- 1 Było ciężko, ale Arka o punkt do lidera (177 opinii) LIVE!
- 2 Lechia: Mocny gong, wielka złość (88 opinii)
- 3 W Arce plagi egipskie, nóż na gardle Resovii (65 opinii)
- 4 Wybrzeże pewne utrzymania w Superlidze (12 opinii)
- 5 Zmora i przebudzenie w Wybrzeżu (55 opinii)
- 6 Niższe ligi. Rekordowy wynik (43 opinie)
Jest wygrana, ale...
21 grudnia 2006 (artykuł sprzed 17 lat)
VBW Arka Gdynia
Najnowszy artykuł o klubie VBW Arka Gdynia
VBW Arka Gdynia zmienia nazwę i herb. Szykuje transfery, będą nowe gwiazdy
Koszykarki Lotosu wygrały pierwszy mecz w tym sezonie w Eurolidze. Gdynianki pokonały na własnym parkiecie Olympic Valenciennes 70:68 (21:18, 15:19, 13:13, 21:18). Jednak nie udało im się odrobić strat z Francji i tym samym nadal w grupie C zajmują ostatnie miejsce. LOTOS: Whitmore 21 (1x3), Kobryn 15, Pawlak 13 (1), White 12 (2), Anderson 3 oraz Leciejewska 4, Ryukhina 2.
OLYMPIC: Gruda 18, Godin 16, Hermouet 9 (1), Harrower 8 (2), Gomis 4 oraz Grgin 6, Bade 4, Tuvić 3.
Na lotonisku francuskiemu zespołowi zaginęły bagaże. Do gry przystąpiły tylko dzięki życzliwości Lotosu. Gdyński klub pożyczył rywalkom buty i stroje sportowe. Przy ul. Olimpijskiej grały zatem dwie drużyny z "Lotosem" na piersiach. Kibicowaliśmy tej żółtej. Przyjezdne ubrały bowiem niebieskie trykoty. Wśród nich najskuteczniejsza była "Katarzyna Motyl". Numer gdynianki, która cały mecz spędziła na łace rezerwowych, nosiła Sandrine Gruda. Gdyby nie skuteczność tego centra Olympic, gospodynie jeszcze w pierwszej kwarcie uzyskałyby dużą przewagę. A tak poprzestały na prowadzeniu 16:10. Zresztą tę przewagę skutecznie roztrwoniły, gdyż rywalki zbliżyły się na 18:19. W drugiej kwarcie Tamika Whitmore poprawiła na 25:18 i Lotos stanął. W 13. minucie był remis 26:26, a na przerwę Francuzki zeszły z przewagą jednego punktu (37:36).
Po zmianie stron szarpnęła Paulina Pawlak. Było 42:38 dla miejscowych. Ale od 27. minuty i wyniku 45:45 znów trzeba było wszystko zaczynać od nowa. Dopiero dziewięć punktów w ostatniej kwarcie Whitmore dało nadzieje Lotosowi na odrobienie strat z pierwszego meczu. Na niewiele ponad dwie minuty przed końcem gdynianki prowadziły 67:60! Błyskawicznie jednak roztrwoniły przewagę. W ostatniej minucie Irina Riuchina nie trafiła za trzy, a kontrę wykorzystała Gruda. To Olympic cieszył się zatem korzystnym rezultatem 68:67! Akcja rozpaczy została ustawiona na LaTanyę White. Amerykanka wcześniej rzucała dziewięć razy za trzy, ale trafiła tylko raz. W ostatniej sekundzie od kosza była około osmiu metrów, a mimo to celnie rzuciła.
- Zwycięstwo cieszy, ale szkoda, że nie wykorzystaliśmy szansy na wygraną 9 punktami. Nie rezygnujemy z walki o awans do 1/8 finału. Nie pozostaje nam nic innego jak teraz bić się o sukcesy z faworytami grupy. Za dzisiejsze spotkanie należą się pochwały Kobryn, Whitmore i Pawlak - ocenił Krzysztof Koziorowicz. - Historia zatoczyła koło. Osiem lat temu wygraliśmy w Gdyni, bo nam się udał rzut w ostatniej sekundzie. Ale dzisiaj nie przegralismy przez tą "trójkę". O przegranej zadecydowały rzuty wolne, których mieliśmy o 11 mniej niż rywalki oraz dziesięć mniej piłek zebranych od gdynianek na tablicy atakowanej - podkreślał Laurent Buffard, jednocześnie dziękując gdyńskiemu klubowi, że udostępnił jego podopiecznym sprzęt, w którym mogły rozegrać mecz. - Mimo wygranej, w drużynie nastąpią zmiany. Kto odejdzie, a kogo pozyskamy, ogłosimy w środę po świętach - zdradził Mieczysław Krawczyk, prezes gdyńskiego klubu.
jag.
Kluby sportowe
Opinie (3)
-
2006-12-21 22:51
ale wyczerpujaca informacja
szanowna redakcja tak smieszna, lakoniczna informacje to juz mogliscie sobie odpuscic i jutro cos wiecej napisac
a tak poza tym to wygrana to wielki fart- 0 0
-
2006-12-21 23:20
szanowna redakcja...
... kupuje choinki albo czyni inne przygotowania do świąt, a poza tym przecież to nie o lechii, więc tym bardziej laska
- 0 0
-
2006-12-22 08:46
No to lipa. W ciemno stawiałem do tej pory na przeciwniczki Gdynianek i się opłacało, a tu taki psikus przed świętami.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.