest tenis. Musiałbym grać najlepiej jak potrafię, żeby dzisiaj wygrać - dodaje.
Przysiężny - Kliżan 4:6, 4:6, 4:6
Janowicz - Gombos 7:6 (7-1), 6:4, 6:7 (5-7), 6:2
Matkowski/Kubot - Martin/Żelenay 6:3, 6:4, 6:3
Janowicz - Kliżan 3:6, 6:7 (4-7), 3:6
Przysiężny - Gombos 6:3, 6:4, 6:4
Prowadzenie Polsce dali debliści Matkowski i Kubot.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (31) 1 zablokowana
-
2015-09-20 16:40
Udaje mistrza a dostaje baty
- 8 5
-
2015-09-20 15:06
dajcie spokój
szkoda czasu i nerwów na tego nieudacznika.
- 15 4
-
2015-09-20 14:53
(1)
W szopie poszłoby mu lepiej. Laluś
- 17 5
-
2015-09-20 15:03
no i
Nie wolno obrażać Lalusiów...
- 2 1
-
2015-09-20 14:42
Gwiazdorek z szopy
- 29 4
-
2015-09-20 14:39
ten Janowicz to tylko glosno sz...ac potrafi
- 35 5
-
2015-09-20 14:38
Szkoda
głowa do góry Jeżyk. Wszystko jeszcze przed tobą.
- 8 22
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.